Przemysław
Piotrowski to pisarz, którego książki biorę w ciemno. Ma niesamowite pomysły, a
jego powieści wywołują w czytelniku mnóstwo emocji. Dlatego kiedy dostałam
propozycję zrecenzowania jego najnowszego dzieła – „Krew z krwi” – nie wahałam
się ani chwili i natychmiast zgłosiłam się po egzemplarz, a gdy dotarł od razu
się do niego dobrałam.
Ile byłbyś w stanie poświęcić, by uratować swoje dziecko? Do czego byś się posunął? Pięcioletni syn Daniela Adamskiego cierpi na SMA oraz nowotwór mózgu. Nie zostało mu wiele czasu na ziemi, chyba że ojcu uda się uzbierać piętnaście milionów złotych w przeciągu kilku miesięcy. Brak pieniędzy na leki dla syna nie jest jednak jedynym problemem mężczyzny. Pewnego dnia do jego drzwi puka policja. Ktoś popełnił morderstwo w dokładnie taki sam sposób, jaki autor mało popularnych kryminałów opisał w swojej książce. Następnie w mediach pojawia się list do pisarza od zabójcy, który grozi, że będzie zabijał dalej, chyba że ten podejmie prace nad kolejnym tomem przygód komisarza Rolskiego. Od tej chwili między autorem, policjantami i psychofanem zaczyna rozgrywać się przewrotna gra. Czy ktoś wyjdzie z niej zwycięsko?
„Krew z krwi”
różni się od pozostałych książek autora. Sam pisarz przyznał, że jest to
najbardziej osobista historia, jaką stworzył. Widać to w niej bardzo wyraźnie. Powieść
okazała się niesamowicie emocjonująca. W pewnych momentach chwyta za serce, w
innych wywołuje dreszcz na plecach. Nie należę do specjalnie wrażliwych
czytelników i ciężko mnie wzruszyć, rozczulić czy wywołać we mnie jakieś inne,
głębsze uczucia. Jednak pisarzowi zdecydowanie udało się dotrzeć do mojego
serca i je odrobinę zmiękczyć. Pod koniec byłam całkowicie rozbita i przepełniona
przeróżnymi emocjami, które jeszcze długo ze mną pozostały.
Fabuła książki
początkowo wydawała się dość zwyczajna. Bardziej przypominała powieść obyczajową
z wątkiem kryminalnym niż rasowy kryminał. Różniła się w ogromnym stopniu od
chociażby „Piętna”, którego audiobooka słuchałam równolegle z nią. Jednak
każdy, kto przeczytał przynajmniej jedną książkę autora wie, że pisarz potrafi tak
namieszać w z pozoru zwykłej historii, że z całą pewnością niejednokrotnie nas
zaskoczy. Tak było i tym razem. Powieść przez cały czas trzyma czytelnika w
napięciu i mami go pozornym spokojem, by później zaskoczyć go nagłym zwrotem
akcji. Poza tym przez większość powieści miałam wrażenie, że autor wyprowadza
mnie na manowce. Wiedziałam, że ta z pozoru zwykła historia chorego syna i jego
ojca ma jakieś drugie dno, a bohater ewidentnie coś ukrywa, a być może nawet knuje.
Byłam świadoma, że autor ma plan, by mnie oszukać, wiedziałam, że jestem
oszukiwana, a mimo to szłam w to dalej, bo jakie miałam wyjście? Oczywiście
miałam rację. Pisarz w pewnym momencie obrócił wszystko o sto osiemdziesiąt
stopni i zaskoczył nas swoim misternym planem osłupienia nas. Co prawda w pewnym
momencie zaczęłam snuć całkiem trafne domysły i wytypowałam właściwego
mordercę, ale jego motywy i wszelkie okoliczności do samego końca pozostały dla
mnie zagadką i naprawdę nieźle mnie na samym końcu zaskoczyły.
Niesamowicie
podobała mi się kreacja bohaterów. Daniel okazał się mężczyzną silnym,
niesamowicie wytrwałym i kochającym. Po tym, jak odeszła od niego żona, a
kolejne chemie nie dawały oczekiwanego efektu, nie załamywał się. Wytrwale
walczył o to, by jego syn pokonał chorobę i spełnił swoje marzenia. Oczywiście
miał chwile słabości. Był wykończony ciągłymi niepowodzeniami oraz presją czasu.
Cierpienie jego syna odbijało się na nim w bardzo widoczny sposób, jednak mimo
wszystko parł na przód. Niejeden rodzic na jego miejscu by się po prostu
załamał lub odszedł, jak jego żona. Ta sama siła charakteru widoczna była u
Leosia. Malec dzielnie stawiał czoła chorobie, chociaż były momenty, kiedy
otwarcie wołał o śmierć. Jego postać chwytała za serce i sprawiała, że pękało
ono na drobne kawałki. Bardzo podobała mi się także relacja między ojcem a
synem. Była prawdziwa, przepełniona miłością, zaufaniem i wsparciem.
Powieść ma też
drugie dno i skłania nas do refleksji. Ile razy widzieliśmy zbiórki na rzecz
chorych dzieci? Jak często je omijaliśmy, bo przecież nas to nie dotyczy, być
może to naciągacze, czy też w tej chwili sami nie mamy zbyt wielu pieniędzy? Każda
chwila naszej obojętności może kosztować ludzkie życie. Mamy szansę zobaczyć,
jak wygląda to z drugiej strony. Dla nas kilkadziesiąt złoty to może być
majątek, jednak dla osób zbierających fundusze to zaledwie kropla w morzu
potrzeb.
„Krew z krwi”
to wspaniała książka i śmiało mogę Wam ją polecić. Jak już wspomniałam, pisana
jest w zupełnie innym klimacie niż poprzednie dzieła autora, jednak i w takim
wcieleniu pisarz wypadł fenomenalnie. Mam nadzieję, że się skusicie!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Sara
PREMIERA: 19.05.21
Lubię, gdy fabuła posiada drugie dno. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest pisana w innym klimacie, fajnie, że autor nie trzyma się tego, co już było, ale też sięga po nowe.
OdpowiedzUsuńTy Piotrowskiego czytasz w ciemno, a ja wciąż jeszcze nie dałam się przekonać do sięgnięcia po jego twórczość. :) Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńAutora znam z kilku początkowych powieści, które bardzo mi się podobały. Takich historii nie znalazłam na rynku wydawniczym, stąd i za taką powyżej złapałabym bez dalszego zachęcania!
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać. Ja też chcę zostać oszukana i tak mocno zaskoczona.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam przyjemności poznać książek Autora, więc wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Autora przede mną, być może to się zmieni. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń