Wdowy w Cesarstwie Ambhańskim są niepotrzebnym balastem. Nie mogą powtórnie wyjść za mąż, więc stają się ciężarem dla swojej rodziny. Wiele z nich znajduje swoje miejsce w specjalnych domach, do których zostają oddane, by tam swoją modlitwą umacniać Cesarstwo oraz jego władcę. Arwa trafia do takiego właśnie miejsca. Jako jedyna przeżyła masakrę, w której życie stracił jej mąż i wszyscy jego ludzie. Ona jakimś cudem przeżyła, jednak fakt ten przysporzył jej więcej zmartwień niż jakiejkolwiek radości. W eremitorium dla wdów w prowincji Numriha ma nadzieję odnaleźć spokój, jednak wszystko się komplikuje, kiedy jej dziedzictwo wychodzi na jaw.
Arwa jest
zupełnie inna niż Mehr. Starsza siostra była buntowniczką, walczyła o swoje bez
względu na konsekwencje. Robiła wszystko, by tradycje jej matki nie zostały
zapomniane. Uczyła się obrzędów, przestrzegała zasad Amrithi, pielęgnowała tę
część siebie, której Arwa całe swoje życie próbowała się wyprzeć. Młodsza z
kobiet swoją lojalność poprzysięgła Cesarstwu i robiła wszystko, co według niej
powinna robić szlachcianka – była wzorową żoną i pokorną sługą Cesarza. Skrywała
w sobie olbrzymie pokłady lęku, od których Mehr umiała się zdystansować. Ciekawie
było spojrzeć na świat opisany w powieści oczami osoby, która miała zupełnie
inne poglądy i wyznawała odmienne wartości, jednak muszę przyznać, że Mehr jako
bohaterka dużo bardziej mi się podobała. Momentami strachliwość i ograniczone
myślenie Arwy strasznie mnie irytowały, ale nie mogę powiedzieć, że jej kreacja
była zła. Po prostu okazała się inna.
Fabuła również
stoi w opozycji do pierwszej części. Mehr by uratować świat, pragnęła pokonać
Mahę. Arwa natomiast jedyny ratunek widzi w przywróceniu go do życia czy też
zdobyciu jego wiedzy. Jej misją staje się więc zniszczenie wszystkiego, co
udało się dokonać Mehr. Ciężko jej w tym kibicować, znając prawdę. Jednak Arwa
również powoli ją odkrywa i w dziewczynie dokonuje się pewna zmiana. Było to
bardzo ciekawie przedstawione w powieści.
Mam wrażenie,
że pierwszy tom cechował się dużo większą dynamicznością. Posiadał wartką akcję
i przygoda stała tam na pierwszym miejscu. Natomiast druga część jest mniej
spektakularna pod względem wydarzeń, ale ma za to bardziej rozwiniętą aurę duchowości.
Tym razem zostajemy zabrani w świat duchów. Podróż Mehr miała wymiar fizyczny,
natomiast ta, którą odbyła Arwa – duchowy. Pierwsza z sióstr walczyła z Mahą w
sposób dosłowny. Sprzeciwiała się Cesarstwu. Walka drugiej z rodzeństwa
odbywała się wewnątrz niej samej. Wpajane jej przez całe życie wartości nagle
nie były już tak oczywiste, gdy odkrywała nowe prawdy. Jej historia to droga do
odkrycia siebie i swojej tożsamości. Nie jest w stanie całkowicie wyprzeć się swojego
pochodzenia. Może dalej udawać, próbując wpasować się w narzuconą jej przez
społeczeństwo rolę lub też całkowicie zmienić swoje poglądy.
Nie mam
pojęcia, który tom podobał mi się bardziej. Uwielbiam Mehr i jej osobowość oraz
dynamikę poprzedniej części, ale jednocześnie poszerzenie historii o sferę
duchową oraz pokazanie drugiej perspektywy moim zdaniem było dobrym
posunięciem. Chciałabym, żeby w trzeciej części wszystkie te elementy zostały
połączone. Wtedy zakończenie trylogii mogłoby okazać się czymś doprawdy
genialnym.
Podoba mi się taki zabieg, pokazanie historii z dwóch skrajnie różnych punktów.
OdpowiedzUsuń