Niedawno przeczytałam książkę „Sposób na szefa”, która niestety nie przypadła mi do gustu. Ciężko mi znaleźć choć jedną rzecz, która by mi się w niej podobała, a już bardzo dawno nie miałam takiej sytuacji.
Maja Sokołowska udaje się na rozmowę o pracę, która od samego początku przebiega źle. Jej mocno podkoloryzowane CV nijak nie odnosi się do jej kompetencji, jednak dziewczyna jest uparta. Mimo najszczerszych chęci Maksymilian nie może obsadzić ją na stanowisku enologa, za to ma dla niej nietypową propozycję. Ma przez jakiś czas udawać jego dziewczynę, dzięki co stworzy mu szansę na podpisanie korzystnego dla niego kontraktu.
Zacznijmy od głównych
bohaterów, bo to oni przede wszystkim tworzą tę historię. Maja niemal od samego
początku niemiłosiernie irytowała mnie swoim zachowaniem. Jawiła się jako
arogancka, roszczeniowa, naiwna i niekonsekwentna w swoich czynach osoba. Maks
natomiast na początku wydawał się sympatycznym mężczyzną. Niestety przy bliższym
poznaniu bardzo tracił. On również wykazywał się skrajną arogancję, uważał się
za wszechmocnego, a jego zachowanie w stosunku do Mai bardzo często było
toksyczne. Kontrolował ją, osaczał, uważał, że „wchodzi mu na głowę”, mimo że
niczego takiego nie robiła. W konsekwencji nie polubiłam żadnego z głównych
bohaterów. To samo mogę powiedzieć o pobocznych postaciach, które również wydawały
się infantylne i wkurzające.
Relacja
pomiędzy bohaterami również nie była zbyt realna. Przez większość czasu się nie
znosili. Maks wielokrotnie powtarzał, że Maja nie jest w jego typie, za to
zachowuje się dziecinnie i nielogicznie. Bohaterka zarzucała swojemu udawanemu
bohaterowi gburowatość i uważała, że za bardzo się rządzi. Jednak mimo wszystko
jakimś cudem się w nim zakochała. Nie było ku temu żadnych przesłanek, nic nie
połączyło tej dwójki, a mimo to rozkwitło między nimi uczucie. Niestety
zabrakło mi tu logiki.
Fabuła książki
jest mocno nielogiczna i momentami absurdalna. Brakuje jej przede wszystkim
realności i związku przyczynowo-skutkowego. Bohaterowie bardzo często zachowują
się w sposób nielogiczny, co bardzo mnie irytowało i wytrącało z czytania.
Przykładowo przyjaciółka Mai wyrzuciła ją z mieszkania z dnia na dzień bez
podania przyczyny. Wkurzylibyście się? Maja w sumie też, ale po kilku dniach
odbiera telefon i normalnie rozmawia ze swoją „przyjaciółką”. To jeden z „lżejszych”
przykładów. Z perspektywy czasu uważam, że cały zarys fabuły jest mocno
nierzeczywisty, co chyba najbardziej przeszkadzało mi w tej książce.
Dialogi
również pozostawiają wiele do życzenia. Przede wszystkim miałam wrażenie, że
niektóre są prowadzone na siłę, ponieważ trzeba było wprowadzić jakiś wątek/
temat, który nie wynikał z historii, ale był akurat potrzebny. Dlatego bardzo
często wydawały się sztuczne. Na dodatek autorka po wypowiedzi dodatkowo jeszcze
dopisywała do niej „wyjaśnienie”. Na przykład Maja coś mówiła, po czym w
myślach uzasadniała swoją wypowiedz, co niejednokrotnie było niepotrzebne, a
wręcz męczące.
„Sposób na
szefa” niestety strasznie mi się dłużył. Był dość przewidywalny i napisany w
taki sposób, że książka zamiast sprawić przyjemność, męczyła mnie. Czytałam bez
większego zainteresowania, za to z rosnącym poziomem irytacji. Niestety nie
mogę jej Wam polecić.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Editio.
Sara
Dziękuję za recenzję. Pewnie sam pomysł na fabułę już by mnie nie zachęcił, bo zero w nim oryginalności. Ale tacy bohaterowie... Czytanie ma odstresowywać, a nie psuć zdrowie.
OdpowiedzUsuń