środa, 12 lutego 2020

[169] "Królowa niczego" - Holly Black




Premiera „Królowej niczego” wywołała u mnie niebywałe uczucia. Już dawno nie czekałam z takim utęsknieniem na kolejną część jakiegokolwiek cyklu. „Zły król” skończył się jednak w tak interesującym momencie, że chwilowo naprawdę znienawidziłam Holly Black. Na szczęście wczoraj dotarła do mnie ostatnia części „Okrutnego księcia” i po raz kolejny mogłam zakochać się w autorce.

Jude jest Najwyższą Królową na Elfhame, jednak oprócz jej starszej siostry nikt jej w to nie wierzy. Skazana na wygnanie stara się żyć w świecie śmiertelników tak normalnie jak tylko zdoła. Nie jest to jednak proste, a dziewczynom opiekującym się na dodatek młodszym bratem coraz częściej zaczyna brakować pieniędzy. Jude wykonuje więc różne niebezpieczne zadania dla zamieszkującego ziemie śmiertelników przedstawiciela królestwa elfów. Jednak gdy na progu mieszkania staje Taryn ich życie może ulec zmianie. Dziewczyna przynosi ze sobą niebezpieczne informacje. Otwiera także przed swoją bliźniaczką drzwi powrotne do ich ukochanego świata. Czy Jude odważy się powrócić do Elfhame? Czy zechce po raz kolejny pomóc Cardanowi?

„Okrutny książę” był interesującą lekturą, którą określiłabym jako dobrą pozycję fantasy dla młodzieży. Zawierał ciekawą, lekką historię zabarwioną nutką romansu nadającą się na jeden czy dwa wieczory relaksu. „Zły król” okazał się jeszcze lepszy i dużo bardziej ambitny. Zabrał nas do świata pełnego intryg i brutalności oraz skomplikowanych relacji między bohaterami. „Królowa niczego” powaliła jednak swoje poprzedniczki na kolana i zapewniła nam rozrywkę na zupełnie innym, wyższym poziomie. To naprawdę kawałek dobrej fantastyki.

W ostatnim tomie trylogii nie ma aż tylu intryg co w poprzedniej części. Tutaj autorka skupiła się na nadchodzącej wojnie i przyspieszyła nieco akcję. Jednak jeżeli spodziewacie się krwawych bitew i heroicznych zwycięstw – to nie ten rodzaj książki. Świat wykreowany przez bohaterkę częściej opiera się na sekretach, nieopatrznych obietnicach czy grze słów. Konflikty w świecie elfów najczęściej nie rozwiązuje miecz lecz słowa i czyny. To jedna z cechy wyróżniających tę serie na tle innych powieści fantasy, gdzie zazwyczaj leje się krew i świstają ostrza. Tutaj rzeczywistość wykreowana jest bardziej bajkowo, jednak słodycz bajki zastąpiono tu brutalnością realnego świata przez co Holly Black stworzyła coś nowego i oryginalnego za co bardzo ją podziwiam, bo w dzisiejszych czasach niełatwo wymyśleć coś takiego, gdyż wszystkie dobre pomysły zostały już w dużej mierze wykorzystane w przeszłości.

Relacja między Juda a Cardanem rozwija się coraz bardziej i w dalszym ciągu dzieje się to w naturalnym tempie. Elf nadszarpnął zaufania dziewczyny, w wyniku czego ich uczucia potrzebują czasu, by się odbudować. Gdy jednak do tego dochodzi oboje robią krok naprzód, przez co ich związek ewoluuje. Ich relacja to kolejna rzecz w książce, która ją wyróżnia. Jude i Cardan w niczym nie przypominają zwykłych kochanków jakich pełno w powieściach tego typu. Ich relacja nie opiera się na pożądaniu czy pojawiającej się w pewnym momencie miłości odbierającej im rozum i zmieniającej ich charaktery. Wręcz przeciwnie. Ich związek ma solidne fundamenty i opiera się na przyjaźni i wzajemnym szacunku. Miłość pojawiająca się w pewnym momencie nie zaślepia ich i nie ogłupia. Jest jedynie dodatkiem i ucementowaniem ich relacji. Niesamowicie mi się to podobało, bo dodało powieści realności i po raz kolejny pokazało, że autorka nie boi się łamać schematów.

Końcówka powieści była jak rodem wyjęta z baśni. Nie powiem, że byłam jakoś szczególnie zaskoczona zakończeniem, ale moim zdaniem było dobre. Może nie rewelacyjne czy wbijające w fotel, ale pasowało do całokształtu. Tylko odrobinkę mnie ono rozczarowało, bo spodziewałam się czegoś z przytupem, ale nie zepsuło mi ono ogólnego wrażenia.

„Królowa niczego” to moim zdaniem doskonałe zwieńczenie trylogii. Zarówno ona jak i cała seria na pewno na długo zapadną mi w pamięci, a kolejne książki autorki staną się pierwszymi tytułami na mojej liście do przeczytania. Gorąco polecam Wam te serię i czekam na Wasze opinie.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Sara

2 komentarze:

  1. Dobrze, że zakończenie trylogii jest tak udane. To na pewno zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  2. Planuję przeczytać pierwszy tom, jeśli przypadnie mi do gustu sięgnę po kolejne tomy, które są bardzo zachwalane. Cieszę się, że ostatni tom trylogii jest dobry.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń