środa, 16 września 2020

[295] "Avengers. Wszyscy chcą rządzić światem" - Dan Abnett

 


Uwielbiam filmy i seriale Marvela o superbohaterach. Z niecierpliwością czekam na premiery kolejnych dział z Uniwersum, jednak przez zaistniałą sytuacje większość z nich została bardzo opóźniona i trafi do kin najwcześniej w przyszłym roku. W oczekiwaniu na nowe produkcje postanowiłam sięgnąć po jedną z najnowszych premier Wydawnictw Insignis – „Avengers. Wszyscy chcą rządzić światem”. Nigdy nie miałam do czynienia z powieściami osadzonymi w Uniwersum Marvela, więc byłam bardzo ciekawa tej pozycji. Jakie są moje wrażenia?

Nie działa światowa sieć łączności. Organizacje odpowiedzialne za bezpieczeństwo poszczególnych państw dostają niepokojące raporty z kolejnych miejsc na świecie, w których zagrożenie terrorystyczne osiąga stan Alfa. Avengersi ruszają ratować świat, a ich przeciwnikami są wszyscy najgorsi wrogowie, z jakimi dotychczas mieli do czynienia. Każdy z nich chce rządzić światem i nie cofną się przed niczym, by osiągnąć swój cel.

Dotychczas nie miałam okazji sięgnąć po komiksy Marvela, dlatego posiadam niewielką wiedzę na temat przygód bohaterów opisanych w zeszytach. Wiedzę o nich czerpię głównie z forum i grup fanowskich. Oglądałam za to wszystkie produkcje z Uniwersum, które miały swoje premiery w Polsce. To jednak w zupełności wystarczyło, by zrozumieć książkę i świetnie się z nią bawić. Co prawda bardzo dużo złoczyńców nie pojawiło się dotychczas w filmach, jednak nie przeszkadzało mi to. Powieść pokrótce opisywała każdą z wrogich organizacji czy osób i przedstawiała jej działalność, co moim zdaniem było dużym plusem i bardzo ułatwiało zrozumienie niebezpieczeństwa, jakie zagrażało Ziemi z ich strony.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, należy raczej do tych prostych, nastawionych na wartką akcję obfitującą w przygody. Nie można jednak powiedzieć, że jest nudna czy banalna. Historia jest ciekawa i wciągająca. Czytelnik nie traci nią zainteresowania dzięki różnorodności postaci i miejsc akcji. Avengersi walczą bowiem w różnych lokalizacjach i z innymi złoczyńcami. Kapitan Ameryka mierzy się z Hydrą w Berlinie, Iron Man w Waszyngtonie próbuje powstrzymać Ultrona, Bruce Baner w Madripoorze znajduje High Evolutionary, samolot Czarnej Wdowy i Hawkeye’a zostaje strącony nad Savage Land, gdzie odnajdują tajne laboratorium A.I.M., natomiast Wanda i Thor muszą stoczyć bitwę z Dormammu w innej rzeczywistości. Każdy rozdział opowiada o innych bohaterach i kończy się w niespodziewanym momencie, co jeszcze bardziej podsyca w czytelniku ciekawość i chęć dalszego poznawania przygód poszczególnych superbohaterów. Bardzo podobało mi się takie poprowadzenie akcji.

Książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Język, jakim została napisana, należy do prostych. Także styl autora nie jest zbyt wyszukany. Brakuje tu finezji i literackiego kunsztu, co początkowo bardzo mi przeszkadzało. Później jednak przestałam na to zwracać uwagę i całkowicie skupiłam się na akcji, dzięki czemu nie miałam problemu z czerpaniem radości z lektury.

Podobała mi się kreacja bohaterów. Każdy z nich zachował charakterystyczne dla siebie cechy. Tony był zarozumiałym geniuszem, Kapitan odznaczał się poczuciem obowiązku, praworządnością i poszanowaniem zasad, Thor polegał na swojej boskiej sile i pewności siebie wynikającej z bycia bogiem, Wdowa zawsze robiła dobrą minę do złej gry, popisując się wzorową grą autorską i umiejętnością natychmiastowej analizy sytuacji, a Bruce zachowywał się jak geniusz przerażony swoim alter ego. Jedynie Wanda i Hawkeye wydawali się nieco nijacy. Jednak sama nie umiałabym dopisać charakterystycznych dla nich cech, bazując jedynie na filmach. Być może w komiksach byli dużo bardziej wyraziści, jednak w produkcjach kinowych zdecydowanie schodzili zawsze na dalszy plan, przez co nie mieliśmy okazji lepiej ich poznać. Być może dlatego też ciężko było oddać ich osobowość w powieści.

Podobało mi się także przedstawienie złoczyńców jako postaci chcących ratować świat przed zagładą. Wyjątkowo nie kierowali się jedynie swoją niepohamowaną rządzą kontrolowania ludzkości. W swój pokręcony i bezlitosny sposób próbowali ją chronić przed większym zagrożeniem niż oni sami. Dało to nam też niepowtarzalną okazję do zajrzenia w głąb ich umysłów. Zdecydowana większość opierała swoje teorie na liczbach. Czymże jest kilka milionów ofiar, kiedy można uratować dzięki temu kilka miliardów? Ich sposób rozumowania wcale nie był głupi, a jedynie całkowicie pozbawiony empatii czy człowieczeństwa.

Mimo prostego języka i nieskomplikowanej fabule powieść nie wydawała się banalna, ponieważ autor podszedł do niej z dużą dbałością i wiedzą. Posiada bowiem wiele informacji na temat genetyki, broni czy technologii. Dzięki temu powieść wydaje się o wiele bardziej rzeczywista, autentyczna. Przykładowo H.E. szczegółowo wyjaśnia swój plan zdobycia kontroli poprzez bombę gamma oraz pewnego wirusa. By to zrobić, musi objaśnić konsekwencje działania promieniowania na strukturę DNA, zaprezentować proces wpisywanie się w genom człowieka kodu genetycznego wirusa i wiele innych, związanych z genetyką rzeczy. Co więcej te wyjaśnienia mają sens i są przedstawiony w przystępny sposób. To samo tyczy się innych bohaterów i ich przeciwników. Autor musiał posiadać konkretną wiedzę by wyjaśnić, jak atakuje chociażby A.I.M. czy Ultron. Dzięki tak dobremu przygotowaniu, pisarz niejednokrotnie bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.

„Avenger. Wszyscy chcą rządzić światem” to doskonała lektura osładzająca czas oczekiwania na kolejne premiery z Uniwersum Marvela. Brakowało mi tego typu tytułów na rynku wydawniczym. Avengersi kojarzą się bowiem głównie z komiksami a nie prozą, nad czym głęboko ubolewam, bo za pierwszą z wymienionych form literackich niezbyt przepadam. Mam nadzieję, że z czasem zacznie powstawać coraz więcej tego typu powieści.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Insignis.

SARA


6 komentarzy:

  1. Powtarzam się - ale niegdyś uwielbiałem komiksy. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta autentyczność, o której piszesz, wydaje się bardzo zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakoś nie lubię Avengersów, ale dzięki synom znajomej jestem na bieżąco w miarę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że dla wielbicieli gatunku będzie to nie lada gratka! Przyznam, że ja jakoś nie złapałam tego Marvelowego bakcyla...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój mąż jest fanem Avengersów. ja lubię tylko Iron Mana

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest to gatunek, który lubię, więc raczej nie przeczytam ale znam osoby, które będą zachwycone tą lekturą :)

    OdpowiedzUsuń