Jeśli ktoś jeszcze nie wie, to jestem wielką fanką reportaży
na temat szeroko pojętych morderstw i zbrodni. Nie ograniczam się tylko do
spraw seryjnych zabójców czy zwyrodnialców działających poza granicami Polski.
Czytam właściwie wszystko, co uznam za warte uwagi. Przede wszystkim muszę
wiedzieć coś o samym autorze książki, ponieważ uważam, że to dziennikarze
tworzą najlepsze reportaże na temat różnego rodzaju zbrodni. Istoty jest dla
mnie również sam czas zbierania materiałów. Dlaczego? Jeśli mowa o sprawach,
które bada się latami, to trzeba dotrzeć do całej masy informacji,
przeanalizować je, zebrać także własne dane. Takich rzeczy nie da się zrobić w miesiąc
czy nawet pół roku. Właściwie to można, ale czy takie reportaże będą dobre?
Wydaje mi się, że ,,zbrodnia miłoszycka” nie jest określeniem, które skojarzą wszyscy. To jest po prostu sprawa brutalnego gwałtu i morderstwa młodej dziewczyny, o które został oskarżony i niesłusznie skazany Tomasz Komenda. Po lekturze tej książki jednak mogę zrozumieć dlaczego autorka wolała nie zamieszczać jego nazwiska na okładce i promowania w ten sposób swojego reportażu.
Książka ta przede wszystkim nie opowiada historii Tomasza
Komendy, ale oczywiście jest on jej ważną częścią z oczywistych powodów. Jednak
autorka zaczyna od początku. Opisuje Małgosie i streszcza to, jak doszło do
zbrodni. Oczywiście wszystko zostało oparte na informacjach, które pochodziły
chociażby od światków przesłuchiwanych przez policję.
Autorka zachowała chronologię i opisała wszystkie najważniejsze
kroki śledztwa. Dzięki temu nie pogubiłam się, książka ta była przystępna, ale
też to świadczyło znajomości tematu i jego dokładnej analizie. Czytam wiele
tego typu książek, ta jednak mocno mnie zaskoczyła, ponieważ jest dopracowana w
każdym szczególe i to jedna z lepszych o takiej tematyce, które przez ostatnie
lata przeszły przez moje ręce.
Oczywiście pojawia się obszerny fragment o tym, w jaki
sposób i dlaczego to Komenda został skazany. Później autorka przeszła również
do tego, jak zaczęto ponownie badać sprawę, jak doprowadzono do jego
uniewinnienia i tak dalej. Drugą składową oczywiście były informacje o ponownym
badaniu dowodów za pomocą nowych technologii i innych ekspertów. Autorka
dokładnie opisała, co konkretnie obciążyło nowych podejrzanych, a także
wspomniała o sprawach sądowych, na których była w roli dziennikarki oraz
widowni.
Autorka przeprowadziła całą masę rozmów, które dodawały tej
książce emocjonalnego charakteru. Przede wszystkim fragmenty dotyczące rodziców
Małgosi miały w sobie coś wzruszającego i sprawiały, że w jakimś małym ułamku
zaczęłam czuć ich ból. Poczułam również, że Ewa Wilczyńska jest bardzo szczera
i momentami wyznawała, jakie ograniczenia ją spotkały. Część z nich oczywiście
dotyczyła blokowania dostępu do informacji, ale inne związane były bardziej z
ludźmi, z którymi chciała rozmawiać, a z jakiś powodów nie mogła i myślę, że
już prokuraturę łatwiej byłoby przekonać do udostępnienia jakiś dokumentów niż
człowieka do niechcianego wywiadu.
Prawda jest taka, że książka ta może za jakiś czas zostanie uzupełniona o nowe fakty, o czym wspomina sama autorka. Przed sądem dalej toczą się sprawy apelacyjne osób, których skazano na wiele lat za dokonaną zbrodnię. Z tego co pamiętam są one zaplanowane na ostatni kwartał tego roku i prawdopodobnie sama będę czekała na jakieś informacje na ten temat.
,,Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni
miłoszyckiej” to bez wątpienia reportaż warty uwagi i uważam, że autorka
wykonała świetną robotę podczas zbierania i analizowania dostępnych informacji.
Polecam!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Agora
Patrycja
Nie sięgam po takie książki. / Iris
OdpowiedzUsuń