Uwielbiam
filmy i seriale Marvela o superbohaterach. Z niecierpliwością czekam na
premiery kolejnych dział z Uniwersum, jednak przez zaistniałą sytuacje większość
z nich została bardzo opóźniona i trafi do kin najwcześniej w przyszłym roku. W
oczekiwaniu na nowe produkcje postanowiłam sięgnąć po jedną z najnowszych
premier Wydawnictw Insignis – „Avengers. Wszyscy chcą rządzić światem”. Nigdy
nie miałam do czynienia z powieściami osadzonymi w Uniwersum Marvela, więc
byłam bardzo ciekawa tej pozycji. Jakie są moje wrażenia?
Dotychczas nie
miałam okazji sięgnąć po komiksy Marvela, dlatego posiadam niewielką wiedzę na
temat przygód bohaterów opisanych w zeszytach. Wiedzę o nich czerpię głównie z
forum i grup fanowskich. Oglądałam za to wszystkie produkcje z Uniwersum, które
miały swoje premiery w Polsce. To jednak w zupełności wystarczyło, by zrozumieć
książkę i świetnie się z nią bawić. Co prawda bardzo dużo złoczyńców nie
pojawiło się dotychczas w filmach, jednak nie przeszkadzało mi to. Powieść pokrótce
opisywała każdą z wrogich organizacji czy osób i przedstawiała jej działalność,
co moim zdaniem było dużym plusem i bardzo ułatwiało zrozumienie
niebezpieczeństwa, jakie zagrażało Ziemi z ich strony.
Fabuła nie
jest zbyt skomplikowana, należy raczej do tych prostych, nastawionych na wartką
akcję obfitującą w przygody. Nie można jednak powiedzieć, że jest nudna czy
banalna. Historia jest ciekawa i wciągająca. Czytelnik nie traci nią
zainteresowania dzięki różnorodności postaci i miejsc akcji. Avengersi walczą
bowiem w różnych lokalizacjach i z innymi złoczyńcami. Kapitan Ameryka mierzy
się z Hydrą w Berlinie, Iron Man w Waszyngtonie próbuje powstrzymać Ultrona,
Bruce Baner w Madripoorze znajduje High Evolutionary, samolot Czarnej Wdowy i
Hawkeye’a zostaje strącony nad Savage Land, gdzie odnajdują tajne laboratorium
A.I.M., natomiast Wanda i Thor muszą stoczyć bitwę z Dormammu w innej
rzeczywistości. Każdy rozdział opowiada o innych bohaterach i kończy się w
niespodziewanym momencie, co jeszcze bardziej podsyca w czytelniku ciekawość i
chęć dalszego poznawania przygód poszczególnych superbohaterów. Bardzo podobało
mi się takie poprowadzenie akcji.
Książkę czyta
się bardzo lekko i przyjemnie. Język, jakim została napisana, należy do
prostych. Także styl autora nie jest zbyt wyszukany. Brakuje tu finezji i literackiego
kunsztu, co początkowo bardzo mi przeszkadzało. Później jednak przestałam na to
zwracać uwagę i całkowicie skupiłam się na akcji, dzięki czemu nie miałam
problemu z czerpaniem radości z lektury.
Podobała mi
się kreacja bohaterów. Każdy z nich zachował charakterystyczne dla siebie
cechy. Tony był zarozumiałym geniuszem, Kapitan odznaczał się poczuciem
obowiązku, praworządnością i poszanowaniem zasad, Thor polegał na swojej
boskiej sile i pewności siebie wynikającej z bycia bogiem, Wdowa zawsze robiła
dobrą minę do złej gry, popisując się wzorową grą autorską i umiejętnością
natychmiastowej analizy sytuacji, a Bruce zachowywał się jak geniusz przerażony
swoim alter ego. Jedynie Wanda i Hawkeye wydawali się nieco nijacy. Jednak sama
nie umiałabym dopisać charakterystycznych dla nich cech, bazując jedynie na
filmach. Być może w komiksach byli dużo bardziej wyraziści, jednak w produkcjach
kinowych zdecydowanie schodzili zawsze na dalszy plan, przez co nie mieliśmy
okazji lepiej ich poznać. Być może dlatego też ciężko było oddać ich osobowość
w powieści.
Podobało mi
się także przedstawienie złoczyńców jako postaci chcących ratować świat przed
zagładą. Wyjątkowo nie kierowali się jedynie swoją niepohamowaną rządzą kontrolowania
ludzkości. W swój pokręcony i bezlitosny sposób próbowali ją chronić przed
większym zagrożeniem niż oni sami. Dało to nam też niepowtarzalną okazję do
zajrzenia w głąb ich umysłów. Zdecydowana większość opierała swoje teorie na
liczbach. Czymże jest kilka milionów ofiar, kiedy można uratować dzięki temu
kilka miliardów? Ich sposób rozumowania wcale nie był głupi, a jedynie
całkowicie pozbawiony empatii czy człowieczeństwa.
Mimo prostego
języka i nieskomplikowanej fabule powieść nie wydawała się banalna, ponieważ
autor podszedł do niej z dużą dbałością i wiedzą. Posiada bowiem wiele
informacji na temat genetyki, broni czy technologii. Dzięki temu powieść wydaje
się o wiele bardziej rzeczywista, autentyczna. Przykładowo H.E. szczegółowo
wyjaśnia swój plan zdobycia kontroli poprzez bombę gamma oraz pewnego wirusa.
By to zrobić, musi objaśnić konsekwencje działania promieniowania na strukturę
DNA, zaprezentować proces wpisywanie się w genom człowieka kodu genetycznego
wirusa i wiele innych, związanych z genetyką rzeczy. Co więcej te wyjaśnienia
mają sens i są przedstawiony w przystępny sposób. To samo tyczy się innych
bohaterów i ich przeciwników. Autor musiał posiadać konkretną wiedzę by
wyjaśnić, jak atakuje chociażby A.I.M. czy Ultron. Dzięki tak dobremu
przygotowaniu, pisarz niejednokrotnie bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
„Avenger.
Wszyscy chcą rządzić światem” to doskonała lektura osładzająca czas oczekiwania
na kolejne premiery z Uniwersum Marvela. Brakowało mi tego typu tytułów na
rynku wydawniczym. Avengersi kojarzą się bowiem głównie z komiksami a nie
prozą, nad czym głęboko ubolewam, bo za pierwszą z wymienionych form
literackich niezbyt przepadam. Mam nadzieję, że z czasem zacznie powstawać coraz
więcej tego typu powieści.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Insignis.
SARA
Powtarzam się - ale niegdyś uwielbiałem komiksy. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTa autentyczność, o której piszesz, wydaje się bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie lubię Avengersów, ale dzięki synom znajomej jestem na bieżąco w miarę. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla wielbicieli gatunku będzie to nie lada gratka! Przyznam, że ja jakoś nie złapałam tego Marvelowego bakcyla...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Mój mąż jest fanem Avengersów. ja lubię tylko Iron Mana
OdpowiedzUsuńNie jest to gatunek, który lubię, więc raczej nie przeczytam ale znam osoby, które będą zachwycone tą lekturą :)
OdpowiedzUsuń