Relacja między dzieckiem a
rodzicem zawsze jest wyjątkowa i to nie podlega dyskusji. Jednak rodzaj tej
więzi zawsze zależy od tego, jak sami ją poprowadzimy, jak będziemy o nią dbać
i co przyniesie nam życie. Los bywa często okrutny, więc na naszej drodze
pojawiają się różne problemy, które sprawiają, że często nasze relacje z
bliskimi osobami stają się mocno napięte, skomplikowane i często dochodzi nawet
do zerwania kontaktu. Jednak wtedy do końca życia żyjemy ze świadomością, że kogoś
opuściliśmy.
Samuel od wielu lat samodzielnie
wychowuje Loo, ale nie jest jak inni ojcowie. Razem z córką od wielu lat
uciekają przed zagrożeniem, które depta mu po piętach przez to, że w latach
młodości prowadził działalność przestępczą. Gdy Loo jest w dość trudnym wieku,
postanawia, że tym razem przeprowadzą się do miejsca, gdzie mieszkała jej
matka. Samuel dość szybko znajduje pracę i wydaje się, że w końcu zaczyna im
się układać. Dziewczyna jednak pragnie poznać prawdę o tragicznej śmierci
swojej matki i robi wszystko, aby wyjaśnić tę tajemnicę. Czy uda się je
ochronić przed kłopotami, które pojawią się w ich życiu?
Po przeczytaniu pewnej części tej
książki, pomyślałam sobie, że relacja między Samuelem a Loo jest naprawdę dziwna.
Owszem, widać miłość ojca do córki i córki do ojca, ale… Samuel nie jest jak
inni ojcowie, przestrzega kompletnie innych zasad i właściwie to nie wtrąca się
do życia córki, a przynajmniej nie robi tego jawnie. Działa sobie z ukrycia i
tylko w ten sposób Loo dostrzega jego niezadowolenie jeśli zrobiła coś złego. Z
drugiej strony ich styl życia wymaga ciągłego przemieszczania się i
zachowywania czujności, więc ojciec musi uczyć Loo dość specyficznych rzeczy.
Tytuł tej książki nie jest
przypadkowy i dowiadujemy się, dlaczego mężczyzna ten miał akurat dwanaście
żywotów. Jest to pokazana za pomocą retrospekcji, które są uporządkowane
chronologicznie, co uważam za zaletę, bo przynajmniej czytelnik nie musi
siłować się z układaniem faktów w głowie. Retrospekcje te też w ciekawy sposób
pozwoliły poznać nam przeszłość Samuela, a także dowiedzieć się, dlaczego musi
uciekać, co robił jako młody mężczyzna i jak to się stało, że ma Loo. Z
pewnością taki sposób poznawania ich historii jest znacznie ciekawszy niż monolog
prowadzony przez narratora, który jest pozbawiony emocji i tylko nudzi. Powieść
ta z pewnością nie ma nudnej budowy, a dzięki temu całość jest bardziej
dynamiczna, ciekawa, chce się wracać do niej i poznawać historię tej dwójki.
Mimo wszystko, mam lekko mieszane
uczucia. Dałam sobie kilka dni na przemyślenia i dopiero zabrałam się za
pisanie recenzji, bo wcześniej po prostu nie potrafiłam tego zrobić. Książka
naprawdę mi się podobała, chętnie do niej wracałam po przerwach, ale po
przeczytaniu ostatniej strony czułam… coś dziwnego. Być może ma to związek z
dość niecodzienną relacją ojca i córki, która jest serio dziwna, a przynajmniej
dla mnie. Nie chcę tu za wiele zdradzać, ale myślę, że są osoby, które poczują
podobnie jak ja i zgodzą się ze mną w tej kwestii. W końcu Samuel powinien
chcieć, aby jego córka nie musiała żyć tak jak on, a jednak uczy ją chociażby
strzelania i nie widzi problemu w jej momentami agresywnym zachowaniu. Bardzo
dziwne, ale jednocześnie wydaje mi się, że książka ta byłaby znacznie słabsza,
gdyby nie taka kreacja bohaterów i wydarzeń.
Powieść ta jest dość brutalna,
dużo w niej strzelanin, krwi, przestępców i zbrodni. Mi to osobiście nie
przeszkadza, lubię cięższe klimaty znacznie bardziej niż te słodkie sielanki.
Oczywiście autorka zachowała umiar i bardzo fajnie zachowała granice między
ciemnym światem, a tym normalnym, w treści też nie ma wulgaryzmów, bo potrafiła
w inny sposób pokazać emocje, co bardzo doceniam, bo niektórzy autorzy wolą iść
na łatwiznę.
Podoba mi się to, że fabuła jest
zagmatwana i pojawiają się w niej liczne zwroty akcji. To sprawia, że całość
jest dynamiczna i czytelnik mimo długich opisów, nie nudzi się. Niby w głowie
miałam myśl, że właśnie czytam bardzo, ale to bardzo dziwną powieść, ale
jednocześnie trudno było mi się od niej oderwać, pokazywała mi coś nowego, coś
czego jeszcze nie znam. Myślę, że w tym tkwi jej największa siła. Bada jeszcze
nieodkryte tereny, a przynajmniej nieodkryte przeze mnie.
,,Dwanaście żywotów Samuela
Hawleya”, to powieść, która naprawdę mnie wciągnęła i mimo jej sporej
objętości, pochłonęłam ją szybko. Po przeczytaniu czułam pewien niedosyt i
miałam świadomość, że fabuła jest dość zaskakująca, ale też pokazuje
specyficzną relację ojca i córki, która okazała się dla mnie największą zagadką
i tematem do refleksji. Polecam!
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc
Patrycja
Mam już od jakiegoś czasu chrapkę na tę książkę, ale tak szczerze mówiąc, to nie łudze się, że ją przeczytam. Jest wiele książek, które chcę przeczytać bardziej niż tę, wiec... no cóż. Ale tez nie mówię, że na pewno nigdy nie ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo zachęcająaca.
OdpowiedzUsuń