Mimo że kocham
oryginalność i uwielbiam, jak autorzy wprowadzają coś nowego do literatury, to
mam kilka swoich ulubionych motywów, które są oklepane i wręcz banalne, ale
mimo to przez lata nie straciły dla mnie na atrakcyjności. Jednym z nich jest
romans między studentką a wykładowcą. Nie za wiele można spodziewać się po
książce z takim wątkiem, bo wydaje się, że już wszystko w tym temacie zostało
wykorzystane w innych powieściach. Jednak Mona Kasten jest innego zdania, co
udowadnia czytelnikom w „Hope again”.
Everly Penn do
studentka, która nie ma czasu ani ochoty na miłość, a tym bardziej z rodzaju
tych zakazanych. Jednak kiedy na jej drodze staje Nolan Gates powoli zaczyna
tracić grunt pod nogami. Mężczyzna jest czarujący, inteligentny i niesamowicie
pociągający, ale jednocześnie wykłada na uczelni, na której studiuje
dziewczyna. Everly nie chce angażować się w tego typu związek, jednak jej serce
zdradziecko wędruje do Nolana. Dzięki niemu młoda studentka w końcu może
zapomnieć o mroku sprzed lat i spokojnie spać. Jednak nie spodziewa się, że
wiecznie uśmiechniętemu profesorowi Gatesowi również przez wiele lat towarzyszą
demony przeszłości.
Zaczynając
czytać „Hope again”, byłam przekonana, że Mona Kasten niczym mnie tym razem nie
zaskoczy. Motyw bowiem od lat znany i powtarzany, tak więc byłam przygotowana
raczej na sztampową historię miłosną. I to był duży błąd, bo jak zwykle nie
doceniłam talentu mojej ukochanej autorki powieści młodzieżowych. Przede
wszystkim pisarka postawiła tutaj na realność opowieści. Bohaterowie nie
zakochują się w sobie od tak, nie rzucają wszystkiego by być ze sobą na dobre i
na złe. Na samym początku starają się siebie poznać i to ciągnie się przez całą
fabułę. Ich wzajemna relacja nie opiera się na pożądaniu lecz na chęci
wzajemnego poznania się i akceptacji. Zgłębiają swoje tajemnice, nawiązują
prawdziwą więź, a dopiero potem dają się ponieść. To naprawdę miła odmiana, bo
w dzisiejszej literaturze zazwyczaj pożądanie wyjada bohaterom mózgi i
przestają oni racjonalnie myśleć. Tutaj jest inaczej. Cały czas zarówno Everly
jak i Nolan są racjonalni i inteligentni. Owszem namiętność też po jakimś
czasie się pojawia, ale pierwsze skrzypce gra tutaj kiełkująca w ich sercach
przyjaźń. Chcą być ze sobą dla siebie, a nie dla figli w łóżku.
Bardzo często
zdarza się tak, że mimo ich kocham jakąś historię to nienawidzę jej głównej
bohaterki. Tutaj jest inaczej. Everly nie wzbudziła we mnie niechęci, a jedynie
sympatię i nawet niewielką ilość współczucia i podziwu. Dziewczyna nie miała w
życiu lekko, ale to co przeżyła, mimo że pozostawiło po sobie mnóstwo blizn,
umocniło ją. To naprawdę silna i godna podziwu postać, chociaż na początku się
na to nie zapowiadało. Z biegiem czasu jednak ją poznajemy i wtedy z czystym
sumieniem możemy powiedzieć, że jest bardzo interesującą i sympatyczną
bohaterką.
Książka „Hope
again” po raz kolejny przypomniała mi, że nie wolno nie doceniać Mony Kasten i
uświadomiła, że nawet banalną i oklepaną historie jest w stanie opowiedzieć w
taki sposób, że zakochają się w niej miliony. Uwielbiam tę autorkę i jej
twórczość i z niecierpliwością czekam na kolejne książki, które wyjdą spod jej
pióra.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Sara
Nie miałam okazji czytać jeszcze książek tej autorki, ale chyba czas to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam w planach inne książki tej autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie czytałam tej książki, ale chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze bawiłam się w trakcie czytania tej powieści. Zresztą - każda powieść Kasten mnie satysfakcjonuje :D
OdpowiedzUsuń