Nadszedł dla mnie trochę smutny dzień, ponieważ piszę dla
Was recenzję już ostatniej powieści z cyklu o Bridgertonach. Poznałam historię ośmiorga
rodzeństwa, książki te towarzyszyły mi od dłuższego czasu, bo sięgałam po nie
systematycznie. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem wielką fanką autorki, bo uwielbiam
świat, który wykreowała. Otwierając którąkolwiek powieść wiedziałam, że w tym
momencie rzeczywistość przestaje mieć znaczenie, a to naprawdę mi się podobało.
Gregory Bridgerton chce jak reszta swojego rodzeństwa poślubić kogoś, w kim naprawdę się zakocha. Wierzy, że zobaczy kiedyś kobietę, do której od razu poczuje przyciąganie i dzięki temu zrozumie, iż to jest jego prawdziwa miłość. Poznając Hermione jest pewny, że to ta jedyna i robi wszystko, aby go zauważyła i zgodziła się zostać jego żoną. Jednak Hermiona kocha innego, ale jej przyjaciółka jest przekonana, że to Bridgerton na nią zasługuje i oferuje mu pomoc w zdobyciu dziewczyny jego marzeń. Lucy nie spodziewa się, że sama pokocha George, ale zdaje sobie sprawę z sytuacji, w której się znajduje – jest już zaręczona, a jej wuj na pewno nie pozwoliłby na nagłą zmianę kandydata na męża. Czy George zrozumie, że tak naprawdę nie kocha Hermiony? Czy Lucy uda się uciec od niechcianego małżeństwa?
Między pierwszym tomem tej serii a ostatnim widać ogromną
różnicę, ale to właśnie dzięki temu jest ona na swój sposób wyjątkowa. Każda
książka to inne emocje, wydarzenia niby rozgrywają się w tym samym świecie, ale
dzieli je sporo lat. Ósmy tom pokazał mi, że w całej socjecie zaszły delikatne
zmiany, nadal była przedstawiona jako hermetyczne środowisko, ale pewne
zachowania zaczęły być akceptowane. Autorka nie skupiła się tylko na stworzeniu
nowej fabuły o kolejnym Bridgertonie, postarała się również, aby rozwijać
świat, otoczenie i dzięki temu dodać trochę świeżości do tej książki. To w
końcu ósmy tom, więc musiał mieć w sobie coś, co zatrzyma czytelnika.
Fabuła jest naprawdę interesująca, autorka ponownie
doskonale wykreowała bohaterów, zrobiła to w swoim stylu, ale też postarała
się, aby czytelnik nie odczuł monotonii. George jest podobny do swojego
rodzeństwa, ale z racji tego, że jest dużo młodszy od Anthonego czy nawet
Daphne, to wiele go od nich różni. Myślę, że to właśnie dzięki temu ta powieść,
która jest aż ósmym tomem serii, nie zanudzała mnie od pierwszych stron.
Książkę tę czytało mi się wyjątkowo szybko i naprawdę
spędziłam z nią fantastycznie czas wolny. Już sto razy powtarzałam, że kocham
klimat socjety i mogłabym czytać takie książki tomami. Tą oceniam bardzo
wysoko, bo jej akcja jest dynamiczna, różnorodna i przez to wciągająca. Wiele
momentów bawiło mnie do łez, ale były też takie melancholijne oraz romantyczne.
Dzięki temu został zachowany idealny balans, więc niczego nie było za dużo –
nie był to dramat ani kiepska komedia, których jest naprawdę wiele.
,,Ślubny skandal” to genialna pozycja i bardzo żałuję, że seria o Bridgertonach już się skończyła. Na szczęście autorka dopisała do każdej części cyklu dodatkowy epilog i dzięki temu mogłam poznać również dalsze losy Georga, który już ułożył sobie życie ze swoją wybranką. Cała historia jego, Hermiony i Lucy naprawdę okazała się wciągająca, zawiła, wesoła i szalenie się cieszę, że trafiła w moje ręce.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja
Od czasu do czasu lubię poczytać tego typu książkę.
OdpowiedzUsuń