Nie miałam okazji czytać pierwszej książki tej autorki, ale
jestem pewna, że każdą kolejną będę mieć na swojej półce! Bardzo potrzebuję,
aby w moje ręce trafiały dobre obyczajówki, ponieważ dzięki nim świetnie się
relaksuje, dobrze mi się je czyta nawet wieczorami, gdy jestem zmęczona po
całym dniu. Szukam nowych autorów, którzy spełnią moje oczekiwania, a Żaneta
Pawlik bez wątpienia jest jednym z nich. Dziś mam dla Was recenzję ,,Tamarynd.
Marząc o lepszym jutrze”, ale już wkrótce dodam ciekawą informację, która wiąże
się właśnie z kolejną książką tej autorki.
Anka po powrocie z zagranicy podejmuje pracę jako pielęgniarka w szpitalu psychiatrycznym, chociaż jest to zdecydowanie gorzej płatna posada niż ta, którą miała w Niemczech. Musi mierzyć się ona również z demonami przeszłości, od których uciekła kilka lat temu – znosi nachalnego byłego narzeczonego, śmiertelnie obrażoną matkę utrudniającą jej kontakt z siostrą oraz niemiłą koleżankę z pracy. Jednak na jej drodze niespodziewanie pojawia się pewien policjant, który zaczyna sprawiać, że jej życie staje się coraz lepsze. Niestety Anka na swojej drodze zaczyna spotykać osoby mogące zburzyć jej szczęście oraz zniszczyć związek z Frankiem.
Zauważyłam, że ostatnio coraz częściej trafiam na książki, w
których bohaterem jest policjant, więc to jest może jakiś znak? Oczywiście w
tej powieści wątek ten nie wiąże się z jakimiś kryminalnymi sprawami, które
rozwiązuje Franek. Autorka raczej tak wykreowała tę postać, a opisując jego
codzienność nawiązuje też do zawodu, ale ten temat absolutnie nie dominuje. Nie
jest to również erotyk z seksownym, groźnym i niedostępnym panem policjantem. Tutaj
zastosowano bardziej realia polskie i mi to kompletnie nie przeszkadzało, tego
właśnie oczekiwałam od tej książki.
Nie mogę nic złego powiedzieć o tej książce. Autorka
dopracowała fabułę w każdym szczególe, każde wydarzenie miało sens i wpływało
na zakończenie. Zaserwowała mi prawdziwą karuzelę emocji – od smutku do
radości. Dzięki temu powieść ta nie była monotonna i chciało się ją czytać, ja
nie mogłam się wręcz oderwać!
Autorka poruszyła również kilka wątków, które ogólnie mogę
nazwać społecznymi. Takim, który najbardziej zapadł mi w pamięci, to relacja
Anki z jej bardzo wierzącą matką. Wydaje mi się, że to przykład mogący mieć
swoje odzwierciedlenie w polskiej rzeczywistości, bo nadal można spotkać osoby
podążające drogą zgodną z kościelnymi przykazaniami. Matka Anki miała do niej
dość wrogi stosunek, ale pod koniec książki nastąpiła w niej pewna bardzo
pozytywna przemiana, która miło mnie zaskoczyła i zapewne zaskoczy również Was!
Autorka doskonale pokazała, że miłość rodzicielska jest silniejsza niż
jakiekolwiek przekonania.
,,Tamarynd. Marząc o lepszym jutrze” to bez wątpienia świetna obyczajówka, którą z czystym sercem mogę polecić wszystkim fanom tego gatunku. Mnie ona zachwyciła, bardzo dobrze i szybko mi się ją czytało. Dużą zaletą są świetnie wykreowani bohaterowie, którzy reprezentują dwa różne światy oraz w pewnym sensie także inne pokolenia. Całość oceniam naprawdę wysoko, żadnych wad raczej nie widzę, doceniam wyobraźnię autorki oraz jej umiejętność konstruowania fabuły, która z pozoru jest prosta, ale jednocześnie bardzo klimatyczna i wciągająca.
Cieszę się, że powieść ta trafiła w moje ręce, mam nadzieję,
iż autorka dalej będzie pisać i wydawać nowe książki, bo bardzo chętnie będę po
nie sięgać!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja
Ja również będę wkrótce czytała tę książkę.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że ta książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuń