Kiedy zobaczyłam zapowiedź „Legendy ludowej” od razu zapragnęłam ją przeczytać. Nawet fakt, że jest to debiut i to niezwykle obszerny nie ostudził mojego entuzjazmu. Czy powieść Karoliny Derkacz okazała się tak cudowna, jak oczekiwałam?
Wiesłowice to specyficzna wieś. Jej mieszkańcy słyną ze swojej katolickiej wiary i karnie chodzą na coniedzielne msze, jednak jednocześnie unikają prac w polu koło południa w obawie przed południcami, a zamiast do lekarza ustawiają się w kolejce przed drzwiami zielarki. Jedynym elementem nowoczesności są telefony znajdujące się w każdym domu, do których mieszkańcy czują ogromną nienawiść. Pewnego dnia w gospodarstwie państwa Sosnów rozbrzmiewa dzwonienie piekielnego przedmiotu, a rodzinę ogarnia niepokój. Jest to bowiem znak nadchodzących kłopotów. Przypuszczenia okazują się prawdziwe, bowiem tej samej nocy jedna z młodych wiejskich dziewczyn zostaje znaleziona nieprzytomna, a rany na jej ciele przypominają te zadawane przez wilkołaki. Kiedy ataki się powtarzają, sołtys zmuszony jest do zawiadomienia miastowych organów ścigania i na wieś przyjeżdża komisarz Radzkin. Mężczyzna szybko budzi większą grozę w mieszkańcach niż domniemany wilkołak. Rozpoczyna się polewanie na czarownice i to dosłownie!„Legenda ludowa” to fantasyczny miszmasz
gatunków. Znajdziemy tu elementy obyczajówki, powieści fantasy oraz kryminału. Słowiańskie
wierzenia przeplatają się z katolicką wiarą, realizm z magią, a wszystko
oprószone jest dużą dozą humoru oraz absurdu. Dawno nie czytałam tego typu „mieszanki”,
która byłaby napisana tak dobrze, ciekawie, a na dodatek z zachowaniem logiki.
Nieraz wybuchałam śmiechem z powodu komizmu sytuacyjnego czy też zabawnego dialogu między bohaterami. Karolina Derkacz bardzo szybko zdobyła
moją ciekawość i utrzymała ją aż do samego końca. Mimo swojej objętości,
książka nie nudziła mnie ani przez minutę.
Ciężko wyodrębnić tutaj głównego
bohatera. Cała rodzina Sosnów odgrywa niesamowicie ważną rolę. To oni
napędzają akcję i mieszają się w przeróżne wydarzenia. Równie ważnymi
postaciami są tutaj również Obszczydupka oraz sołtys Nałęcki. Każda z tych osób
jest inna, ma specyficzny charakter i nadaje powieści charakter. Pani Sosna
uwielbia plotki, ma skłonność do przesady i rzucania oskarżeń na prawo i lewo,
jednak jednocześnie jest troskliwą matką oraz dobrą żoną. Jej nieustępliwość i
czasami zwariowane pomysły przyprawiają o zawrót głowy jej męża, a czytelników przyprawiają o szeroki uśmiech. Mężczyzna natomiast stanowi oazę spokoju, i często pełno funkcję rozjemcy między zwaśnionymi stronami. Jego postawa równoważy niewielkie
szaleństwo małżonki. Ich córka natomiast wydaje się rezolutną dziewczyną, która
ze spokojem, ale i pewną dozą szyderstwa obserwuje obsesje matki. Niesamowicie
barwną postacią jest Obszczydupka – nikt jej nie lubi, niesamowicie wszystkich
irytuje, ale powieść nie mogłaby się obyć bez niej. Sołtys natomiast w ogóle
nie pasuje do realiów, których obraz maluje pisarka. Autorce udało się bardzo
dobrze oddać mentalność tradycyjnej polskiej wsi, która do tej pory nie miała
zbyt wiele wspólnego z miastem, więc podchodzi do niego nieufnie i uważa je za
wszelkie zło świata. Sołtys natomiast jest człowiekiem współczesnym, który po
dwudziestu latach mieszkania w mieście powrócił do wiejskiego gospodarstwa.
Jego osoba podkreśla jeszcze bardziej przepaść między realiami jakie znamy, a
tradycyjną wsią.
Akcja powieści nie należy do zbyt
dynamicznych, nie jest to pasjonująca, niesamowita, pełna przygód opowieść
pełna magii i niebezpieczeństw. Książka zdecydowanie bardziej skłania się ku
obyczajówce, gdzie fantastyka jest wpleciona w subtelny sposób, dzięki czemu
urozmaica fabułę. Nie można jednak powiedzieć, że powieść jest nudna. Ma swój
spokojny, wiejski klimat, ale jednocześnie dzieje się tutaj niesamowicie wiele.
Często są to zdarzenia wręcz absurdalne, jednak mimo wszystko nie sprawiają
wrażenia bezsensownych, co dla mnie było bardzo ważne.
„Legenda ludowa” to książka pełna
niespodzianek. Ogromnie cieszę się, że miałam okazje ją poznać i z wielką niecierpliwością czekam na kolejny tom serii.
Sięgnę tym razem po tę książkę. Bliskie mi treści. Pozdrawiam po zabieganym poranku - 24 minuty na zakupach. Teraz czytam prawie wszystko ;-) .
OdpowiedzUsuńA z fantastyki polecam dwa tomy "Sagi o Rubieżach" - Bodoc. Świetna pozycja, pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńLubię poznawać takie hybrydy gatunkowe, więc zainteresowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już na celowniku, bo uwielbiam połączenie motywów słowiańskich z kryminałami. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem-całkiem. :)
OdpowiedzUsuńRaczej lubuję się w książkach gdzie dzieje się dużo i akcja idzie dynamicznie na przód ;)
OdpowiedzUsuń