Ewa Pirce jest autorką, która ciągle mnie zaskakuje i to bardzo pozytywnie. Śledząc jej poczynania na rynku książki doskonale widzę progres, który z każdą książką jest coraz bardziej widoczny. Odnoszę wrażenie, że jest ona otwarta na opinie czytelników, szlifuje swój warsztat, poszerza wiedzę i rzeczywiście oddaje się pisaniu – z pasji, bez nacisku. Tak wyglądają moje wnioski, a czy są zgodne z prawdą? To może ocenić tylko sama Ewa Pirce. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że jej powieści z jednej strony mają w sobie wątki powszechnie znane z innych powieści, ale z drugiej strony są one całkowicie inaczej potraktowane i dokładniej opisane.
Patrick żyje według ścisłego planu, który sam sobie narzuca. Każda chwila jest nastawiona na powiększanie swojego majątku i pracę będącą jedyną rzeczą przez niego posiadaną. Jego zawód wymaga specyficznych metod kontaktu z ludźmi, więc przez lata musiał często wykazywać się sprytem oraz umiejętnością negocjacji. Jego codzienność diametralnie zmienia się, gdy niespodziewanie zostaje obdarzony pewną niespodzianką. Luisina przybyła do Stanów Zjednoczonych w jednym celu i robi wszystko, aby udało jej się osiągnąć sukces. Jest ona dziewczyną sympatyczną, otwartą na ludzi, bezinteresowną oraz pomocną. W momencie spotkania z Patrickiem poznaje inny świat, w którym rządzą pieniądze, co staje się powodem wielu sprzeczek między tą dwójką. Czy ich znajomość ma szansę przerodzić się w szczerą przyjaźń, a następnie w głębsze uczucia? Czy w tym przypadku będzie można powiedzieć, że przeciwieństwa się przyciągają?
Warto wspomnieć, że postać Patricka pojawiła się już w innej książce autorki, jednak była to postać mocno drugoplanowa, ale bardzo intrygująca. Prawdę mówiąc, to sama wyczekiwałam książki, która rozwinie jego historię. Patrick bez wątpienia jest specyficznym bohaterem, jego szorstkość i obsesyjne zorganizowanie jest w pewnym sensie irytujące, ale jednak sama jestem trochę do niego podobna. Dzięki temu mogłam się z nim dość mocno utożsamić i zaangażować się w jego historię.