Ostatnio naszła mnie ochota na jakiś
dobry thriller czy też kryminał. Przejrzałam więc swoją biblioteczkę i znalazłam
w niej coś idealnego dla mnie. Mianowicie mój wybór padł na „Kamienną małpę”
autorstwa Jeffery’ego Deavera i właśnie o tej powieści chciałabym dziś powiedzieć Wam kilka słów.
Kwang Ang to poszukiwany przez policję
wielu krajów przemytnik ludzi. Jak dotąd pozostaje jednak nieuchwytny i cieszy
się wolnością. Obecnie ma jednak bardzo dużo pracy, gdyż kieruje transportem
nielegalnych chińskich imigrantów zmierzających do wybrzeży Stanów
Zjednoczonych. Okręt tonie jednak niedaleko brzegu i nie wszystkim udaje się
przeżyć tę podróż. Po tym wydarzeniu Kwang Ang znika gdzieś w Nowym Jorku, a
każdy wie, że ten człowiek nie cofnie się przed niczym, by na długo zachować
anonimowość. O pomoc w jego odnalezieniu zostaje poproszony Lincoln Rhyme.
Jednak to nie jedyne jego zadanie. Wszystkim ocalałym z katastrofy grozi
śmiertelne niebezpieczeństwo, jeśli odnajdzie ich wspomniany wcześniej przestępca. Rhyme musi więc znaleźć go jako pierwszy. Nie będzie to jednak takie
proste.
„Kamienna małpa” to najnowsza część serii
o Lincolmie Rhymie. Szczerze mówiąc, nie czytałam poprzednich tomów, mimo to
sięgnęłam po ten, gdyż jak to często bywa w tym gatunku – poszczególne części
nie są ze sobą ściśle powiązane. Każda opowiada inną historię i łączy je jedynie
postać głównego bohatera, co jak dla mnie jest ogromnym plusem, gdyż obecnie
nie mam zbytnio czasu zaczytywać się w całych cyklach.
Nie trzeba opuszczać domu, żeby lepiej widzieć. Nie
trzeba wyglądać przez okno. Trzeba żyć w środku siebie. Aby to osiągnąć, trzeba
po prostu być.
Autorzy kryminałów, które do tej pory
czytałam, zazwyczaj mieli ciężki styl, który po jakimś czasie nieco mnie
męczył. Na szczęście Jeddery Deaver posługuje się lekkim, przyjemnym językiem i
potrafi snuć opowieści, przez co jego powieść czyta się szybko i płynnie. Po
odłożeniu jej na bok, chciałam jak najszybciej do niej wrócić, co samo w sobie
jest dużym komplementem dla pisarza. Ponadto autor potrafi manipulować
czytelnikiem i mimo nieskomplikowanej fabuły wyprowadzić go na manowce. Bardzo
sobie cenie takie zabiegi w książkach, więc po raz kolejny Deaver zyskał w
moich oczach.
Na wielu grupach czytałam, że to
najsłabsza pozycja z całej serii. Nie mam pojęcia, czy to prawda, ale moim
zdaniem jest to bardzo dobrze napisana powieść, którą warto przeczytać. I w
sumie cieszę się, że od niej zaczęłam, bo jeśli wierzyć opinią innych,
pozostałe tomy zachwycą mnie jeszcze bardziej. Obawiam się jednak, że nieprędko je przeczytam, bo teraz pojawiło się tyle nowości, że zaczyna mi brakować na nie czasu. Niemniej, cała seria wydaje się warta uwagi.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Taniej Książce.