Dawno nie czytałam niczego, co zaliczałoby się choć w niewielkim stopniu do horrorów. Zwykle unikam tego gatunku, ale wyjątkowo miałam ochotę na jakąś mroczną i nieco straszną opowieść. Wówczas w moje ręce trafił „Dzień Wagarowicza”, który natychmiast mnie zainteresował. Jakie są moje wrażenia z lektury?
Spokojne mazurskie lasy wydają się idealnym miejscem, by ukryć się przed władzą nowej, komunistycznej Polski. To właśnie w nich skrywa się były lekarz Armii Krajowej – Roman „Trop” Kielecki. Wraz z dwójką swoich znalezionych dawno temu koni, wiedzie spokojne życie, próbując zapomnieć o zbrodniach i tragediach wojennych. Jednak pewnego dnia sielanka dobiega końca. Jego dwie piękne klacze zostają rozszarpane na stępy. Nieopodal mieszkańcy wioski znajdują w takim samym stanie sąsiada. Ofiar jest coraz więcej, a na domiar złego na Mazury przyjeżdża córka najważniejszego mężczyzny w państwie, by wraz z przyjaciółmi świętować Dzień Wagarowicza. Czy młodzież ujdzie z wiosennego wyjazdu z życiem?
Pierwsze, co bardzo spodobało mi się w książce, to jej klimat. Uwielbiam Mazury jako miejsce akcji powieści, szczególnie tych z dreszczykiem. Spokojna, malownicza okolica idealnie kontrastuje z makabrycznymi wydarzeniami, jakie mają tam miejsce. To jeszcze bardziej nadaje historii charakter grozy. Robert Ziębicki wydaje się doskonale zdawać z tego sprawę i idealnie synchronizuje piękno i specyfikę tamtych regionów z makabrycznymi morderstwami, co według mnie jest olbrzymim plusem.
Prócz klimatu
na dużą uwagę zasługuje czas akcji. Autor stworzył ciekawe tło historyczne. Większość
wydarzeń w nim zawartych jest prawdziwa, jednak pisarz nie trzymał się ich
rzeczywistej chronologii. Nie było to jednak niedopatrzenie, a świadomy zabieg,
o którym Ziębiński informuje nas już we wstępie. Mi w ogóle to nie przeszkadzało,
ponieważ nie zagłębiałam się nigdy w historię komunizmu aż tak bardzo, by
wychwycić nieścisłości. Znam jednak osoby, które uwielbiają takie tematy i
mogłyby być niezadowolone z faktu, że autor manipuluje historią. Jak już
wspomniałam, mi zupełnie to nie przeszkadza. Bardzo podobało mi się samo
przedstawienie komunizmu w Polsce. Pisarz doskonale oddał charakter
tamtych czasów.
Sama historia jest dość ciekawa, chociaż początek niezbyt mnie wciągnął. Opierał się na opisach kolejnych makabrycznych morderstw, które powszechniały po pewnym czasie. Jednak później autor zaczął wprowadzać kolejne wątki i bardziej skomplikował fabułę, co wzbudziło moją ciekawość. Przez cały czas czułam się zaintrygowana tym, co działo się w powieści, dzięki czemu czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Ponadto pojawiło się kilka zaskakujących zwrotów akcji, co jeszcze bardziej wciągnęło mnie w lekturę.
„Dzień Wagarowicza” nie jest zbyt straszną opowieścią i fani mocnych wrażeń mogą być trochę zawiedzeni. Ja jednak wolę takie spokojne i mniej przerażające historie, więc powieść pod względem poziomu strachu, jaki we mnie wzbudzała, całkowicie mi odpowiadała. Miał on bowiem postać lekkiego niepokoju, który dodał powieści charakteru. Idealnie nadaje się więc dla osób zaczynających przygodę z tym gatunkiem lub takich, które potrzebują przerwy od bardziej przerażających pozycji. Myślę jednak, że każdy, kto sięgnie po tę historię, spędzi z nią miło czas.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Rebis.
SARA
Dziękuję za recenzję . Z przyjemnością przeczytam. Teraz czytam "Zakochanego Draculę " i "Ogniskową" . Pozdrawiam sobotnio :)
OdpowiedzUsuń"Zakochany Drakula" bardzo mi się podobał. Co prawda czytałam go jako nastolatka, a wówczas miałam nieco inny gust, ale mam do niego sentyment od tego czasu :)
UsuńCzytałam już o tej książce i przyznam, że jestem mocno zainteresowana jej lekturą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto dać jej szansę :)
UsuńKsiążkę dostała w prezencie, więc na pewno kiedyś ją przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńObyś szybko znalazła dla niej czas :)
UsuńMam słabość do PRL-u, więc starannie oddane tło historyczne będzie dla mnie niewątpliwym atutem w wypadku tej powieści. Rzadko sięgam po literaturę grozy, ale czytałam już o tej książce i jestem mocno zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńJa też nie za często sięgam po grozę, ale ta jakoś specjalnie straszna nie była, więc jak najbardziej przypadła mi do gustu. Jeżeli chodzi o czasy PRL-u, to ostatnio też lubię książki osadzone w tym okresie. Do tej pory czytałam tylko powieści toczące się w czasach współczesny, ale coraz bardziej przekonuje się do innych ram czasowych
UsuńTrochę nie w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńSzkoda :)
UsuńMam wielką ochotę na te książkę
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco polecam :)
UsuńMuszę przyznać, że mnie zaintrygowalas. Coś czuję, że się skuszę
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba :)
Usuń