„Jaśminowy tron” nie jest moim pierwszym spotkaniem z Tashą Suri. Bardzo mi się podobały jej poprzednie książki, czyli „Cesarstwo piasku” oraz „Kraina popiołu”. Miałam więc wysokie wymagania wobec najnowszej wydanej w Polsce powieści pisarki i bardzo długo na nią czekała. Czy było warto?
Jedna jest
osieroconą służącą, druga uwięzioną księżniczką. Różnią się niemal wszystkim:
pochodzeniem, majątkiem, wiedzą. Obie są jednak niesamowicie samotne,
odrzucone. Obie zaczynają też nowe życie, kiedy udało im się uciec z objęć
śmiercionośnego ognia.
Za murami przerażającej świątyni zmienionej w pełne
duchów więzienie przetacza się czas wielkich zmian. Zaraza zbiera okrutne
żniwo, wieloletnie zniewolenie nieuchronnie prowadzi do wybuchu krwawej
rewolucji, walka o władzę sprowadza na cesarstwo widmo upadku a dawne wierzenia
domagają się powrotu z zapomnienia i nowego życia. Nadchodzi czas zmian. Czas,
w którym odrzucone, nieme dotąd kobiety ośmielą się sięgnąć po własny los.
Wykreowany
przez Suri świat jest niesamowicie złożony i dopracowany w każdym calu. Autorka
pomyślała o wszystkim. Jest tutaj świetnie zbudowane tło historyczne oraz kulturowe,
bardzo rozwinięta polityka, wojsko, a na dodatek mamy tu szczyptę magii. Już
dawno nie trafiłam do świata fantasy, który byłby zbudowany z taką
pieczołowitością. Dzięki temu staje się on niesamowicie realny, a czytelnik bez
problemu może poczuć się, jakby za pomocą książki rzeczywiście się do niego
przeniósł. Ponadto świat przedstawiony w książce nie jest zbyt kolorowy. Jest
brutalny, przepełniony okrucieństwem. Osobiście bardzo to lubię, jeśli chodzi o
fantastykę.
Na rynku
wydawniczym jest mnóstwo książek z motywem silnych bohaterek, które sprzeciwiają
się niesprawiedliwości i dyskryminacji. Często jednak mam wrażenie, że żeńskie
postacie są w nich przedstawiane jako superbohaterki, niezniszczalne byty i
przez to wydają się bardzo mało wiarygodne. Tutaj z kolei czytelnik dostaje
opowieść o prawdziwej sile kobiet, które muszą walczyć o siebie. Jednocześnie
nadal pozostają ludźmi, a nie herosami. Według mnie był to duży plus tej historii.
Książka wciąga
już od pierwszych stron i mimo że nie należy do najchudszych, nawet na chwilę
nie pozwala się odłożyć. Bardzo wiele się tutaj dzieje. Dostajemy przeróżne
polityczne machlojki, intrygi, tajemnice. Bohaterki ciągle wystawiane są na coraz
cięższe próby, dzięki czemu hartuje się ich charakter. Przyjemnie był w to
wszystko wkomponowany wątek romantyczny, który zdecydowanie nie dominuje
fabuły, a jedynie świetnie ją uzupełnia.
„Jaśminowy
tron” to powieść, która powinna zadowolić większość fanów fantastyki. Bardzo
się cieszę, że książka wpadła w moje ręce i miałam możliwość przeczytania jej.
Z niecierpliwością wyczekuję informacji na temat premiery drugiego tomu.
Za książkę dziękuję
Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara
Właśnie czytam. Początek trochę trudny i jeszcze się odrobinę gubię, ale myślę że im dalej tym łatwiej będzie mi śledzić losy bohaterów. Początek jest już bardzo obiecujący,
OdpowiedzUsuń