Trudno zaprzeczyć, że tytuł tej książki jest bardzo
intrygujący i zapewne nie tylko ja dzięki niemu zwróciłam na nią uwagę. Byłam
ciekawa, jak prezentuje się jej wnętrze i czy rzeczywiście sugeruje, że nie
chce być czytane. Lubię takie oryginalne książeczki, nawet jeśli raczej
odbiorcami są dużo młodsze osoby niż ja. Wydaje mi się, że przez to, iż tak
długo recenzuję przeróżne pozycje, to raczej nie ograniczam się ani tematycznie
ani gatunkowo. Po prostu chcę poznać dobrze cały rynek książki i polecać
wszystko, co najlepsze.
Na pierwszy rzut oka książeczka ta prezentuje się bardzo dobrze. Ma ona duży format i twardą oprawę, więc bez wątpienia młodsi odbiorcy nie zniszczą jej aż tak szybko. Oczywiście strony w środku mają również większą gramaturę niż w przypadku klasycznych książek. To sprawia, że całość bez wątpienia zwraca uwagę odbiorcy.
Muszę przyznać, że książeczka ta jest w moim stylu, a mam tu
na myśli oczywiście jej wizualną odsłonę. Wygląda ona trochę jak stare klasyki,
ponieważ pojawiają się w niej ozdobne pierwsze litery, ma cieliste strony, a
także charakterystyczne czcionki. Całość oczywiście nie jest typowo
,,staroświecka”, ale ma w sobie jakąś część, która kojarzy mi się z książkami z
mojego dzieciństwa. Jednak na pewno wpiszę się ona również w gusta
współczesnych dzieci.
Na stronach jest mało tekstu, więc nie jest to pozycja,
która może przytłoczyć czytelnika. Nie jest to również typowa książka, ponieważ
sama treść opiera się właśnie na próbach zniechęcenia do czytania - może to
trochę głupio brzmi, ale tak właśnie jest. Tekst dodatkowo jest różnej
wielkości, został rozmieszczony na różnych miejscach na stronach, często
pojawiają się same słowa, a nie tylko pełne zdania. Występują również wyrazy
sugerujące jakieś dźwięki.
Książeczka jest krótka, ale bez wątpienia jej różnorodne
wnętrze sprawia, że wydaje się być znacznie obszerniejsza. Na poszczególnych
stronach można spędzić naprawdę dużo czasu, ponieważ sporo się na nich dzieje.
Ilustracje co prawda są oszczędne, nie dominują na stronach, ale
odzwierciedlają treść i również dają nam jakieś uzupełniające informacje.
Grafiki są naprawdę ciekawe, idealnie współgrają z tematyką książki i ubarwiają
przekaz.
Książka ta bez wątpienia jest przejrzysta i podoba mi się to, że autor bazuje tylko na dwóch kolorach – przygaszonym czerwonym oraz niebieskim. Wydaje się niewiele, ale to wystarczyło, aby stworzyć ciekawe ilustracje i nie wprowadzić do książki bezsensownego chaosu. Jednorodność kolorystyczna bez wątpienia doskonale zdała egzamin i mam nadzieję, że w kolejnej części tej książki będzie podobnie. Tak, jest jeszcze jedna z tej serii! Recenzje dodam zapewne w niedalekiej przyszłości, ponieważ mam ją już w swojej biblioteczce.
Koncepcja na tę książkę bez wątpienia była genialna, a samo
wykonanie jest udane. Nigdy nie miałam w rękach podobnej pozycji, co jest w
pewnym sensie zaletą, bo miałam okazję poznać tak wiele książeczek dla dzieci,
że bardzo szybko wyłapuję powtarzające się notorycznie motywy. ,,Książka, która
nie chciała być czytana” na pewno spełniła moje oczekiwania, spodobała mi się
jej szata graficzna oraz samo opracowanie tekstu. Polecam!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja
Jeszcze się zastanowię, czy przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuń