„Czarny Mag”
to seria, która skradła moje serce od pierwszych stron. Rachel E. Carter ma
niesamowity talent do opowiadania historii w taki sposób, że chce się je
czytać, nawet kiedy dotyczą prozaicznych rzeczy. Z wielką radością sięgnęłam
więc po kolejny tom o przygodach Ryiah, czyli „Kandydatkę”.
Dwudziestoletnia
magini bojowa ma niedługo zostać żoną księcia Darrena. Jednak ich ślub to nie
jedyne ważne wydarzenia, jakie będzie miało miejsce w ich kraju. W tym roku
bowiem mają odbyć się zawody kandydatów chcących zdobyć kolorowe szaty.
Narzeczeni postanawiają wziąć w nich udział, jednak tytuł Czarnego Maga jest
jeden, a oni pragną go równie mocno. Ponadto nad krajem wisi widmo wojny, a
wrogowie podchodzą coraz bliżej. Największy z nich jednak kryje się tuż obok.
„Kandydatka”
to zdecydowanie najlepsza jak dotąd część cyklu. Zauważyłam, że każdy kolejny
tom jest tutaj lepszy od poprzedniego, co pokazuje rozwijający się talent
autorki. Pierwsza część była bardzo ciekawa, ale po głębszym zastanowieniu
czytelnik dochodził do wniosku, że w sumie nie działo się tam zbyt wiele. Drugi
tom zawierał już dużo więcej interesujących zdarzeń, przez co wydawał się
jeszcze bardziej wciągający. W „Kandydatce” natomiast akcja przyspiesza, a
Ryiah i Darren mają ręce pełne roboty. Bardzo mi się to podobało, bowiem
świadczy o tym, że pisarka ma jeszcze dużo do powiedzenia, a w jej głowie rodzi
się wciąż wiele dobrych pomysłów.
Bardzo
podobała mi się relacja między Darrenem i Ryiah. Nie była ona tak przesłodzona
czy cukierkowa jak w innych powieściach tego typu. Bohaterowie nie kochali się
bezmyślną, bezwarunkową miłością. Każde z nich starało się zrealizować własne
marzenia oraz spełniać swoje obowiązki. Nie porzucili siebie samych na rzecz
uczucia, jakie ich połączyło. Ponadto autorka nie próbowała ich wyidealizować.
Oboje są dumni, ambitni i nieustępliwi. Oboje chcą sięgnąć po szatę Czarnego
Maga, jednak tylko jednemu z nich może się to udać. W rezultacie rodzi się
między nimi konflikt. Szczególnie dobrze widać go w przypadku Ryiah, która
opowiada nam o swojej złości i zazdrości. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że
powinna cieszyć się z sukcesów narzeczonego, ale jednocześnie nosi w sobie żal
i urazę. Darren natomiast nie radzi sobie z zazdrością i najchętniej trzymałby
swoją maginię jak najbliżej siebie. Bardzo mi się taka kreacja ich relacji
podobała, bo nadawała postacią oraz ich uczuciu realności.
Seria rozwija
się i zostaje wzbogacona o wiele ciekawych wydarzeń oraz intryg. Te drugie nieśmiało
się pojawiały od początku, jednak dopiero później utworzyły ciasno splecioną
sieć, która złapała Ryiah w pułapkę. Nie spodziewałam się takiego
skomplikowania fabuły, ale bardzo mi się ono spodobało. Uwielbiam, kiedy w
książce pojawiają się spiski i tajemnice, a tutaj mają one bardzo olbrzymią
wagę. Mam nadzieję, że w ostatnim tomie Carter umiejętnie poprowadzi wszystkie
wątki do spektakularnego finału.
Widać, że
pisarka z każdą kolejną częścią ulepsza swoją twórczość. Nie mogę doczekać się
„Ostatniej walki”, która na szczęście pojawi się na polskim rynku wydawniczym
już pod koniec marca. Mam nadzieję, że autorka zakończy w niej całą historię z
hukiem i na długo pozostanie ona w pamięci czytelników.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Uroboros.
Sara
Planuję nadrobić niebawem tę serię. Cieszę się, że z każdym kolejnym tomem jest jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk