czwartek, 20 grudnia 2018

[86] "Skończona gra" - C.D.Reiss




Zazwyczaj nie sięgam po książki, gdzie główni bohaterowie są już po ślubie. Niemniej „Małżeńska gra” zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam zrobić dla niej wyjątek. Jej lektura bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, więc postanowiłam kontynuować swoją przygodę z tą serią i sięgnęłam po drugi, a zarazem ostatni, tom dylogii, czyli „Skończoną grę”.

Adam kochał Dianę, ale jej uczucie do niego wygasło. Teraz jednak ona zaczyna na powrót zakochiwać się w swoim mężu, on natomiast jest coraz bliżej odkochania się w żonie. Kobieta mimo wszystko nie poddaje się tak łatwo i postanawia zawalczyć o miłość swojego życia. Rozpoczyna własną grę, która może doprowadzić do katastrofy lub też na powrót złączyć ich życiowe drogi w jedną. Czy uda im się ocalić małżeństwo? A może to już jego definitywny koniec?

poniedziałek, 17 grudnia 2018

[85] "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" - Marta Kisiel




Dziś przychodzę do Was z książką dla dzieci, która spodoba się zarówno małym szkrabom, jak i ich całkiem dużym rodzicom. Powieścią tą jest „Małe Licho i tajemnica Niebożątka” autorstwa znanej pewnie większości z Was autorki – Marty Kisiel.

Pewien stary dom stojący na uboczu skrywa niemałe tajemnice i ma przedziwnych mieszkańców. Spotkać tutaj można małego wiecznie kichającego aniołka uczulonego na własne pierze, gburowatego wujka Konrada i całkiem sympatycznego wujka Turu. Na dokładkę mamy też potwora spod łóżka kradnącego kapcie oraz drugiego będącego samozwańczym szefem domowej kuchni oraz kolejnego anioła stróża. Właśnie w takim towarzystwie przyszło mieszkać Bożkowi i jego mamie. Chłopiec nie może więc narzekać na nudę, a wszystkich domowników traktuje jak członków swojej rodziny. W zasadzie prócz nich, nie zna nikogo, ale to niedługo ulegnie zmianie, bowiem już za chwilę ma on rozpocząć naukę w prawdziwej szkole! Jednak czy uda mu się zaprzyjaźnić z innymi dziećmi, które boją się potworów, a w anioły nie wierzą?

Książki Marty Kisiel do tej pory były mi kompletnie nieznane. Bardzo dużo słyszałam o samej autorce, niestety dotąd nie miałam czasu ni okazji sięgnąć po cokolwiek, wyjętego spod jej pióra. Bardzo cieszę się jednak, że to się w końcu zmieniło. Historia Niebożątka jest bowiem czymś, co warto przeczytać bez względu na to, jakie cyfry ma się w dacie urodzenia. Marta Kisiel posiada coś, czego niektórym pisarzom literatury dziecięcej brakuje. Umie mianowicie przekazać pewne bardzo ważne wartości, jednak w sposób zabawny i lekki, przez co jej powieści to nie tylko moralizatorskie opowieści, ale przede wszystkim fascynujące historie. Dziecko (i niejeden dorosły) nie tylko się uczy, ale także świetnie bawi, co jest ogromnym plusem „Małego Licha”.

piątek, 16 listopada 2018

[84] "Sekret księcia" - Geneva Lee




Historie o księciu, który zakochał się w zwykłej dziewczynie, nie są już czymś tak fascynującym jak kiedyś. Pojawiło ich się bowiem tak wiele, że niełatwo skłonić czytelnika do czytania nowych. U mnie jednak zachował się sentyment do powieści o współczesnych Kopciuszkach i zawsze bardzo chętnie po nie sięgam. To właśnie przez to między innym zainteresowałam się „Kochanką księcia”, rozpoczynającą cykl „Royals”. Spodobała mi się tak bardzo, że postanowiłam kontynuować przygodę z twórczością Genevy Lee i zabrałam się za drugi tom trylogii – „Sekret księcia”, o którym chciałabym Wam powiedzieć dziś kilka słów.


Clara wraca do swojego zwykłego życia. Stara się nie myśleć o zakończonym związku z Alexsandrem, ale nie jest to łatwe, gdy jej serce składa się z miliona kawałków. Sam książę wcale nie ułatwia jej tego zadania i ponownie pojawia się w jej życiu, by walczyć o drugą szansę dla nich. Znany z nieustępliwości mężczyzna nie podda się, dopóki Clara nie zgodzi się z nim porozmawiać. Jednak czy kobieta znajdzie w sobie tyle siły, by to zrobić? Czy ich los znowu zbiegnie się w jedną, zgodną linię? Czy podołają nowym trudnościom, jakie staną im na drodze?

sobota, 10 listopada 2018

[83] "Zdradzieckie serce" - Mary E. Pearson





„Fałszywy pocałunek”, którego recenzję dodałam jakiś czas temu, przypadł mi do gustu i byłam bardzo ciekawa jego kontynuacji. Od razu po nią sięgnęłam i muszę przyznać, że jestem mocno zaskoczona. Nie tego się spodziewałam po Mary E. Pearson.

Lia i Rafe trafiają do Vendy, gdzie stają przed obliczem Komizara. Mężczyzna początkowo okazuje niezadowolenie na widok jeńców, jednak wkrótce znajduje sposób, by wykorzystać ich obecność na swoją korzyść. Zaczyna prowadzić niebezpieczne gry, a Lia nie ma zamiaru być w nich tylko biernym pionkiem, ale staje do nich jako gracz. W międzyczasie dziewczyna odkrywa szokującą prawdę o Vendzie i Morighan.

„Fałszywy pocałunek” był bardzo przyjemną lekturą, z którą miło spędziłam czas. Stanowił połączenie obyczajówki z powieścią przygodową, skutkując nierówną akcję, co zazwyczaj nie przeszkadzało. „Zdradzieckie serce” jest zupełnie inne. Te dwie książki są jak ziemia i niebo. Pearson stworzyła w drugim tomie historię tak ciekawą i poplątaną, że przyćmiła tę daną nam w części pierwszej. Co prawda zabrakło w niej kilku elementów „Fałszywego pocałunku”, które bardzo mi się w nim podobały, ale zastąpiła je wieloma innymi rzeczami, bardziej potrzebnymi i ciekawymi. 

piątek, 9 listopada 2018

[82] "Fałszywy pocałunek" - Mary E. Pearson




Miłość to coś, co bardzo trudno wytłumaczyć. To niesamowita więź między ludźmi, która pojawia się niespodziewanie i wbrew ich woli. Każdy powinien mieć do niej prawo, jednak niektórzy ignorują ten fakt w imię większego dobra. Tak właśnie postąpili rodzice księżniczki Lii, aranżując jej małżeństwo z księciem sąsiedniego królestwa. Dziewczyna jednak miała zupełnie inne plany na przyszłość.

Przygotowania do ślubu zmierzają ku końcowi. W końcu nadchodzi dzień, na który tak wielu czekał. Książe Jaxson i księżniczka Arabella mają stanąć na ślubnym kobiercu i zawrzeć małżeństwo, będące najmocniejszym z możliwych sojuszy. Wszystko jednak bierze w łeb, gdy przyszła panna młoda zamiast do powozu wsiada na konia i wraz z przyjaciółką ucieka na złamanie karku z rodzinnego miasta. Ich celem jest niewielka mieścina, gdzie urodziła się towarzyszka księżniczki. Tam bowiem mają nadzieję odnaleźć dla siebie nowy dom. Muszą być jednak bardzo ostrożne. Ich śladem wyrusza nie tylko królewska pogoń, lecz także dwóch samotnych jeźdźców. Jednym z nich jest porzucony książę, drugim zabójca wysłany przez kraj będący wrogiem obu królestw. Który z nich znajdzie ją pierwszy? Co się stanie, kiedy księżniczka spotka ich obu? Co ich ze sobą połączy?

czwartek, 1 listopada 2018

[81][PATRONAT] "Cmentarzysko" - A. Forge




Pierwszy raz z „Cmentarzyskiem” spotkałam się kilka miesięcy temu. Wówczas to dostałam propozycję objęcia patronatem tejże książki wraz z jej obszernym fragmentem, który ostatecznie przekonał mnie do sięgnięcia po całość. Zapowiadał on bowiem mroczną historię, którą bardzo chciałam poznać. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z dziełem autorstwa Forge’a.



Szczerze mówiąc, spodziewałam się zupełnie czegoś innego po tej powieści. Nie jestem nią jednak rozczarowana, wręcz przeciwnie – książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Stanowi ona bowiem opowieść o pewnej dziewczynce mieszkającej w bardzo dziwnej miejscowości – Kostuszy. Właśnie tam znajdowało się tytułowe Cmentarzysko, którego mieszkańcy bali się jak diabeł święconej wody. Również Angelika nie pałała sympatią do tego miejsca. Niestety kiedy trafia pod opiekę nawiedzonej ciotki, zostaje zmuszona do odwiedzenia opuszczonego cmentarza. Tam poznaje wiele bardziej lub mniej przyjaznych istot i zostaje wmieszana w coś, czego do końca nie rozumie i w co z całą pewnością nie chciałaby się pakować. A to dopiero początek jej przygody.

[80] "Signum sanguinem. Naznaczeni" - Evanna Shamrock




Czytając książki, szczególnie te z dobrze rozwiniętym profilem psychologicznym postaci, wielokrotnie żałowałam, że nie ma osobnych dzieł o poszczególnych bohaterach powieści. Często autorzy jedynie wspominają o tym, co działo się z danymi postaciami w przeszłości i raczej skupiają się na teraźniejszości. Jednak Evanna Shamrock postanowiła stworzyć dla czytelników serii „Signum sanguinem” kolejną powieść z tego cyklu opowiadającą historię głównych bohaterów.

„Naznaczeni” opowiadają o losach Wybrańców, zanim ci się jeszcze poznali. Towarzyszymy im więc od samego początku, kiedy byli jeszcze dziećmi. Widzimy jak radzili sobie z narastającymi w nich mocami oraz jak uczyli się je kontrolować. Stajemy się świadkami tego, jak poznają samych siebie i próbują odnaleźć własną drogę, by nią podążyć. Żadne z nich nie miało w życiu łatwo, ale wszyscy byli na tyle silni, by przetrwać, co wiemy z poprzednich tomów serii. Co sprawiło, że stali się tacy, jacy są obecnie? Co musieli przejść, by w końcu odnaleźć względny spokój? Jaka jest historia każdego z nich?

Autorka w swoim cyklu powołała do życia wiele złożonych osobowości. Praktycznie każda z jej postaci przeszła w życiu mniejsze lub większe piekło. Każda nosi inne blizny w sercu i na duszy. Pisarka dzięki swoim postacią zagłębiła się więc w różne problemy rodzin i młodzieży na całym świecie, ukazując wiele sytuacji, które nie powinny mieć miejsca, a jednak zdarzają się nader często.

wtorek, 23 października 2018

[79] "Drugi legion" - Richard Schwartz




„Pierwszy róg” rozkochał mnie w sobie od pierwszych stron. Byłam zachwycona tym, jak autor świetnie wykorzystał niewielką przestrzeń akcji i stworzył na niej tak porywającą i rozbudowaną historię. Również powołanie przez niego do życia bohaterowie pierwszego tomu „Tajemnic Askiru” wzbudzili moją sympatię. Zostali świetnie wykreowani i nie można było odmówić im realności. Krótko mówiąc, Richard Schwartz postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Czy udało mu się utrzymać poziom pierwszego tomu w drugim?



„Drugi legion” swoją akcje rozpoczyna tuż po wydarzeniach kończących „Pierwszy róg”. Do gospody pod Głowomłotem przybywa nieznajomy, za sprawą którego w naszych bohaterach zaczyna płonąć nadzieja na odnalezienie tajemniczego Askiru i uratowanie królestw przed tyraniem. Nowoprzybyły objaśnia im mianowicie jak dostać się do Twierdzy Gromów i uaktywnić portal, dzięki któremu możliwe będzie przeniesienie się na ziemie dawniej należące do Imperium. Szykuje się więc nowa wyprawa, na czele której staje Havald. Jego towarzyszami broni ponownie stają się Leandra oraz mroczna elfka, a także partner i niewolnica tej drugiej wraz z córką gospodarza i jej ukochanym. Specyficzna drużyna ma przed sobą wiele przygód, intryg i niebezpieczeństw. Za nimi natomiast podąża wróg, który tylko czeka na to, by ich zgładzić.

niedziela, 23 września 2018

[78] "Mr. President. Biały dom" - Katy Evans




Po „Mr. President” zdecydowałam się sięgnąć ze względu na opis książki. Zapowiadał bowiem książkę ciekawą, raczej szablonową, ale idealną dla mnie i moich ówczesnych czytelniczych zachcianek. Jednak w rzeczywistości odbiegał nieco od moich wyobrażeń. 


Matthew i Charlotte poznali się już w dzieciństwie na uroczystej kolacji u niej w domu. Wówczas młodzieniec obiecał dziewczynce, że nigdy nie będzie startował w wyborach prezydenckich. Ona natomiast przysięgła, że jeśli zmieni zdanie, to będzie stała u jego boku. Kilka lat później ich drogi znów się krzyżują, a dorosła już Charlotte dostaje zaproszenie od Matthew do dołączenia się do jego kampanii prezydenckiej. Kobieta wie, że to niezbyt dobry pomysł i czuje, że nie wyniknie z tego nic dobrego, ale jak odmówić być może przyszłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych? Rozpoczyna się walka nie tylko o miejsce w Białym Domu, ale i o uczucie, jakie rodzi się między dwojgiem bohaterów. 

piątek, 21 września 2018

[77] "Runa" - Vera Buck




     Tajemnice ludzkiej psychiki zawsze wydawały się mi fascynujące. Ma ona bowiem ogromny wpływ na nasze życie i odgrywa w nim olbrzymią rolę, mimo że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Od lat naukowcy zgłębiają wiedzę na jej temat, szczególną uwagę poświęcając przy tym jej chorobom. Niektórym dziwnym wydaje się fakt, że psychika, czyli coś na dobrą sprawę niematerialnego, może chorować. To od lat spędzało sen z powiek naukowcom i lekarzom. Był nawet moment, kiedy starali się oni udowodnić, że zarówno ona jak i jej zaburzenia zlokalizowane są w mózgu i wystarczy wyciąć jego niewielką część, by pozbyć się problemu. Jednak to nie jedyne teorie dotyczące leczenia chorób psychicznych, a eksperymenty wykonywane na ludziach, by dowieść ich słuszności przerażają. 


     Właśnie tą tematykę w swojej powieści „Runa” postanowiła poruszyć Vera Buck. Autorka osadziła akcje książki w XIX-wiecznym Paryżu, czyli w czasach, gdzie o ludzkiej psychice niewiele wiedziano i dopiero co prowadzono przeróżne eksperymenty i snuto teorie na temat leczenia psychicznie chory. Do jednego z najbardziej znanych zakładów dla obłąkanych La Salpetriere w stolicy Francji trafia niesamowite dziecko, które podważa wszystko, co do tej pory uważano za skuteczne metody leczenia. Nie działa na nie hipnoza, izolacja, przymusowe karmienie czy inne zabiegi, w dzisiejszych czasach uważane za dość drastyczne czy wręcz brutalne. Nowa pacjentka wykazuje się apatią, brakiem apetytu oraz chwilowymi napadami histerii. Dodatkowo jej oczy – jedno ze źrenicą wielkości główki od szpilki, drugie ze źrenicą tak rozszerzoną, że prawie pokrywającą tęczówkę – niejednego mogą przerazić.

     Młody student medycyny praktykujący w Salpetriere ponad wszystko pragnie zdobyć tytuł doktora, jednak nie ma tematu, na który chciałby napisać swój doktorat. Kiedy los postanawia postawić na jego drodze niesamowitą pacjentka, wysuwa dość odważny pomysł. Pragnie zoperować mózg dziewczynki i wyciąć z niego część odpowiedzialną za jej zły stan psychiczny. Jeśli mu się powiedzie – otrzyma tytuł doktora, a pod jego pracą podpisze się znany na całym świecie dr. Charcot.

     Uwielbiam powieści, gdzie mowa o psychiatrii i zakładach do umysłowo chorych. Można się z nich bardzo wiele dowiedzieć na temat tego, jak niegdyś wyglądało leczenie pacjentów oraz jak ich traktowano. To naprawdę przerażające, do czego dopuszczano się na podopiecznych, szczególnie tych, którzy nie mieli już rodziny ni przyjaciół i praktycznie stawali się własnością kliniki. Co prawda powieść Buck nie można traktować jako rozprawy naukowej czy czegoś w pełni wiarygodnego, co sama autorka podkreśla w podziękowaniach. Jak pisze pisarka, wiele z postaci czy miejsc ma swój pierwowzór w rzeczywistości, jednak to co działo się w klinice ma wiele luk, które ta postanowiła wypełnić swoimi wyobrażeniami. Tak więc w „Runie” prawda oraz fikcja literacka mieszają się ze sobą. Na podstawie innych powieści oraz uzyskanych przeze mnie informacji na temat pierwszych zakładów psychiatrycznych, jestem jednak w stanie stwierdzić, że obraz La Salpetiere wykreowany przez Buck jest bardzo realistyczny. To całkiem możliwe, że wszelakie opisane przez nią eksperymenty miały miejsce, nawet jeśli nie we wspomnianej klinice to w innej. I to mnie przeraża, bo jak można traktować drugiego człowieka jak królika doświadczalnego? Ludziom XXI-wieku trudno jest to zrozumieć, bo żyjemy w czasach, gdzie zakazuje się nawet testów na zwierzętach, a co dopiero na materiale ludzkim. Wtedy jednak to było normalne, a lekarze czasami mogli wydawać się pozbawieni sumienia. 

     Realność to jednak niejedyny plus tej książki. Powieść Very Buck podobała mi się pod względem budowy jej fabuły, która była wielowątkowa. Początkowo czytelnik poznaje różnych, niezwiązanych ze sobą bohaterów oraz staje się świadkiem sytuacji, między którymi nie ma wspólnego mianownika. Wszystko toczy się wielotorowo i dopiero później zaczyna się ze sobą splatać, aż tworzy logiczną całość. Uwielbiam taką konstrukcję akcji, bo wprowadza do powieści nutkę tajemniczości i zaciekawia czytelnika.

     Do kreacji bohaterów też nie mogę się doczepić. Poznajemy mnóstwo postaci, jednak jednocześnie nie ma ich natłoku i każda w powieści odgrywa swoją rolę. Mamy też możliwość obserwowania przemiany poglądów niektórych z nich, co niezmiernie mi się podobało. Oczywiście nic tutaj nie dzieje się bez przyczyny i wszystko zmienia się dopiero pod wpływem różnych wydarzeń czy poczynionych przez bohaterów odkryć. Ponadto każda z postaci ma swoje życie i przeszłość, kieruje się swoimi priorytetami czy też bierze za swój wzór kogoś, kogo filozofię zgłębia i się jej trzyma. Vera Buck powołała więc do życia bardzo ciekawe osobowości, które niekiedy potrafiły czytelnika zaintrygować.

     Niemniej czegoś mi w tej powieści brakowało. Miała wspaniałych bohaterów, świetnie przemyślaną i zrealizowaną fabułę, ciekawe tło historyczne, ale nie posiadała tego czegoś, co by mnie w nią wciągnęło i nie pozwoliło się od niej oderwać. Owszem czytałam ją z przyjemnością, ale mimo wszystko spodziewałam się, że bardziej mnie wciągnie w swoją treść. Pojawiły się takie momenty, gdzie naprawdę wywoływała we mnie emocje i nie mogłam oderwać się od jej lektury, ale było ich zdecydowanie za mało. Dodatkowo zakończenie zdawało mi się nijakie. Niby dobre, ale bez fajerwerków, których się spodziewałam.

     „Runa” okazała się dobrą i w miarę ciekawą książką, której przeczytania zdecydowanie nie żałuję. Może miałam co do niej zbyt wielkie oczekiwania i to dlatego nieco mnie zawiodła. Nadal jednak sądzę, że warto ją przeczytać i zostaje mi mieć nadzieje, że Was mimo wszystko ona porwie i zafascynuje bardziej niż mnie.