„Okrutna
pieśń” to książka, która natychmiast przykuła mój wzrok swoją fantastyczną
okładką, gdzie królują ukochane przeze mnie kolory: czerń i czerwień. Trochę
bałam się jednak, że tak piękna oprawa może skrywać kiczowate wnętrze. Czy tak
też było? A może zakochałam się w powieści tak samo mocno jak w jej okładce?
Stany
Zjednoczone nie wyglądają już tak jak wcześniej. Zostały bowiem podzielone na
dziesięć terytoriów. Jednym z nich jest Prawdziwość – miasto, w którym
powiedzenie przemoc rodzi przemoc zyskało zupełnie nowego znaczenia. To tutaj
przestępczość jest na najwyższym poziomie, a zło zaczęło przybierać realne
kształty. Właśnie tak powstały potwory, czyli ucieleśnienie najmroczniejszych
ludzkich uczynków. Jakby tego było mało o wpływy w mieście zaczęły walczyć dwie
osoby, które przedzieliły je na pół. W takiej oto rzeczywistości musi żyć Kate
i August – człowiek i potwór. Oboje są od siebie tak różni, że ich spotkanie
może skończyć się zarówno katastrofą jak i czymś dobrym dla wszystkich. Jak
potoczą się ich losy? Czy dojdzie w końcu do porozumienia zwaśnionych części miasta?
Odpowiadając
na pytanie zadane we wstępie – nie, nie zakochałam się w tej powieści tak samo
mocno jak w jej okładce. Zapałałam do niej bowiem uczuciem o wiele większym,
przez które zarwałam dla tej pozycji dwie noce, bo po prostu nie mogłam się od
niej oderwać. Już dawno nic nie wciągnęło mnie tak bardzo w opisywaną przez
siebie historię jak właśnie „Okrutna pieśń” Victorii Schwab. Co w niej mnie tak
urzekło?
Po
pierwsze świat przedstawiony w książce. Najbardziej w nim podobało mi się to,
że nie jest ani zbyt prosty, ani zbyt skomplikowany. Początkowo co prawda
miałam pewne problemy ze zrozumieniem, jak on dokładnie działa, ale to dlatego,
że autorka stopniowo dostarczała nam informacji na jego temat. Z perspektywy
czasu widzę, że było to bardzo dobre posunięcie z jej strony. Wzbudzało to w
czytelniku ciekawość, zachęcając do zgłębiania historii dalej. Ponadto szczerze
mówiąc, nie przepadam, gdy w książkach pierwsze strony poświęcone są opisowi
przestrzeni akcji i tłumaczeniu od razu wszystkiego. Gdzie tutaj miejsce na
oczekiwanie? Poznawanie? Delektowanie się książkową rzeczywistością?
„Właśnie tak sobie powtarzał, raz za razem, aż
uwierzył, ponieważ prawda to nie to samo co fakt. To była kwestia osobista.”
Drugą
rzeczą, która przypadła mi do gustu, była oryginalność świata
przedstawionego. Victoria Schwab nie
stworzyła swojego własnego uniwersum. Akcja toczy się jakby w przyszłości.
Autorka stopniowo podaje nam historię świata, w którym toczy się akcja książki.
Dowiadujemy się miedzy innymi, dlaczego doszło do podziału miasta na dwie części.
Poznajemy także różnicę miedzy nimi. W Północnym ludzie żyją w miarę normalnie,
pod warunkiem, że stać ich na zapłacenie przywódczy – Harkerowi – opłaty za
ochronę przed potworami. Mężczyzna bowiem trzyma kreatury w garści, pozwalając
im atakować tylko tych nieposiadających jego naszyjnika. Natomiast całkowicie
inaczej sprawa ma się w Południowym Mieście. Tutaj wszystko jest zniszczone i
wygląda, jakby terytorium znajdowało się w trakcie prowadzenia działań
wojennych. Większość mieszkańców należy do OSF, czyli oddziały specjalne Finna,
będącego przywódcą w drugiej części miasta. Ten mężczyzna postawił na walkę z
potworami. Między oboma terytoriami panuje sojusz, nie wiadomo jednak, jak
długo się on utrzyma. Bardzo podobał mi się kontrast, jakim autorka posłużyła
się tworząc obrazy obu miast. Obserwujemy ich politykę i im bardziej zagłębiamy
się w powieść, tym mniej mamy pewność co do tego, w którym z nich chcielibyśmy
się znaleźć. Bo jak można dobrze wybrać, mając do wyboru dwie opcję: dobry
przywódca, ale zrujnowane miasto, czy terytorium usiane potworami z tyranem u
władzy. Niby to drugie zapewnia normalność, jednak to tylko pozory, o jakie dba
Harker. Tak naprawdę i w jednym i drugim czyha na wszystkich niebezpieczeństwo,
a ludzie boją się o własne życie.
„– Tylko mi nie mów, że masz lęk wysokości -
rzuciła.
– Wysokości nie. Tylko spadania - mrukną.”
– Wysokości nie. Tylko spadania - mrukną.”
Kolejnym
plusem są postacie. Główni bohaterowie to Kate i August. Dziewczyna jest córką
Hektora, która przez całe życie próbuje dorównać ojcu. Pragnie zdobyć jego
uznanie, akceptacje i miłość, pokazując, że tak jak on potrafi być twarda i
bezwzględna. Mamy więc okazję wejść w skórę odrzuconego dziecka, którego jedynym
marzeniem jest uwaga ojca. Dziecka potrafiącego dopuścić się okropnych czynów,
by ją zdobyć. August natomiast nie jest typowym nastolatkiem. Należy do
potworów i to najgorszych z możliwych. Różni się jednak od innych tym, że stara
się żyć jak człowiek. Nienawidzi swojej natury, nie akceptuje jej. Chce się
jej przeciwstawić i być przydatny, chociaż nie zawsze mu się to udaje. Dzięki
takiej kreacji bohatera autorka dała nam szansę zagłębienia się w psychikę
kogoś, kto chciałby być kimś innym. Osobę nienawidzącą się za to, czym została
stworzona. Jest tutaj jednak ważniejsza kwestia. Uważany w powszechnej opinii
za potwora, August wcale nim nie jest. Nie należy do istot okrutnych,
zadających ból dla zabawy czy dręczących innych. Stara się być dobrym i wychodzi mu to. Zupełnie inaczej
jest w przypadku Harkera – niby człowiek, ale gorszy od wielu potworów.
Wzbogacił się na krzywdzie innych, posługując się fałszem i przemocą. Kreacja
tych dwóch bohaterów doskonale pokazuje nam więc, jak bardzo pozory i
przyszywanie etykietek może zmylić ludzi.
Kracja
bohaterów jest więc bardzo dobra. Nie są to puste postacie, bo każda z nich ma
swój charakter, przeszłość i problemy. Na dodatek wszystkie prezentują coś
ważnego i mają duży wpływ na postrzeganie przez nas wykreowanego przez Schwab
świata, sprawiając że i ten wydaje się nam po pierwsze bardziej realny, a po
drugie lepiej rozbudowany.
„Corsaj, Corsaj,
zęby, szpony,
Potnie, pożre na
surowo.
Malchaj,
Malchaj, blady, chudy,
Wyssie krew, aż
będziesz suchy.
Sunaj, Sunaj,
czarnooki,
Pieśń zanuci,
porwie duszę.
Monstra,
monstra, małe, duże,
Przyjdą ci
odebrać życie!”
Bardzo
podobały mi się także kreatury stworzone przez pióro Schwab. Autorka nie
zdecydowała się na typowe potwor: wilkołaki, wampiry i tak dalej, co bardzo mnie
cieszy. Stworzyła coś własnego i oryginalnego. Co ważniejsze – nie wrzuciła
wszystkich bestii do jednego worka, ale podzieliła je na trzy gatunki. Każdy z
nich dokładnie opisała, dając im nie tylko osobny wygląd. Każda z grup inaczej
została stworzona, inaczej się żywi i inaczej zabija. Ma także różne
pochodzenie: Corsaje zrodziły się z mniejszych aktów zła jak pobicia, Malchaje
są wynikiem tych większych przestępstw na przykład morderstw; Sunajowie
natomiast zjawili się w miejscach masowych aktów zła, gdzie zginęło wielu
ludzi. Najciekawszą grupę stanowią ci ostatni, a to ze względu na ich sposób
zabijania. Wykorzystują oni do pozbawienia kogoś życia czegoś pięknego –
muzyki. Ich pieśń omamia ofiarę i wydobywa jej duszę, którą ci pochłaniają.
Jednocześnie jednak różnią się od innych potworów tym, że oni mogą odebrać
duszę tylko grzesznikowi – człowiekowi, który dopuścił się w swoim życiu czegoś
bardzo złego. Taka kreacja kreatur naprawdę mi się podobała, bo była kolejną
oryginalną i pomysłową rzeczą w książce.
„Okrutna
pieśń” to powieść nietuzinkowa, wprowadzająca powiew świeżości do fantastyki. Cechuje
ją świetna kreacja zarówno świata przedstawionego, jak i bohaterów, wartka
akcja pełna przygód i niebezpieczeństw oraz bardzo dobry pomysł na fabułę. Ponadto książka potrafi zaskoczyć. Ukryta na jego kartach intryga jest bardzo dobrze skonstruowana i subtelnie wpleciona w całość, dzięki czemu przez większość część lektury ani bohaterowie, ani czytelnik niczego nie podejrzewają. Opowieść wciąga i oczarowuje czytelnika, a ten staje się jej więźniem aż do
ostatniej strony. Bardzo gorąco polecam wszystkim fanom fantastyki i nie tylko!
Mam wielką ochotę przeczytać tą książkę i mam nadzieję, że w końcu trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej! ^^
UsuńCiekawi mnie kreacja świata przedstawionego w tej książce.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Jest naprawdę czarujący ^^
UsuńJestem bardzo ciekawa tej powieści. Wiem jedno- muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńOkładka faktycznie magiczna :) Dawno nie sięgałam po fantastykę i cały czas szukam czegoś od czego mogę zacząć :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttps://zksiazkanakanapie.blogspot.com
Myślę, że od tego spokojnie można zacząç przygodę z fantasyką :)
UsuńDla fanów gatunku na pewno będzie to świetna książka. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowania, ale myślę, że nie tylko fani fantasy znajdą w niej coś dla siebie :)
UsuńJa również bardzo polecam tę książkę! Podobała mi się i z niecierpliwością czekam na kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Ja też! Dobrze, że kolejna część już wkrótce. Dużym plusem CS jest szybkość wydawania kolejnych pozycji
UsuńOd dawna mam ochotę na tę książkę więc z pewnością przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Cieszę się i życzę miłej lektury!
UsuńTrochę już o tej książce słyszałam i coraz bardziej mnie ona kusi. Chciałabym ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńNie ma więc co się zastanawiać :D
UsuńZapisuję tytuł, dzięki za inspirację!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Ciesze się, że się przydałam :D
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś :) Zwłaszcza, że widziałam tę pozycję na wielu blogach i IG :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Głośno się powoli robi o tej książce, ale rozgłos zasłużony :)
UsuńTo niestety kompletnie nie moja tematyka, ale recenzja świetna!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTo książka o której dużo pisali i piszą, a dalej mnie do niej nie ciągnie. W sumie nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńPodrugiejstronieokładki
Też czasami tak mam. Może po prostu nie Twoja tematyka albo coś takiego ;)
UsuńNie wiem, czy masz czasem tak, że im więcej pozytywnych recenzji na temat danej książki widzisz, tym mniej chce Ci się ją czytać? xD
OdpowiedzUsuńJa mam tak w tym przypadku :D
No kompletnie mnie do tego nie ciągnie, a jeszcze to, że wyskakuje mi praktycznie z lodówki jej nie pomaga xD
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
Hahahaha a w sumie u mnie to zależy od książki. Jak widze jakieś zachwalane obyczajówki to coraz bardziej je omijam, ale np. Jak ciągle widzę coś Kinga to coraz bardziej mam na to ochotę :D
UsuńPomysł fajny, a jeśli i wykonanie jest dobre, to czemu, nie?:)
OdpowiedzUsuńO tak, wykonanie i pomysł są tak samo dobre ^^
UsuńPo fantastykę sięgam okazjonalnie, ale to właśnie niebanalny pomysł potrafi mnie do niej przyciągnąć. Wcześniej nie planowałam lektury "Okrutnej pieśni", ale Twoja opinia sprawiła, że być może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy! Mam nadzieję, że jeśli się skusisz, to się nie zawiedziesz :)
UsuńMuszę przyznać, że brzmi ciekawie. Będę mieć na uwadze tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńSuper ^^
UsuńCzytałam i oglądałam wiele recenzji tej książki i kusi mnie, zwłaszcza, że tytuł jest mrrraśny! Może już niedługo :3
OdpowiedzUsuńNiedługo druga część, więc mozna poczekać i od razu delektować się dwiema :D
UsuńWow bardzo obszerna i szczegółowa recenzja od pisania których sama odeszłam wraz z 2018 rokiem :) Na lekturę książki raczej się nie zdecyduję, już wcześniej miałam styczność z tym tytułem i jego recenzjami, niemniej wielką przyjemność sprawiło mi zapoznanie się z Twoimi odczuciami na jego temat :)
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺
Zawsze obiecuje sobie, że napiszę coś krótkiego, ale jeszcze nigdy mi to nie wyszło :(
UsuńHej, nominowałam Cię do LBA ;)
OdpowiedzUsuńlink do wpisu: bibliotekaamarzen.blogspot.com/2018/04/dwunaste-liebster-blog-award.html
Pozdrawiam,
Posy
Dzięki!
UsuńMam ogromną ochotę na tę pozycję, ale jednocześnie przeczytałam już tak wiele pozytywnych opinii na jej temat, że boję się iż nie uda uda jej spełnić moich ogromnych oczekiwań. Chyba muszę odczekać jeszcze trochę czasu nim się za nią zabiorę. c:
OdpowiedzUsuńBiblioteka-wspomnien.blogspot.com
Może tak będzie lepiej :D Chociaż niedługo 2 tom i znowu zacznie się zachwalanie :D
UsuńCzytałam. Pomysłowa fabuła :) ogólnie mi się podobała.
OdpowiedzUsuńJuż niedługo 2 tom!
UsuńO, przypomniałaś mi, że w lutym zaczęłam czytać Okrutną pieśń w oryginale i nie dokończyłam. Słyszałam wiele dobrego na temat tej książki oraz fatalnego tłumaczenia i ujemnej korekty, więc zdecydowałam się na angielską wersję. Do momentu, do którego doszłam, książka bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że dalej utrzyma poziom ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiedźma
Co do korekty nie mam zastrzeżeń. Na temat tłumaczenia niestety nie mogę się wypowiedzieć, bo mój angielski jest żałosny i czytałabym książkę chyba z rok :D
UsuńOkładka faktycznie ładna a w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej. Wydaje mi się, że ta powieść mogłaby mnie zaintrygować! ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam do sięgnięcia po nią :)
UsuńJak tylko nadrobię Mroczniejszy odcień magii, zabieram się za Okrutną Pieśń. Słyszałam już tyle dobrego, że nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Ja z kolei mam w planach "Mroczny odcień magii" :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMam więc nadzieję, że książka się spodoba :D
UsuńZapowiada się nieszablonowo. Widać po recenzji, że książka Cię oczarowała :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ze mną byłoby podobnie. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła się o tym przekonać na własnej skórze :-)
Też mam taką nadzieję :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO, widze tu coa oryginalnego :) chetnie przeczytam :) lubie fantastyke i lubie, kiedy jest w niej powiew świeżości ^^
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że się spodoba ^^
Usuń