„Dziesięć
tysięcy drzwi” przeczytałam już jakiś czas temu, ale do tej pory nie mogłam
zabrać się za napisanie recenzji. Powieść ta bowiem wymaga uwagi, analizy i
przemyśleń, przez co trudno zaraz po zapoznaniu się z nią zebrać myśli. Książka
ta posiada drugie dno, które nie tak łatwo od razu dostrzec.
January
wychowała się w luksusowej rezydencji u bogatego kolekcjonera antyków, u
którego pracował jej ojciec. To właśnie właściciel posiadłości zaopiekował się nią,
kiedy jej rodzic wyjeżdżał na niekończące się wyprawy w poszukiwaniu cennych i
unikatowych skarbów dla swojego pracodawcy. Dziewczyna czuła się jednak bardzo
samotna wśród otaczających ją rzeczy i często uciekała w świat opowieści, by
wypełnić sobie dni. Pewnego razu w jej ręce wpada niezwykła książka
opowiadająca o wiecznej miłości i dziesięciu tysiącach drzwiach, które
przenoszą ludzi do innych światów. Tego dnia rozpoczyna się dla January nowy
okres w życiu.
„Dziesięć tysięcy
drzwi” to powieść fantasy, ale zupełnie innego formatu niż ta, którą czytam na co
dzień. Nie dostarcza ona jedynie rozrywki, jak większość powieści z tego
gatunku. Zawiera bowiem głębie, a pod maską nadprzyrodzoności kryją się ważne
przesłania. Powieść udziela nam wielu lekcji i skłania nas do rozmyślań na
temat przeszłości, przyszłości czy problemów teraźniejszości. To cudowna
opowieść o opowieściach, która snuje się i otula czytelnika sprawiając, że ten
nie chce się od niej oderwać. Powieść ma w sobie urok i moc, które lepiej niż
wartka fabuła utrzymują ciekawość czytelnika na wiele godzin. Ciężko wyrazić mi
słowami to, jak się czułam, czytając tę historię. Było to coś niesamowitego i
śmiało mogę powiedzieć, że nigdy czegoś takiego nie czułam. Miałam wrażenie, że
opowieść otacza mnie milutkim kokonem, a ja płynę przez fabułę oczarowana jej
złożonością i niezwykłością.
Podczas
lektury poznajemy historię dwóch kobiet, jednak w mojej ocenie ta dotycząca
January była jedynie pretekstem do zaprezentowania opowieści o dwójce ludzi,
która złączyła miłość przekraczająca granicę światów. Adelaide pewnego dnia
spotkała na łące chłopca-ducha, z którym spędziła dzień i umówiła się na
kolejny za jakiś czas. Niestety do drugiego spotkania nie doszło, gdyż drzwi
między światami zostały zatrzaśnięte. Na wiele lat zostali rozdzieleni, jednak
nie poddawali się. Gdy nadszedł odpowiedni moment oboje ruszyli na poszukiwanie
innych drzwi, które prowadziłyby do ich rzeczywistości. Nie było to jednak
zadanie proste, szczególnie dla młodej kobiety. Akcja powieści toczy się w XIX
wieku, kiedy samotne panny nie były zbyt dobrze postrzegane. Ade to jednak nie
przeszkodziło w osiągnięciu celu. Para ponownie się połączyła, niestety ich
szczęście nie trwało zbyt długo. Kolejne drzwi zatrzaśnięto, a oni utkwili w
nieswoich światach. Ponownie rozpoczęły się poszukiwania.
Potęga ich
miłości jest powalająca. Zazwyczaj to uczucie jest gloryfikowane w powieściach,
ale w taki sposób, że ciężko uwierzyć w jego moc. Tutaj nie było z tym
problemów. Miłość między tą dwójką nie opierała się na czułych słówkach i
gorliwych zapewnieniach. Ogrom ich uczuć ukazywały ich czyny i towarzyszące im
poświęcenie. Nie było ono także przesadzone, przez co mało realne. Wręcz
przeciwnie, wydawało się niemal namacalne.
„Bo miejsce, w
którym się urodzisz nie zawsze jest miejscem, w którym czujesz się jak w domu.”
Ten cytat
idealnie oddaje sens książki. Zarówno Adelaide jak i January nie są szczęśliwe
w świecie, w którym przyszło im żyć. Nie potrafią też długo usiedzieć w
miejscu. Ciągłe problemy związane z ludzkimi uprzedzeniami do „kolorowych” oraz
naganny stosunek do kobiet, jako istot zmuszonych do bezgranicznego oddania i
posłuszeństwa mężczyźnie nie pozwalają im cieszyć się w pełni życiem.
Poza tym
obie mają duszę podróżniczek. Urodziły się w złym miejscu i o złym czasie i
przez cały czas szukają swojego miejsca. Ade znajduje je w świecie swojego
ukochanego. Jednak to nie miejsce sprawiło, że poczuła się jak w domu lecz ukochany
mężczyzna. Napisane (kraina jej męża) nie okazał się ideałem. Tam również spotykano
się między innymi z nietolerancją. Jednak obecność kogoś, kogo pokocha sprawiła,
że kobieta znajduje swoje miejsce w nowej rzeczywistości i odnajduje szczęście.
Powieść
stanowi świetny obraz opisywanych czasów. Czuć w niej klimat XIX wieku, co
bardzo mi się podobało. Z reguły nie przepadam za książkami osadzonymi w
poprzednich stuleciach, ale tym razem zostałam oczarowana niesamowitą aurą
stworzoną przez pisarkę. Przy okazji autorka przypomina swoim czytelnikom, jak
poszczególni ludzie byli wówczas traktowani przez społeczeństwo. Harrow porusza
tak istotne kwestie jak nietolerancja czy brak równouprawnienia kobiet i
mężczyzn. Pokazuje też, jaką władzę nad płcią piękną mieli ich ojcowie, bracia
czy mężowie. Wystarczyło jedno ich słowo, by kobietę uznano za wariatkę. Jeżeli
na dodatek ktoś miał pieniądze, bez żadnych słusznych podstaw można było
wywieźć ją do szpitala psychiatrycznego. To przerażające. I niestety część
poruszanych przez autorkę tematów w dalszym ciągu jest aktualna. Z
nietolerancją spotykamy się niemal wszędzie, a mimo rozwoju cywilizacyjnego
dalej są państwa, gdzie kobiety traktuje się przedmiotowo.
„Dziesięć tysięcy
drzwi” to niesamowita historia, która na długo zapadnie mi w pamięć. Polecam ją
wszystkim bez względu na wiek, płeć czy upodobania literackie. Nawet jeśli nie
przepadacie za fantastyką, myślę, że mimo wszystko z przyjemnością spędzicie
czas z tą książką i zakochacie się w niej równie mocno co ja.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu IUVI.
SARA
Zachęcająco o niej napisałaś, aż chce się sięgnąć po książkę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo naprawdę warto :)
UsuńZgadzam się z Jola. Rewelacyjne napisana recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńO, kurczę, ale to musiało być ciekawe. Najlepszy wydaje się klimat powieści, dlatego zapisuję tytuł. :)
OdpowiedzUsuńO tak zdecydowanie! Klimat naprawdę cudowny, człowiek ma wrażenie, że znalazł wehikuł czasu. I ta leniwa aura opowieści ❤️ Aż ciężko opisać to słowami ☺️
UsuńBardzo ciekawa fabuła. Taka baśniowa się wydaje. I prześliczna okładka. Bardzo zadziałała na moją wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńOkładka to cudo 😍
UsuńJestem mocno zainteresowana. Zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńCieszę się. Mam nadzieję, że się skusisz :)
Usuńczytałam już dziś o tej książce, teraz nowe wrażenia po spotkaniu z nią, podtrzymuję myśl, że to może być przygoda czytelnicza dla mojej córki, chętnie podsunę jej tytuł pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej :) Mam nadzieję, że się jej spodoba
UsuńWiele dobrego czytam na temat tej książki - będę musiała koniecznie przeczytać!
OdpowiedzUsuńTeż czytałam same zachwyty i zastanawiałam się, czy naprawdę ta powieść jest aż tak dobra. I jest nawet lepsza 😍
UsuńBędę miała na uwadze tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ❤️
UsuńJa również wiele dobrego czytałem - słyszałem o ww. pozycji. Tytuł zapisuję. A teraz zajmuję się repetytoriami do matury z historii. Muszę ćwiczyć pamięć :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie przepadałam za historią. Zupełnie nie byłam w stanie zapamiętać na dłużej wszelkich dat. Słuchać o niej mogłam, ale nie lubiłam się o niej uczyć 😅
UsuńZainteresowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńWydaje się ciekawa, więc z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńDziesięć tysięcy drzwi to moja lektura na ten weekend, chętnie porównam nasze wrażenia :)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją opinię :)
UsuńTeraz to mnie zaintrygowalas
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuń