Jako dziecko miałam krótką, ale intensywną przygodę z komiksami. Przesiadywałam całe przerwy w bibliotece i wraz z ulubionymi bohaterami przeżywałam mnóstwo przygód. Z biegiem czasu moja miłość do tego gatunku zniknęła, a ja go porzuciłam. Jednak jakiś czas temu w moje ręce wpadł komiks dla dzieci – „Strzeżcie się, potwory!”. Postanowiłam więc sięgnąć po niego i zobaczyć, czy dawne uczucie odżyje.
Claudette przeżyła już nie jedną przygodę. Nie straszne jej wielkie olbrzymy czy przerażające smoki. Jednak tym razem na jej drodze staną nie tylko potwory. Wkrótce będzie musiała stanąć twarzą w twarz z własnymi wadami. Zbliżają się doroczne Igrzyska Wojowników, w których Claudette wraz z przyjaciółmi – Marie i Gastonem – chcą reprezentować swoje miasteczko. To będzie dużo większe wyzwanie niż dotychczasowe przygody trójki. Przygotowania i zawody to jednak najmniejszy ich problem. Okazuje się, że przerażająca morska królowa i jej niemniej groźne dzieci mają zamiar uwolnić Grombacha – złego czarownika. Z jego pomocą mają zamiar zawładnąć światem i tylko troje przyjaciół z Claudette na czele ma szansę przechytrzyć złoczyńców i uratować sytuację.
Nie czytałam
poprzednich zeszytów z serii, dlatego nie znałam wcześniejszych przygód
głównych bohaterów. Na szczęście nie było to konieczne, by zrozumieć treść
trzeciej części cyklu, co dla mnie było akurat bardzo dużym plusem. Oczywiście
warto zacząć od początku, wówczas na pewno dużo lepiej zrozumiemy i poznamy
bohaterów. Będziemy mogli też zaobserwować, czy zmienili się pod wpływem
opisanych wcześniej wydarzeń, czy dojrzeli z każdą kolejną przygodą. To może
być naprawdę fascynujące przeżycie.
Komiks wzbudza
w czytelniku, szczególnie tym najmłodszym, bardzo wiele emocji. Przede wszystkim
przesiąknięty jest niebanalnym humorem, który na pewno poprawi dzieciom humor i
wprawi je w dobre samopoczucie. Ponadto nie brakuje tutaj wzruszających czy
epickich momentów, a także w pewnym stopniu pozycja zawiera w sobie niewielką
ilość horroru. Poziom strachu jest niewielki, bardziej przypomina niepokój niż
rzeczywisty lęk, co może być ciekawym urozmaiceniem dla młodych moli
książkowych. Ponadto gdzieś w tle roztacza się aura tajemniczości
charakterystyczna dla thrillerów, która jeszcze bardziej podsyci dziecięcą
ciekawość historią.
Podobało mi
się też to, że książka nie tylko bawi, ale i uczy. Jak już wcześniej
wspomniałam Claudette tym razem walczy przede wszystkim ze swoimi wadami. To
ważne, by dziecko nauczyło się je dostrzegać i próbować zniwelować. Komiks w
pewien sposób pokazuje, jak to zrobić. Porusza też takie tematy jak niezdrowa
rywalizacja czy hierarchia wartości życiowych. Uświadamia znaczenie przyjaźni,
bo zawody zawsze można wygrać za rok, a nadszarpniętej relacji nie da się tak
szybko naprawić. Książka daje więc młodym czytelnikom szansę na zastanowienie
się, co w życiu naprawdę się liczy. Piętnuje niewłaściwe zachowania i zachęca
do postępowania w słuszny sposób. Robi to jednak dyskretnie i wszystko
okraszone jest mnóstwem przygód, dzięki czemu dziecko doskonale się bawi, przyswajając tę wiedzę.
Moja miłość do
komiksów raczej już nie wróci, ale cieszę się, że sięgnęłam po tę pozycję.
Stanowiła miłą odskocznie od tego, co czytam na co dzień. Myślę, że będzie to
dobra rozrywka dla Waszych pociech.
SARA
Też niegdyś zaczytywałem się w komiksach. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńA komiksy me z lat "dziecięcych" leżą gdzieś u kolegi kilka bloków dalej :)
OdpowiedzUsuńCzasami fajnie zrobić sobie taki miły przerywnik.
OdpowiedzUsuńJa do komiksów nigdy nie mogłam się przekonać. Przez krótki czas w dzieciństwie miałam fazę na "Giganta", ale bardzo szybko mi się znudził.
OdpowiedzUsuńteż miałam epizod z Gigantem ;)
Usuń