Dwa dni temu swoją premierę miała przepięknie wydana książka Mitchella Hogana – „Tygiel dusz”. Nazwisko autora wydawało mi się znajome, jednak ku mojemu ogromnemu zdziwieniu książka okazała się debiutem. Poszukałam trochę głębiej i okazało się, że pisarz jest znany w świecie fantasy z kilku serii, które zachwyciły czytelników na całym świecie. Ogromne podziękowania należą się więc Fabryce Słów, że jako pierwsza zdecydowała się na rozpowszechnienie jego twórczości w Polsce.
Po śmierci rodziców Caldana przygarnęli mnisi, którzy przez kilkanaście lat dbali o jego edukacje i szlifowali talenty. Nadszedł jednak czas, by chłopak opuścił swój dotychczasowy azyl. Rusza w świat, a ten wygląda zupełnie inaczej niż sobie wyobrażał. Musi odnaleźć się w nieprzyjaznej rzeczywistości, jednak nie będzie to łatwe, szczególnie że w cesarstwie czai się zło i tylko nieliczni potrafią stawić mu czoła.
„Tygiel duszy”
to zupełnie inna książka, niż początkowo mi się wydawało. Myślałam, że będzie
to powieść drogi, typowa historia opowiedziana magią i mieczem. Dostałam jednak
dużo bardziej stateczną opowieść, dzięki której zyskujemy zupełnie inne wyobrażenie
o magii. Czarodzieje posiadają swoje własne studnie mocy, jednak nie mogą z nich korzystać,
by czarować bez ograniczeń. Muszą tworzyć tak zwane rzemyśliwa, z którymi łączą
swoją moc. Przedmiotem takim mogą być złożone w odpowiedni sposób kartki, uformowane
w określony kształt druty czy wytopione z metali elementy biżuterii. Duże
znaczenie mają również runy, którymi są ozdabiane. Taka koncepcja na temat
magii została przedstawiona już w serii „Papierowy mag” autorstwa Charlie N.
Holmberg, jednak przy „Tyglu dusz” wspomniany cykl wypada blado. Powieść Hogana ma bowiem dużo
lepiej rozwiniętą teorię rzemyślenia, a także dużo bardziej rozbudowany świat
przedstawiony. Pisarz bardzo dużo czasu poświęca różnym magicznym teoriom i
zasadom, na których opiera się moc bohaterów, dzięki czemu nabierają one
wiarygodności. Na dodatek są całkiem ciekawe i co najważniejsze – nie nużą
czytelnika. Przedstawiono je bowiem rzetelnie i zwięźle. Ponadto autor już od
pierwszych stron wprowadza nas w swój świat. W książce mało jest bezpośredniego
przedstawiania określonych rzeczy. Pewne pojęcia wyjaśniają się w trakcie
czytania, co może nieco namieszać, jednak mi się podobało, bo pozwoliło od razu
zagłębić się w świat wykreowany przez autora. Przydałby się jednak słowniczek terminów,
który uporządkowałby pewne kwestie.
Bohaterowie „Tygla
dusz” są różni. Głównym jest oczywiście Caldan, jednak podczas czytania
poznajemy również historie trzech innych mężczyzn. Początkowo wydają się nie
związane ani z głównym wątkiem, ani ze sobą nawzajem. Jednak w końcu Hogan
bezbłędnie splata poszczególne z nich, by stworzyć intrygującą całość nieobdartą
jednak całkowicie z tajemnicy. Jestem bardzo ciekawa, jak splotą się losy
poszczególnych bohaterów i jakie przygody czekają ich w kolejnych tomach.
Wracając do
Caldana, uważam, że jest to całkiem interesująca postać. Chłopak wychował się
na wyspie w klasztorze, przez co ma nieco wypaczone spojrzenie na świat. Zna
kontynent jedynie z nazbyt pochlebnych opowieści. Rzeczywistość nie jest jednak
tak kolorowa, jak mu się wydawało. W mieście, do którego trafił, nie jest łatwo
o zatrudnienie, przestępczość jest na wysokim poziomie, a bezdomnych nie
brakuje. Musi uczyć się żyć takim społeczeństwie. Caldan z natury jest dość
naiwny i łatwowierny, przez co nieraz wpada w kłopoty. Uczy się jednak na
błędach, jest pracowity, inteligentny oraz utalentowany. Jego kreacja naprawdę
przypadła mi do gustu i jestem ciekawa, jak będzie się zmieniać pod wpływem przyszłych
wydarzeń.
To, co
zwróciło moją szczególną uwagę to fakt, że w książce nie ma oczywistego podziału
na dobrych i złych. Człowiek, który morduje z zimną krwią, jednocześnie może
okazać się wybawicielem dla niewinnego dziecka, a ten co walczy ze złem – katem
dla niewinnych. Dodatkowo cała historia nadal ma w sobie nutkę tajemnicy i tak
naprawdę nie wiadomo, kto walczy w słusznej sprawie, a kto dla własnych zysków.
„Tygiel dusz”
okazała się historią dość oryginalną, ze świetnie wykreowanym światem oraz
intrygującymi bohaterami. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie, a zakończenie
sprawiło, że na pewno będę wypatrywać kontynuacji. Zagraniczne recenzje
dodatkowo podsycają moją ciekawość, gdyż jasno wynika z nich, że pierwsza część
to jedynie wprowadzenie do fantastycznej historii i reszta tomów jest jeszcze
lepsza!
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara
Walczę z laptopem - a chciałem napisać, że książkę na uwadze będę miał, gdyż uwielbiam Fabrykę Słów . Mam papierowe wydanie "Rudej Sfory" Kossakowskiej - pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń