Bardzo interesuje mnie temat II
wojny światowej i staram się czytać sporo książek na ten temat. Bez wątpienia
jestem wielką fanką pozycji, które zostały napisane raczej przez osoby
osobiście przeżywające piekło, jakim była wojna. W mojej ocenie są one znacznie
bardziej wiarygodne, ale też przekazują dużo emocji i można zaobserwować zapis
indywidualnych przeżyć, co jest dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że
wydawnictwa od czasu do czasu wydają wznowienia książek wartościowych i takich,
które po prostu powinny zostać przeczytane przez szersze grono.
Książka ta zawiera opis okropnych
zbrodni nazistowskich i jest pozycją, która swoje pierwsze wydanie miała przed
końcem 1945 roku. Autorka opisuje, jak wyglądało jej życie w obozie
Auschwitz-Birkenau oraz opowiada o marszu śmierci, z którego udało jej się
uciec.
Zawsze przed przeczytaniem
książki o tematyce II wojny światowej, szukam w przedmowach i notach od autorów
informacji o tym, kiedy została spisana historia danej osoby. To ma dla mnie
spore znaczenie, ponieważ pisząc po wielu latach, o niektórych sprawach nie
pamięta się i często takie luki w pamięci zostają uzupełniane bez przemyślenia
i trochę fantastycznie. Oczywiście nie mówię, że takie książki są złe, a wręcz
przeciwnie – cieszę się, że powstają, ale jeśli zawierają zbyt wiele
szczegółów, to robię się podejrzliwa. Seweryna Szmaglewska swoją książkę
napisała bezpośrednio po swojej ucieczce, więc jej wspomnienia były żywe i
bardzo świeże, co pozwoliło jej dość dokładnie opisać wszystkie wydarzenia.
Szczególną uwagę zwróciłam na
dołączone do książki dokumenty, listy i inne tego typu elementy. Spodobało mi
się to i dzięki takim dodatkom czuję, że trochę lepiej udało mi się poznać
autorkę oraz jej uczucia związane z przeżyciem obozu. To mnie zbliżyło do niej
i pozwoliło poznać ją od trochę innej strony, ponieważ książka ta jest napisana
tak, aby w większej mierze pokazać otoczenie, a trochę mniej wewnętrzne
rozterki i uczucia. Nie wspomniałam jeszcze o rysunkach, które również zostały dołączone
do tej pozycji i muszę przyznać, że są naprawdę ciekawe i chociaż nie są dziełami
sztuki, to przykuwają wzrok i niosą przekaz, który jest doskonale widoczny, a
także odrobinę przerażający.
Książka ta jest bez wątpienia
doskonałym źródłem informacji o realiach panujących w obozie. Autorka pisze
dość poetyckim językiem, zagłębia się w szczegóły, opisuje problemy
egzystencjalne, ale też w jej relacji nie brakuje zwykłego przekazywania
informacji i tego, co po prostu się działo. Spodobał mi się ten styl, bo bez
wątpienia jest dość osobisty, ale też pozwala zobaczyć, co w oczach autorki
było najważniejsze, co zapamiętała najlepiej i co wywarło na niej największe
wrażenie. Dzięki tej książce poznałam wiele nowych faktów dotyczących życia w
obozie, a także poznałam kolejną jednostkową historię, która na zawsze
pozostanie w mojej pamięci.
Doskonale widać to, że książka ta
została spisana świeżo po tych traumatycznych wydarzeniach i cieszę się, że
autorka tak szybko podjęła decyzję o pisaniu. Jej relacja jest bardzo pełna i zahacza
o różne kwestie. To nie są tylko opisy tego, co działo się z nią, ale także
przybliża losy innych więźniarek oraz tworzy obrazy, które na stałe zostaną w
mojej głowie. Dzięki temu mogę sobie wyobrazić ogrom cierpienia i bólu, na
które zostało narażonych tak wiele osób. Trudno mi zrozumieć, dlaczego ktoś
czerpał przyjemność z takiego poniżania ludzi, a autorka wskazywała na ogromną bezwzględność
oprawców. Obozy to była prawdziwa machina śmierci, bo panujące tam warunki były
po prostu tak złe, że mogły wykończyć każdego…
,,Dymy nad Birkenau”, to
książka-pamiętnik, którą naprawdę warto przeczytać, aby dowiedzieć się trochę
więcej o historii autorki, a także o całej machinie śmierci, jaką były obozy
koncentracyjne. Cieszę się, że w końcu udało mi się przeczytać tę pozycję, bo
już dawno miałam ją na swojej liście i mam nadzieję, że moja recenzja zachęciła
Was do sięgnięcia po nią.
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Patrycja
Nie przepadam za tego typu tematami ale rozumiem zainteresowanie tym trudnym czasem :)
OdpowiedzUsuńNie każdy musi być miłośnikiem takiej literatury i doskonale to rozumiem ;)
UsuńPo literaturę obozową sięgam stosunkowo rzadko, bo jest, nie ma co ukrywać, bardzo dołująca. Nie mogę sie potem pozbierać, więc wolę odbierać sobie tę "przyjemność".
OdpowiedzUsuńNa mnie działa podobnie, ale czuję również wewnętrzną potrzebę czytania takich książek ;)
UsuńBardzo mnie interesuje obozowa literatura i dużo już jej czytałam, ale tej książki jakoś jeszcze nie. Długo nie mogłam na nią trafić, a potem na jakiś czas o niej zapomniałam. Ale jest na mojej liście książek, które chcę przeczytać. Również najbardziej cenię sobie bezpośrednie relacje ofiar lub ewentualnie literaturę faktu, pisaną przez historyków czy innych badaczy tematu. Z dużym sceptycyzmem podchodzę do modnych ostatnio powieści fabularnych poruszających obozową tematykę. Zawsze się boję, czy pamięć i prawda historyczna zostały tam potraktowane z odpowiednim poszanowaniem. To dla mnie BARDZO ważne.
OdpowiedzUsuńMam podobne podejście i staram się omijać powieści fabularne, ale od czasu do czasu po nie sięgam i dzięki temu mogę również ostrzegać innych czytelników, jeśli dane książki nie są warte uwagi ;)
UsuńPodobnie, jak Ty interesuje się tematyką II wojny światowej i ten tytuł na pewno przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńSuper! ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu siegam po taka literature
OdpowiedzUsuń