Strony

czwartek, 20 lipca 2023

[727] "Błyski w mroku" - Stacy Willingham

 


Ostatnio trafiam na książki, które nie są co prawda złe, ale też jakoś mnie nie porywają. Myślałam, że to przez upały nie chce mi się czytać, ale wtedy zabrałam się za „Błyski w mrok”. Książka porwała mnie już od pierwszych stron i sprawiła, że zarwałam dla niej noc.

Dwadzieścia lat temu w rodzinnym miasteczku, w którym mieszkała Chloe zaczęły ginąć nastoletnie dziewczęta. Jako podejrzanego zatrzymano jej ojca, a wówczas życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami. Teraz Chloe ma trzydzieści dwa lata i jest psychoterapeutką, która pomaga innym pozbierać się po traumie. Sama jednak nie do końca pogodziła się z wydarzeniami sprzed dwóch dekad. Na domiar złego w mieście znowu giną nastoletnie dziewczyny, a kobieta zaczyna podejrzewać, że może to mieć coś wspólnego z jej ojcem. Tylko że on nadal odbywa swoją karę w więzieniu… Czyżby ktoś próbował go naśladować?

Ciężko opowiedzieć o tej książce w taki sposób, by Wam niczego nie zaspoilerować. Przede wszystkim jednak pragnę zapewnić, że powieść jest niesamowicie wciągającą lekturą. Autorka wie, jak poprowadzić fabułę, by zmanipulować czytelnika. Podczas lektury miałam bardzo wiele domysłów, które zmieniały się pod wpływem różnych niespodziewanych wydarzeń. W konsekwencji nie pomyliłam się tylko w jednej kwestii, chociaż do samego końca nie byłam pewna, czy mój tok rozumowania jest poprawny.

Bardzo podobała mi się kreacja głównej bohaterki. Kobieta, jako córka seryjnego mordercy, przeszła przez piekło, co wywarło ogromny wpływ na nią i jej psychikę. Niemal od razu czytelnik dostrzega, jak rozbita emocjonalnie jest ta postać. Ma stany lękowe, nie ufa własnemu osądowi, nie radzi sobie w sytuacjach stresowych, ma poczucie winy. Mimo wszystko stara się prowadzić w miarę normalne życie. Początkowo bałam się, że taka kreacja postaci będzie mi przeszkadzać, ale stało się inaczej. Wbrew pozorom dodała ona wiarygodności historii, a także sprawiła, że nieraz czytelnik musiał się dwa razy zastanowić, zanim wziął coś za pewnik.

Nie mamy tutaj dwóch perspektyw czasowych, wszystko dzieje się w teraźniejszości, ale bohaterka bardzo często wraca myślami do czasów sprzed aresztowania ojca oraz jego procesu. Dzięki temu możemy poznać jej przeszłość, lęki, przemyślenia. Czasami granica między rzeczywistością i wspomnieniami się zaciera i bohaterka sama nie wie, czy to co przed chwilą usłyszała jest prawdą, czy tylko sobie to dopowiedziała. To stwarzało atmosferę tajemnicy, nieufności wobec bohaterki, co także niesamowicie mi się podobało.

Świetnym posunięciem było też to, że książka dotyczy kogoś, kto jest spokrewniony z seryjnym mordercą. Słysząc czy czytając o zabójcach, jakoś nigdy nie wyobrażałam sobie ich jako kogoś, kto miał rodzinę. O ich bliskich bardzo często się zapomina. W książce natomiast możemy poznać historię widzianą oczami osoby, dla której morderca był opiekunem, kimś kto całował ją na dobranoc, kochał i troszczył się o nią. Było to bardzo intrygujące i pozwoliło szerzej spojrzeć na pewne kwestie.

„Błyski w mroku” to świetna powieść i byłam szalenie zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że to debiut autorki. Pisarka ma bardzo dobry warsztat, głowę pełną pomysłów i dzięki temu nie raz zaskoczy swoich czytelników. Cieszę się, że miałam okazję poznać jej książkę i mam nadzieję, że niedługo spod jej pióra wyjdzie kolejna!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Agora.

Sara


2 komentarze:

  1. Takie udane debiuty aż chce się czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam, kiedy kolejne wskazówki tylko mną manipulują i wprowadzają w błąd, a zakończenie jest totalnym zaskoczeniem.

    OdpowiedzUsuń