Pierwszy
raz z „Cmentarzyskiem” spotkałam się kilka miesięcy temu. Wówczas to dostałam
propozycję objęcia patronatem tejże książki wraz z jej obszernym fragmentem,
który ostatecznie przekonał mnie do sięgnięcia po całość. Zapowiadał on bowiem
mroczną historię, którą bardzo chciałam poznać. Tak właśnie rozpoczęła się moja
przygoda z dziełem autorstwa Forge’a.
„Cmentarzysko”
przypomina mi nieco baśń, tyle że przedstawioną w krzywym zwierciadle. Nie ma w
niej bowiem księżniczek i książąt, jest jednak Śmierć dzierżąca władzę nad
swoim królestwem. Nie ma przepięknych pałaców, ale pojawia się za to Cmentarzysko
i jego zmarli mieszkańcy. Jednak klimat i fabuła historii mają w sobie magię
opowieści z dzieciństwa. Przyznam szczerze, że nie do końca umiem wyjaśnić, co
baśniowego jest w tej historii. Możliwe, że w związku z tym w ogóle nie
powinnam o tym pisać, ale to odczucie było ze mną przez większą część książki i
chciałabym się z Wami nim podzielić.
Możliwe
że duży wpływ na „baśniowość” historii miała kreacja bohaterów drugo- i
dalszoplanowych. Mianowicie postacie te były bardzo prosto opisane i
przyklejano do nich etykiety. Nie robiono tego jednak w sposób, który mógłby
sugerować brak umiejętności autora w kreowaniu postaci. Wręcz przeciwnie,
wszystko idealnie do siebie pasowało. Weźmy na przykład postać Strażnika
Cmentarzyska. Można by go określić kilkoma słowami – nieco dziecinny tchórz. Jednak
jego postać dodawała powieści humoru, a na końcu odegrała dość sporą rolę i
niejednego zaskoczyła. Do ciotki dziewczyny natomiast przyklejono etykietę
nawiedzonej i przez cały czas ją tak nazywano. To też skojarzyło mi się z
baśnią, bo tam ciągle pojawiają się określenia tego typu np. „zła królowa” czy „dobra
wróżka”. Dodatkowo kobieta miała w sobie nutkę tajemnicy. Cały czas ubierała
się w czerń, a twarz zasłaniała pogrzebowym welonem. Ponadto posiadała czarnego
kota i olbrzymiego węża. Ta dwójka też nawiązuje do baśni czy bajek, bo
przecież głównie tam występują mówiące zwierzęta, prawda?
Na
uwagę zasługują też postacie pierwszoplanowe. Główną bohaterką jest tutaj
Angelika, do której nie pałałam zbytnią sympatią przez większą część książki.
Autor wykreował ją bezbłędnie na humorzastą nastolatkę. Dziewczynę interesował
tylko czubek własnego nosa, brakowało jej szacunku i zrozumienia. Pyskata,
humorzasta i nieco egoistyczna bohaterka pod wpływem różnych wydarzeń zaczęła się
jednak zmieniać. Widać było, że cała przygoda pozwoliła jej uświadomić sobie
kilka ważnych rzeczy. Jednocześnie nie stała się zupełnie inną osobą. Raczej
nieco dojrzała emocjonalnie. Przemiana wewnętrzna tej postaci wyszła więc
autorowi bardzo wiarygodnie.
Mamy
tu też postać Śmierci, która niesamowicie mi się podobała. Była to jednocześnie
postać wywołująca respekt i szacunek jak i ktoś, kto dodawał powieści humoru.
Jej potyczki z rodzeństwem bywały przezabawne, a jej niezrozumienie dla
podstawowych potrzeb dzieciaków niejednokrotnie stawało się przyczyną zabawnych
sytuacji.
Jeśli
chodzi o akcje, to książka naprawdę nie pozwala się nudzić. Ciągle dzieje się
coś nowego, a autor wykazał się olbrzymią wyobraźnią w tworzeniu przygód dla
naszych bohaterów. Nie jest to też zdecydowanie nic banalnego ani szablonowego,
co także działa na plus tejże powieści. Dodatkowo ani postacie ani my nie
stoimy w miejscu. Podróżujemy po tym i innym świecie, poznajemy nowe postacie
oraz zwiedzamy różne wymiary. Mało tego wszystko jest świetnie opisane i posiada
swoje własne zasady funkcjonowania.
Jedyne
co przeszkadzało mi w tej powieści to jej prosty język. Ponadto widać w tekście cechy
typowe dla początkujących autorów. Na przykład bywało, że pisarz tłumaczył
rzeczy zrozumiałe, najpewniej w obawie, że czytelnik nie do końca zrozumie coś,
co chwile wcześniej zrobiły czy powiedziały postacie. Czasami też autor
zaniedbywał opis przeżyć wewnętrznych postaci lub też opisywał je tak prosto,
że nie umiałam wczuć się w sytuację bohatera. Mimo wszystko widać, że Forge ma
talent i jeśli trochę popracuje nad swoim warsztatem, to na pewno uda mu się te
mankamenty wyeliminować.
„Cmentarzysko”
to dobra książka, którą czyta się bardzo szybko i z zaciekawieniem. Może nie
jest idealna, ale mimo wszystko Forge odwalił kawał dobrej roboty i myślę, że
może być z siebie dumny. Oczywiście zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł i
przeżycia magicznej przygody wraz ze Śmiercią i dwójką niesfornych dzieciaków!
Za możliwość przeczytania i patronowania książki dziękuję Wydawnictwu Kłobook.
Zaciekawiłaś mnie tą recenzją :) muszę też powiedzieć, że bardzo fajne logo ma to wydawnictwo o nazwie już nie wspomnę ;P
OdpowiedzUsuńpowieść zapowiada się bardzo ciekawie i możliwe, że kiedyś po nią sięgnę.
Chyba nie dla mnie... nie czuję "mięty" :P
OdpowiedzUsuń