„Opowieść
podręcznej” strasznie mnie intrygowała, odkąd tylko o niej usłyszałam. Nigdy
jednak nie miałam czasu sięgnąć po tę powieść. Na szczęście stosunkowo niedawno
nakładem Wydawnictwa Jaguar ukazało się graficzne wydanie tej książki. Od razu
zgłosiłam się więc do recenzji i przeczytałam ją jeszcze tego samego dnia, w
którym mi ją doręczono. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o niej kilka słów.
W Republice Gilead Podręczne mają wartość tylko, gdy są płodne. Dlatego Freda co miesiąc musi kłaść się na kolanach Żony Komendanta i modlić się, by mężczyźnie tym razem udało się ją zapłodnić. W kraju, gdzie wskaźnik urodzeń maleje każdego roku, zdrowe dziecko to prawdziwy cud. Fredzie nie jest łatwo dostosować się do panującego obecnie ładu. Pamięta jeszcze czasy, kiedy była wolna, niezależna i mogła robić, co chciała. Teraz nie ma nic. Nawet imienia, bo Freda to określenie przynależności do Komendanta o imieniu Fred. Jest własnością mężczyzny i nie ma żadnych praw w kraju, który ponoć szanuje kobiety i ich rolę w społeczeństwie.
„Opowieść
podręcznej” to książka, która pokazuje, jak łatwo jest zmanipulować
społeczeństwo. Wystarczy, że w obliczu zagrożenia zgodzi się ono na niewielkie
kompromisy, które proponuje władza. Najpierw częściowe ograniczenie swobód, z
powodu wiszącego nad krajem kataklizmu. Później "chwilowe” zniesienie
konstytucji, bo przecież bezpieczeństwo jest najważniejsze. Małe kroczki,
prowadzące do wielkiej katastrofy. Brzmi znajomo?
Książka Margaret
Atwood po raz pierwszy została wydana w 1985 roku, jednak do dziś nie straciła
na aktualności. Wielokrotnie była wyciągana przy okazji przeróżnych manifestacji
na rzecz praw kobiet. Także ostatnimi czasy, podczas Strajku Kobiet, na wielu
transparentach widniało hasło „Polska to nie Gilead”. W tej chwili naszej
ojczyźnie wiele brakuje, by czarny scenariusz się spełnił, jednak jesteśmy na
dobrej drodze, by uczynić tę powieść proroczą. Właśnie to w książce Atwood jest
tak przerażające – kiedyś może stać się prawdą. Wszystko zaczyna się zmieniać
powoli, stopniowo ograniczane są prawa, by w konsekwencji zniewolić cały naród,
nie tylko kobiety. Obecnie obserwujemy, jak niepozorny wirus i nieudolne
decyzje władz zmieniają nasz świat. Kto wie, czy w przyszłości moment, w którym
obecnie się znajdujemy, nie będzie krytyczny.
Manipulacja.
Książka uświadamia nam, że to właśnie ona jest największą bronią władzy. vc Propaganda. Jawna i bezwzględna. Kłamstwo – powtarzane wiele razy staje się prawdą.
Tak łatwo wmówić złamanej kobiecie, że to jej wina, że została zgwałcona. Tak prosto
oskarżyć kogoś o morderstwo. Powieść uświadamia nam, jak ważna jest walka o
prawa człowieka i prawdę. Pokazuje do czego prowadzi fanatyzm religijny i jakie
skutki może mieć dla całego społeczeństwa.
Ilustracje
Renee Nault uwydatniają okrucieństwo i bezwzględność świata wykreowanego przez
Atwood. Są doskonałym dodatkiem do tej historii i jeszcze dobitniej
uświadamiają, jak złym tworem jest Republika Gilead. Co innego jest czytać o
okrucieństwie, a co innego w pewnym sensie je zobaczyć. Autorka nie boi się
uwieczniać najgorszych scen, co ogromnie mi się spodobało, bo dzięki nim oddała
klimat i charakter książki.
„Opowieść
podręcznej” to ponadczasowa książka, która pokazuje nam, jak szybko nasz świat
może zmienić się nie do poznania. Ukazuje nam, jak ważne jest to, by
społeczeństwo nie pozwoliło zmanipulować się władzy i nie uległo jej żądaniom.
Ostrzega przed religijnym fanatyzmem. To przerażająca historia, która niestety
kiedyś może okazać się prorocza. Po przeczytaniu wydania graficznego jestem pewna,
że sięgnę kiedyś po oryginalną powieść. Wam jednak polecam zapoznać się z tą
pozycją, jeśli tak jak ja nie macie czasu na całą historię lub też chcecie
sobie ją odświeżyć.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Sara
Tym razem podziękuję. Nie mój "target" ;-) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać tę książkę, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńJestem lekko zaciekawiona takim komiksem.
OdpowiedzUsuń