Ostatnio trafiam
na książki, które nie są co prawda złe, ale też jakoś mnie nie porywają.
Myślałam, że to przez upały nie chce mi się czytać, ale wtedy zabrałam się za „Błyski
w mrok”. Książka porwała mnie już od pierwszych stron i sprawiła, że zarwałam
dla niej noc.
Dwadzieścia lat temu w rodzinnym miasteczku, w którym mieszkała Chloe zaczęły ginąć nastoletnie dziewczęta. Jako podejrzanego zatrzymano jej ojca, a wówczas życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami. Teraz Chloe ma trzydzieści dwa lata i jest psychoterapeutką, która pomaga innym pozbierać się po traumie. Sama jednak nie do końca pogodziła się z wydarzeniami sprzed dwóch dekad. Na domiar złego w mieście znowu giną nastoletnie dziewczyny, a kobieta zaczyna podejrzewać, że może to mieć coś wspólnego z jej ojcem. Tylko że on nadal odbywa swoją karę w więzieniu… Czyżby ktoś próbował go naśladować?
Ciężko
opowiedzieć o tej książce w taki sposób, by Wam niczego nie zaspoilerować.
Przede wszystkim jednak pragnę zapewnić, że powieść jest niesamowicie
wciągającą lekturą. Autorka wie, jak poprowadzić fabułę, by zmanipulować
czytelnika. Podczas lektury miałam bardzo wiele domysłów, które zmieniały się
pod wpływem różnych niespodziewanych wydarzeń. W konsekwencji nie pomyliłam się
tylko w jednej kwestii, chociaż do samego końca nie byłam pewna, czy mój tok
rozumowania jest poprawny.
Bardzo
podobała mi się kreacja głównej bohaterki. Kobieta, jako córka seryjnego mordercy,
przeszła przez piekło, co wywarło ogromny wpływ na nią i jej psychikę. Niemal
od razu czytelnik dostrzega, jak rozbita emocjonalnie jest ta postać. Ma stany
lękowe, nie ufa własnemu osądowi, nie radzi sobie w sytuacjach stresowych, ma poczucie winy. Mimo
wszystko stara się prowadzić w miarę normalne życie. Początkowo bałam się, że
taka kreacja postaci będzie mi przeszkadzać, ale stało się inaczej. Wbrew pozorom
dodała ona wiarygodności historii, a także sprawiła, że nieraz czytelnik musiał
się dwa razy zastanowić, zanim wziął coś za pewnik.
Nie mamy tutaj
dwóch perspektyw czasowych, wszystko dzieje się w teraźniejszości, ale
bohaterka bardzo często wraca myślami do czasów sprzed aresztowania ojca oraz
jego procesu. Dzięki temu możemy poznać jej przeszłość, lęki, przemyślenia.
Czasami granica między rzeczywistością i wspomnieniami się zaciera i bohaterka
sama nie wie, czy to co przed chwilą usłyszała jest prawdą, czy tylko sobie to
dopowiedziała. To stwarzało atmosferę tajemnicy, nieufności wobec bohaterki, co
także niesamowicie mi się podobało.
Świetnym
posunięciem było też to, że książka dotyczy kogoś, kto jest spokrewniony z
seryjnym mordercą. Słysząc czy czytając o zabójcach, jakoś nigdy nie
wyobrażałam sobie ich jako kogoś, kto miał rodzinę. O ich bliskich bardzo
często się zapomina. W książce natomiast możemy poznać historię widzianą oczami
osoby, dla której morderca był opiekunem, kimś kto całował ją na dobranoc,
kochał i troszczył się o nią. Było to bardzo intrygujące i pozwoliło szerzej
spojrzeć na pewne kwestie.
„Błyski w
mroku” to świetna powieść i byłam szalenie zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że
to debiut autorki. Pisarka ma bardzo dobry warsztat, głowę pełną pomysłów i dzięki
temu nie raz zaskoczy swoich czytelników. Cieszę się, że miałam okazję poznać
jej książkę i mam nadzieję, że niedługo spod jej pióra wyjdzie kolejna!
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Agora.
Sara
Takie udane debiuty aż chce się czytać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kiedy kolejne wskazówki tylko mną manipulują i wprowadzają w błąd, a zakończenie jest totalnym zaskoczeniem.
OdpowiedzUsuń