Zawsze widząc, że akcja książki rozgrywa się w mieście,
które znam, to czuję chęć przeczytania jej. Tym razem w grę wchodził Kraków, a
to aktualnie w nim mieszkam. Oczywiście sama tematyka również mnie
zaintrygowała, bo odniosłam wrażenie, że nie czytałam jeszcze powieści, gdzie
jednym z głównych motywów jest bezdomność. Opis sugerował, że dodatkowo w
fabułę będzie wpleciony wątek kryminalny, co tym bardziej wzbudziło moją
ciekawość.
Żaneta dorastała w zamożnej rodzinie, jednak nie było dane doświadczyć jej prawdziwego szczęścia. To wszystko doprowadziło do tego, że wpada w alkoholizm, a następnie ląduje na ulicy, gdzie musi walczyć o przetrwanie. Pewnego dnia jest świadkiem dziwnego wydarzenia, jednak później kwestionuje wszystko co widziała, ponieważ była wtedy pod wpływem alkoholu. Jej jedynym przyjacielem jest pies, a przez chwilę jeszcze Kornelia, która niedawno wyszła z bezdomności. Żaneta próbuje wrócić do społeczeństwa, ale czy uda się jej pokonać demony przeszłości?
Czytając tę książkę zaczęłam w pewnym momencie zastanawiać
się, czy to rzeczywiście jest kryminał. Przez sporą jej część poznajemy tylko
Żanetę i jej codzienność, która jest dość monotonna. Oczywiście pojawia się
wspomniany w opisie fragment, gdy kobieta widzi coś dziwnego i on zasiał takie
ziarno niepewności, które sprawiło, że naprawdę chciałam doczytać tę powieść do
końca, aby przekonać się jak autorka pociągnie ten wątek. Mimo wszystko spora
część tej książki nie miała zbyt wiele wspólnego z kryminałem.
Autorka ciekawie podeszła do tematu bezdomności. Dość
obrazowo opisała życie Żanety, ale wielokrotnie pojawiały się również
przemyślenia tej bohaterki. Było w nich dużo chaosu, co dla mnie jest zaletą,
ponieważ osoba żyjąca na ulicy i dodatkowo uzależniona od alkoholu bez
wątpienia mierzy się z wieloma demonami przeszłości. Bezcelowe snucie się po
ulicach sprawia, że ma się naprawdę wiele czasu na rozmowy ze samym sobą.
Już wspomniałam, że akcja tej książki rozgrywa się głównie w
Krakowie i to właśnie tam Żaneta żyje jako bezdomna. Autorka opisuje jej
wędrówki, niejednokrotnie wspomina o przeróżnych miejscach na mapie miasta i
mogę potwierdzić, że wszystko się zgadza! Myślę, że dzięki tej powieści można
poznać również trochę Kraków, co również mi się spodobało. Oczywiście te
wszystkie opisy różnych miejsc nie są rozległe i nudzące, raczej stanowią
dodatek urzeczywistniający fabułę.
Coś, co sprawiło, że lepiej czytało mi się tę powieść, to
retrospekcje. Dzięki nim kawałek po kawałku poznawałam przeszłość Żanety.
Mogłam dowiedzieć się, co doprowadziło ją do upadku i znalezienia się na ulicy.
Według mnie to właśnie retrospekcje są najlepszym wyjściem przy opisywaniu
przeszłości bohaterów, bo uatrakcyjniają fabułę.
Wątek kryminalny rozkręca się w drugiej połowie i wtedy z każdą stroną dzieje się coraz więcej. Wtedy właśnie wciągnęłam się najbardziej i błyskawicznie dokończyłam tę historię. Ostatecznie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona, bo początek może był trochę monotonny, ale nie beznadziejny. Autorka naprawdę świetnie pisze, zaciekawiła mnie i to dzięki temu kontynuowałam przygodę z tą lekturą.
,,Poza nawiasem” to książka dla osób, które lubią połączenie
wątków obyczajowych z kryminalnymi. Jest ona dość długa, więc trzeba się
uzbroić w cierpliwość, ponieważ nie od początku zaskakuje dynamiczną akcją.
Mimo wszystko doceniam drobiazgowość autorki i jej opis bezdomności, który moim
zdaniem jest doskonały i bardzo obrazowy.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja
Taki zabieg z retrospekcjami jest czasami bardzo mocno przydatny.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten wątek bezdomności i z tego względu chętnie przeczytam. Świetnie, że akcja przedstawiona jest z punktu widzenia Żanety. / Iris
OdpowiedzUsuń