„Jutro, jutro i znów jutro” to książka, która zebrała bardzo dużo pozytywnych opinii już od pierwszych dni po premierze. Nic więc dziwnego, że byłam jej szczerze ciekawa i w pierwszej wolnej chwili po nią sięgnęłam. Po urywkach recenzji, jakie przeczytałam, spodziewałam się wyciskacza łez, powieści, która złapie mnie za serce. Czy to właśnie dostałam?
Sam i Sadie poznali się w szpitalu. On leżał tam w związku z niedawnym wypadkiem, ona odwiedzała chorą siostrę. Uwielbiali spędzać razem czas, grając w gry komputerowe. Ich przyjaźń jednak dobiegła końca, jednak kilkanaście lat później spotykają się ponownie i postanawiają stworzyć wspólnie grę wideo. „Ichigo” okazuje się sukcesem i szybko zdobywają sławę. Jednak ich życie nie staje się łatwiejsze, wręcz przeciwnie… Teraz muszą sprostać oczekiwaniom odbiorców, poradzić sobie z własnym życiem prywatnym oraz prowadzeniem firmy.
Muszę przyznać,
że przez większość książki zastanawiałam się, o czym ona tak właściwie jest.
Miałam wrażenie, że nie ma tu przemyślanej historii, zaplanowanej w
najdrobniejszych szczegółach. Dopiero później, kiedy już skończyłam ją czytać,
uświadomiłam sobie, że to historia o życiu. To opowieść o tym jak ludzie
dojrzewają zarówno emocjonalnie jak i psychicznie. To lekcja, która próbuje
wyjaśnić nam, co jest najważniejsze i o czym nie powinniśmy zapominać, ale nie
robi tego w nachalny czy bezpośredni sposób. Jestem przyzwyczajona do książek
akcji, gdzie to ona gra pierwsze skrzypce, dlatego w pierwszej chwili nie
doceniłam głębi i piękna tej z pozoru spokojnej powieści.
Pisarka snuje
swoją opowieść i muszę powiedzieć, że robi to bardzo umiejętnie. Mimo że
początkowo nie umiałam w pełni zrozumieć zamysłu całej historii, czytało mi się
ją bardzo dobrze. Sama nie mam najmniejszego pojęcia o grach wideo, jednak mimo
wszystko ciekawie czytało się o problemach programistów. Nie wiedziałam, że
tworzenie tego typu rozrywki jest tak pasjonujące i wymaga tak wielkiego
zaangażowania. Cieszę się, że miałam okazję zajrzeć choć na chwilę do świata
twórców gier i dostrzec w nich prawdziwych artystów.
Dodatkowym
atutem powieści jest to, że akcja toczy się na przestrzeni XX i XXI wieku, czyli
w czasach kiedy technologia, Internet i gry nie stały na tak wysokim poziomie
jak obecnie. To stanowiło pewne utrudnienie i ułatwienie jednocześnie dla
początkujących programistów. Autorka bardzo dobrze oddała klimat tamtych lat.
Dzięki niej dowiadujemy się, albo przypominamy sobie obecne wtedy trendy,
muzykę czy najważniejsze wydarzenia tamtych czasów, które wstrząsnęły światem.
Największym
atutem tej powieści są jej bohaterowie. Obserwujemy ich na przestrzeni lat. Poznajemy,
gdy są dziećmi, a następnie towarzyszymy im w okresie dojrzewania, a później
dorosłego życia. Widzimy, jak się zmieniają pod wpływem pewnych wydarzeń, obserwujemy,
jak dojrzewają emocjonalnie, jak zmieniają się ich priorytety czy postrzeganie
świata. To było naprawdę fascynujące, bo dawno nie czytałam książki, która
dałaby mi aż tak duży wgląd w życie występujących w niej postaci. Ponadto
wszyscy bohaterowie się od siebie różnią, mają swój specyficzny charakter,
własną historię i to jest cudowne.
Cieszę się, że
miałam okazję przeczytać tę książkę i serdecznie Wam ją polecam. Może nie jest
ona prostą historią, ale jest autentyczna i piękna. Moim zdaniem zdecydowanie
warto poświęcić jej swój czas.
Sara
Cenię sobie autentyczne powieści. Ta czeka już na mnie na Legimi.
OdpowiedzUsuńLubię dobrze skrojonych bohaterów, więc czuję zainteresowanie tą książką.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńNie bardzo trafia do mnie ta historia, więc raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń