poniedziałek, 8 kwietnia 2019

[102][PRZEDPREMIEROWO] "Save you" - Mona Kasten




Mona Kasten to moja ulubiona pisarka książek młodzieżowych, więc gdy tylko wydawnictwo zaproponowało mi przeczytanie jej najnowszej powieści, natychmiast się zgodziłam. "Save me" skończyło się w takim momencie, że po prostu musiałam poznać ciąg dalszy tej historii od razu, więc rzuciłam wszystkie inne powieści i zagłębiłam się w świat Ruby i Jamesa. Czy "Save you" utrzymało poziom, czy też dopadła go klątwa drugiego tomu?

James szuka ukojenia w alkoholu i imprezach. Od kilku dni nie ma z nim kontaktu i z wyjątkiem jego siostry, nikt nie zna powodu jego zachowania. Ruby po pamiętnej imprezie ma roztrzaskane serce. Jednak gdy prawda o śmierci matki chłopaka wychodzi na jaw, dziewczyna sama już nie wie, czy bardziej chce go nienawidzić czy żałować. Szybko okazuje się jednak, że jej obecność działa na Jamesa kojąco. Tylko czy Ruby będzie chciała dalej być jego podporą, gdy nastolatek stanie już na nogi? Czy będzie potrafiła mu wybaczyć? James z całą pewnością nie ułatwi jej zapomnienia o tym, co ich kiedyś łączyło.

"Save you" to książka, której wyczekiwałam od dawna i miałam wobec niej dość duże wymagania. Większość z nich udało jej się spełnić, jednak pojawiły się pewne rzeczy, o które autorkę bym nie podejrzewała. Chciałabym się na początek na nich skupić, by potem z czystym sercem zachwycać sie nad pozostałymi aspektami powieści.

Po pierwsze zazwyczaj bohaterowie książek Mony Kasten są bardzo realni i przyjemni. Łatwo ich polubić, bowiem zachowują się racjonalnie i dojrzale. Co prawda w "Save you" nadal to wszystko utrzymują, ale czasami zdarza się, że dostając zaćmienia. Szczególnie Ruby zaczyna wysyłać sprzeczne sygnały Jamsowi, co strasznie mnie denerwowało. Kilka razy wodziła go za nos i naprawdę było mi go żal. Na szczęście takie zachowania można by policzyć na palcach jednej ręki. Nie było to więc nic nagminnego, w zwiazku z tym jestem w stanie wybaczyć to bohaterce i zrzucić na emocjonalne rozbicie postaci. Kolejnym brakiem konsekwencji jest zachowanie Jamesa. Chłopak opłakuje matkę, z którą w sumie nie miał zbyt dobrego kontaktu. Własciwie sam przyznaje, że jej nawet nie lubił. Mimo wszystko dałoby się to logicznie i psychologicznie wytłumaczyć. Szkoda tylko, że o takie wyjaśnienie sytuacji nie pokusiła się autorka. Zabrakło mi tego elementu, co bardzo mnie zasmuciło, bo nie spodziewałam się, że akurat ta pisarka może potraktować tego typu kwestie po macoszemu.

Niemniej, powieść Mony Kasten nadal stoi na wysokim poziomie i jest dużo lepszą powieścią młodzieżową niż wiele innych, które czytałam. Wszystko to, co było dobre w "Save me" tutaj także się pojawiło. Nie będę więc w tym miejscu powielać tego, co już wcześniej pisałam. Wspomnę tylko, że w kolejnym tomie autorka dużo bardziej rozwinęła swoje postacie i fabułę. W pierwszej cześci bowiem autorka skupiła najwięcej uwagi na relacji głównych postaci. W "Save you" dodatkowo mamy możliwość obserwowania nie tylko losów Ruby i Jamesa, ale i także innych osób. Otrzymujemy dzięki temu dużo szersze pole widzenia i dzieki temu poznajemy życie także drugoplanowych postaci. Szczególnie dużo uwagi zostaje poświęcone spodziewającej się dziecka Lydii. Dziwczyna jest przerażona i samotna. Gdyby nie Ruby nie otrzymałaby wsparcia od nikogo innego. Autorka bardzo dobrze zaprezentowała w tym momencie trudna sytuację dziewczyny oraz pokazała, jak ważne dla młodej osoby w ciąży jest wsparcie i zrozumienie, a nie potępienie. Ponadto pisarka w praktyce pokazała czytelnikowi, na czym polega przysłowie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Lydia była dość popularna i miała mnóstwo znajomych, jednak żadnemu z nich nie umiała zaufać na tyle, by powiedziec mu o swoim stanie. Mimo że uważała ich za przyjaciół tak naprawdę nimi nie byli. To Ruby - niewidzialna dla niej wcześniej osoba - okazała się kimś, kto w ciężkich chwilach podał jej rękę i zaogerował pomoc. To bardzo daje do myślenia i skłania do zastanowienia się, czy i dla nas nasi przyjaciele naprawdę nimi są. Czy w ciężkiej chwili jesteśmy w stanie im zaufać? Czy jesteśmy przekonani że nam pomogą?

Kolejnymi bohaterami o których dowiadujemy się nieco więcej jest Lin i Ember. Te dwie postacie uświadamiają czytelnikowi, że pozory mogą naprawdę mylić. Zachowanie i wygląd człowieka, wcale nie musi pokazywać tego, co tak naprawdę czuje. Najbardziej roześmiana osoba w towarzystwie, może wylewać najwięcej łez, gdy nikt nie patrzy. To uświadamia czytelnikowi kolejną ważną rzecz -czy aby na pewno wiemy, co dzieje się u tych, których kochamy? Czy przypadkiem nie zalewamy kogoś swoimi żalami powodując, że ta osoba, nie chcąc dokładać nam zmartwiej, nie wspomina słowem o swoich problemach? Powieść uczy więc nas, że zawsze należy mieć oczy szeroko otwarte i nie skupiać się tylko i wyłącznie na swoich kłopotach.

"Save you" to powieść wielowątkowa, poruszająca mnóstwo ważnych tematów, które do tej pory były taktowane w innych powieściach z tego gatunku po macoszemu. Mona Kasten ma jednak talent do poruszania problemów, które inni pomijają lub lekceważą i prezentowania ich wszystkich w  sposób skłaniający czytelniką do refleksji. Dzięki temu "Save you" to nie tylko przyjemna powieść o losach dwójki nastolatków. To także książka pouczająca i otwierająca nam oczy na wiele ważnych spraw.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

3 komentarze:

  1. Jeszcze nie wzięłam się za drugi tom, ale już nie mogę się doczekać :D Pierwsza część bardzo mi się podobała :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej serii / książce, a widzę, że warto poświęcić jej swój czas.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam dobre recenzje tej książki - może i ja się skuszę...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń