„Mroczne wyznania” to książka, na którą czekałam, odkąd zobaczyłam jej pierwszą zapowiedź. Nic więc dziwnego, że zabrałam się za nią niemal od razu po otrzymaniu egzemplarza recenzenckiego. Książka nie jest długa, dlatego bardzo szybko ją przeczytałam i mogę Wam o niej co nieco powiedzieć jeszcze przed jej oficjalną premierą!
Selena Murphy wraca pociągiem do domu. Obok niej siedzi prawdziwa piękność, która niespodziewanie postanawia zdradzić bohaterce swoją niewygodną tajemnicę. Kobieta nie do końca wie, jak zareagować na tą nagłą otwartość obcej osoby, ale między towarzyszkami podróży nawiązuje się nić porozumienia i Selena zwierza się nieznajomej, że nakryła swojego męża na zdradzie z nianią ich dzieci. Martha natomiast przyznaje się do romansu z żonatym szefem. Po dojechaniu na miejsce, kobiety rozstają się i Selena ma nadzieję, że nigdy więcej się nie spotkają. Los ma wobec nich jednak zupełnie inne plany. W przeciągu kilku dni życie Murphych wywraca się do góry nogami. Ginie ich niania, a policja coraz częściej puka do ich drzwi.
„Mroczne
wyznania” nie od razu wciągnęły mnie w swoją historię. Początkowo przypominały
bardziej obyczajówkę niż thriller, jednak sama nie wiem, kiedy przepadłam w tej
pełnej tajemnic i mroku opowieści o pozornie zwyczajnych kobietach. Nim się
obejrzałam była szósta nad ranem, a ja nie miałam najmniejszego zamiaru
odkładać książki przed poznaniem jej zakończenia. W tym miejscu jednak muszę
wspomnieć, że nie jest to rasowy thriller, który zmrozi Wam krew żyłach.
Powiedziałabym, że to coś pomiędzy mroczną obyczajówką a lekkim thrillerem. Mimo
wszystko świetnie bawiłam się, poznając losy poszczególnych postaci.
Powieść pisana
jest z perspektywy wielu osób, jednak najważniejszymi są tu Selena, Anna oraz
Pearl. Co łączy te trzy kobiety? Początkowo wydają się obcymi osobami, jednak
autorka powoli nakreśla nam ich historie, a te splatają się ze sobą i tworzą
spójność całość. Uwielbiam patrzeć, jak powoli wiele wątków łączy się ze sobą,
by w pewnym momencie zaskoczyć czytelnika. Tutaj niejednokrotnie pojawia się
zwrot akcji, a bohaterowie zaskakują nas i to niekoniecznie pozytywnie. Co
więcej nie ma tu czarno białych postaci. Wszystkie posiadają swoją ciemną i
jasną stronę, dzięki czemu stają się niejednoznaczne i realne.
Książka prócz
tego, że zapewni rozrywkę na kilka godzin, dodatkowo skłoni czytelnika do
myślenia. Przede wszystkim poruszana jest tutaj kwestia mediów
społecznościowych. Komu z nas nie zdarzyło się porównać swojego życia, do „idealnego”
życia obcych ludzi z internetu czy też własnych przyjaciół. Książka przypomina
nam, że tak naprawdę nikt nie uwiecznia smutnych chwil czy problemów na swoich
profilach. Nikt nie jest idealny i nikt nie ma idealnej rodziny. Małżeństwo
oraz rodzicielstwo to skomplikowane elementy ludzkiego życia, które przynoszą
tyle samo radości co trosk i żali. Po prostu o tych drugich raczej nikt nie
mówi. Dlatego nie warto porównywać się do ludzi z internetu i popadać w
depresję, że nie ma się idealnego życia tak jak oni. Ponadto książka
przypomina, że nie można ufać nieznajomym. Niby podstawowa wiedza, którą ludzie
wpajają swoim dzieciom od najmłodszych lat, a niejeden dorosły okazuje się
naiwny i pada ofiarą oszustwa.
Myślę, że mogę
Wam polecić „Mroczne wyznania” z czystym sumieniem. Pamiętajcie jednak, że nie
jest to mocny thriller, ale raczej coś z pogranicza tego gatunku i powieści
obyczajowej. Jeśli macie ochotę na tego typu książkę, śmiało sięgnijcie po
nowość od Lisy Unger.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Muza.
Sara
Będę zatem pamiętała, że nie jest to tak mroczny thriller.
OdpowiedzUsuńRaczej tego typu lektury ostatnio omijam , ale kto wie ? ;-) .
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, bo to nie jest mój ulubiony gatunek.
OdpowiedzUsuń