Dość często zdarza się, że próbuję za pomocą analizy okładki wyobrazić sobie wnętrze książki. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że całej fabuły w ten sposób nie poznam, ale jakieś wskazówki w głównej grafice powinny się pojawiać. W końcu to okładka jako pierwsza przyciąga wzrok i trudno zaprzeczyć, że atrakcyjny wizualnie przekaz jest połową sukcesu samej książki. Akurat twórczość Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znam doskonale i czytałam większość jej powieści, więc poznałam już jej styl i spodziewałam się romantycznej, lekkiej i lekko humorystycznej historii.
Milena i Igor w młodości byli kochającą się parą, jednak pewne wydarzenia doprowadziły do ich rozstania. Dziewczyna wyjechała robić karierę, a Igor otoczył się murem, który miał go chronić przed ponownym złamaniem serca. Przez wiele lat umacniał swoje interesy w półświatku, a Milena spełniała się w swoim zawodzie, jednak żadne z nich nie było tak naprawdę szczęśliwe. Jej powrót do rodzinnego miasta okazuje się początkiem całkowicie nowej, dojrzalszej relacji, która jednak będzie musiała pokonać wiele przeciwności losu.
Zaczynając czytanie byłam lekko zaskoczona, ponieważ pierwsze rozdziały mnie nie zachwycały. Po prostu nie potrafiłam się wciągnąć w tę lekturę, ale z drugiej strony, zaintrygowała mnie. Bez wątpienia chciałam poznać losy bohaterów i miałam nadzieję, że im dalej zabrnę, tym będzie ciekawiej. Oczywiście nie zawiodłam się. Najwyraźniej potrzebowałam trochę więcej czasu, aby ,,poczuć” tę powieść i wsiąknąć w fabułę.