„Tygiel dusz” to powieść, która niesamowicie mi się spodobała i z niecierpliwością czekałam na kontynuacje. Niemal od razu pochłonęłam drugi tom, licząc na fantastyczną przygodę. Czy rzeczywiście ją otrzymałam?
Opis wydawcy: Niszczenie nie powinno być takie łatwe. A jednak było i nic tego nie zmieni. Wyzwoliciele przybyli by uwolnić uciśniony lud Imperium Mahryzańskiego. Najpierw zabili wszystkich protektorów i czarodziejów. Teraz czekają. Na co? Na kogo? To pytanie zadają sobie wszyscy, którzy przeżyli masakrę. Caldan nie tylko przeżył, ale też zdołał wyprowadzić z miasta kilkoro ludzi. Ucieczka wydaje się jednak tylko odroczeniem egzekucji. Za ratunek i ocalenie niewinnych ktoś będzie musiał zapłacić. A krew Caldana może okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem, przy którym inwazja IIndryallan będzie tylko dziecinną igraszką.
Niestety muszę
z przykrością stwierdzić, że drugi tom podobał mi się znacznie mniej niż
poprzedni. Na początku byłam zaciekawiona, wszystko wskazywało na to, że akcja
mnie porwie, aż nagle… czar prysł. Przez większą część książki miałam wrażenie,
że fabuła jest niepotrzebnie rozwlekana. Nie działo się nic ciekawego, a pewne
rzeczy można byłoby opisać w dużo łatwiejszy sposób. Co jakiś czas miało
miejsce jakieś interesujące wydarzenie, ale potem znowu książka mi się dłużyła.
Dopiero pod koniec akcja znowu zaczęła nabierać tempa, a ja z niecierpliwością
czekałam, co wydarzy się dalej.
W pierwszym
tomie fascynowała mnie magia oraz nauka jaką pobierał główny bohater. Było to
coś oryginalne, a sama procedura zdobywania wiedzy opisana została w bardzo
interesujący sposób, dzięki czemu przyjemni się o niej czytało. Tutaj mamy
zaledwie namiastkę tego. Liczyłam na to, że dowiem się w tym tomie więcej o
magii oraz świecie przedstawionym w powieści, ale niestety dostałam tego bardzo
mało. Nauka już nie była tak ciekawa, a o samych rzemieśliwach, magii
destrukcyjnej dowiedzieliśmy się niewiele więcej.
Zdecydowanym
plusem książki byli za to jej bohaterowie. Dużo lepiej ich poznajemy,
dowiadujemy się co nieco o ich przeszłości oraz planach. Dzięki temu lepiej rozumiemy
niektórych z nich. Wydają się wielowymiarowi, niejednoznaczni, przez co dużo
bardziej wiarygodni, co jak najbardziej jest ogromnym plusem.
Historia sama
w sobie ma ogromny potencjał. Mamy tu mnóstwo wątków i jestem ogromnie ciekawa,
jak wszystkie połączą się w jeden. Ponadto znajdziemy tutaj intrygi, zdrady,
niebezpieczeństwo, czyli wszystko to, za co kocham fantastykę. Zabrakło jednak
dynamiki. Powieść w pewnych momentach staje się nużąca, przegadana, przez co
czytelnik traci zainteresowanie. Szkoda, bo historia jest naprawdę
interesująca.
Niemniej na
pewno sięgnę po trzeci tom, bo mimo wszystko czuję się zaintrygowana i chcę
poznać dalsze losy bohaterów. Mam nadzieję, że kolejna część będzie dużo
bardziej dynamiczna, dzięki czemu zrekompensuje mi chwile nudy, który miały
miejsce podczas czytania „Krwi niewinnych”.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara
Na pewno sprawdzę tę serię. Bardzo lubię fantastykę a tu widzę coś nowego.
OdpowiedzUsuń