Jeśli potrzebujecie jakiejś comfort book, to mam coś dla Was! „To zawsze byłeś ty” autorstwa Ady Tulińskiej to niesamowicie wciągający romans – idealnie na jeden wieczór. Czytając, miałam wrażenie, że książka zabiera mnie do swojego świata, pozwalając odprężyć się po ciężkim dniu.
Weronika to młoda polonistka z niewielkiej miejscowości pod Warszawą. Kobiecie niestety niedługo grozi zwolnienie, gdyż szkoła nie ma pieniędzy na dalsze funkcjonowanie. Nauczycielka wpada jednak na pomysł, by zorganizować festyn, podczas którego zbierane będą datki na placówkę. Przedsięwzięcie to może się udać jednak tylko wtedy, gdy jej dawni koledzy ze szkoły – Eryk i Adrian – zgodzą się wystąpić na scenie. Są bowiem członkami znanego w Europie zespołu The Midnight Moon, który odniósł w ostatnich latach niesamowity sukces. Ci jednak nie są zainteresowani pomocą, więc Weronika musi uciec się do pewnego podstępu…
Bardzo
podobała mi się kreacja bohaterów. Weronika początkowo wydawała się szarą
myszką, jednak im lepiej ją poznajemy, tym to wrażenie coraz bardziej się
zaciera. Jest bowiem charakterną postacią, która umie postawić na swoim i nie
boi się podejmować ryzyka. Kreacje Eryka i Adriana również wydają się
niesamowicie ciekawe. Spodziewałam się typowych badboyów, czerpiących garściami
z życia i traktowanych niczym bogowie. Co prawda Adrian prawie pasuje do tego
opisu, jednak mimo wszystko prywatnie jest zupełnie normalnym człowiekiem. Eryk
natomiast jak na gwiazdę jest niesamowicie nieśmiały i introwertyczny, co było
urocze. Ponadto postać Adriana jest bardzo niejednoznaczna. Mężczyzna mógł
momentami irytować, jednak dzięki wrodzonej charyzmie nie dało się go nie
lubić. Chwilami było mi go jednak żal.
Fabuła książki
jest dość poplątana, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Pomiędzy bohaterami
dochodzi do różnych interakcji, co było naprawdę interesujące. Nie wszystko
dało się przewidzieć, dzięki czemu książka zyskała w moich oczach. Z reguły
literatura kobieca w żaden sposób mnie nie zaskakuje, a tutaj autorce udało się
wyprowadzić mnie na manowce.
Przede wszystkim
książka okazała się niesamowicie realna. Mimo że mamy tutaj do czynienia z
gwiazdami światowej sławy, historia wydała się naprawdę wiarygodna. Coś takiego
mogłoby przydarzyć się większości czytelniczek. Uwielbiam takie opowieści, a
ostatnio niestety rzadko na nie trafiam.
Wspaniale
spędziłam czas z tą książką. Zarówno styl jak i język autorki bardzo do mnie
przemówiły. Jej powieść dosłownie czytała się sama, dzięki czemu bardzo szybko
ją skończyłam. Cieszę się, że trafiła w moje ręce i mam nadzieję, że Wy także
się na nią skusicie!
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Sara
Chciałabym poznać tę historię.
OdpowiedzUsuń