Strony

sobota, 22 lutego 2020

[180] "Kandydatka" - Rachel E. Carter




„Czarny Mag” to seria, która skradła moje serce od pierwszych stron. Rachel E. Carter ma niesamowity talent do opowiadania historii w taki sposób, że chce się je czytać, nawet kiedy dotyczą prozaicznych rzeczy. Z wielką radością sięgnęłam więc po kolejny tom o przygodach Ryiah, czyli „Kandydatkę”.

Dwudziestoletnia magini bojowa ma niedługo zostać żoną księcia Darrena. Jednak ich ślub to nie jedyne ważne wydarzenia, jakie będzie miało miejsce w ich kraju. W tym roku bowiem mają odbyć się zawody kandydatów chcących zdobyć kolorowe szaty. Narzeczeni postanawiają wziąć w nich udział, jednak tytuł Czarnego Maga jest jeden, a oni pragną go równie mocno. Ponadto nad krajem wisi widmo wojny, a wrogowie podchodzą coraz bliżej. Największy z nich jednak kryje się tuż obok.

„Kandydatka” to zdecydowanie najlepsza jak dotąd część cyklu. Zauważyłam, że każdy kolejny tom jest tutaj lepszy od poprzedniego, co pokazuje rozwijający się talent autorki. Pierwsza część była bardzo ciekawa, ale po głębszym zastanowieniu czytelnik dochodził do wniosku, że w sumie nie działo się tam zbyt wiele. Drugi tom zawierał już dużo więcej interesujących zdarzeń, przez co wydawał się jeszcze bardziej wciągający. W „Kandydatce” natomiast akcja przyspiesza, a Ryiah i Darren mają ręce pełne roboty. Bardzo mi się to podobało, bowiem świadczy o tym, że pisarka ma jeszcze dużo do powiedzenia, a w jej głowie rodzi się wciąż wiele dobrych pomysłów.


Bardzo podobała mi się relacja między Darrenem i Ryiah. Nie była ona tak przesłodzona czy cukierkowa jak w innych powieściach tego typu. Bohaterowie nie kochali się bezmyślną, bezwarunkową miłością. Każde z nich starało się zrealizować własne marzenia oraz spełniać swoje obowiązki. Nie porzucili siebie samych na rzecz uczucia, jakie ich połączyło. Ponadto autorka nie próbowała ich wyidealizować. Oboje są dumni, ambitni i nieustępliwi. Oboje chcą sięgnąć po szatę Czarnego Maga, jednak tylko jednemu z nich może się to udać. W rezultacie rodzi się między nimi konflikt. Szczególnie dobrze widać go w przypadku Ryiah, która opowiada nam o swojej złości i zazdrości. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że powinna cieszyć się z sukcesów narzeczonego, ale jednocześnie nosi w sobie żal i urazę. Darren natomiast nie radzi sobie z zazdrością i najchętniej trzymałby swoją maginię jak najbliżej siebie. Bardzo mi się taka kreacja ich relacji podobała, bo nadawała postacią oraz ich uczuciu realności.

Seria rozwija się i zostaje wzbogacona o wiele ciekawych wydarzeń oraz intryg. Te drugie nieśmiało się pojawiały od początku, jednak dopiero później utworzyły ciasno splecioną sieć, która złapała Ryiah w pułapkę. Nie spodziewałam się takiego skomplikowania fabuły, ale bardzo mi się ono spodobało. Uwielbiam, kiedy w książce pojawiają się spiski i tajemnice, a tutaj mają one bardzo olbrzymią wagę. Mam nadzieję, że w ostatnim tomie Carter umiejętnie poprowadzi wszystkie wątki do spektakularnego finału.

Widać, że pisarka z każdą kolejną częścią ulepsza swoją twórczość. Nie mogę doczekać się „Ostatniej walki”, która na szczęście pojawi się na polskim rynku wydawniczym już pod koniec marca. Mam nadzieję, że autorka zakończy w niej całą historię z hukiem i na długo pozostanie ona w pamięci czytelników.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Uroboros.

Sara

1 komentarz:

  1. Planuję nadrobić niebawem tę serię. Cieszę się, że z każdym kolejnym tomem jest jeszcze lepiej.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń