„Chemia śmieci”
to książka, na którą zwróciłam uwagę przez tytuł. Zaintrygował mnie do tego
stopnia, że postanowiłam po niego sięgnąć, mimo że opis zapowiadał kolejny
kryminał oparty na podobnych schematach co reszta pozycji z tego gatunku. Miałam
jednak przeczucie, że to będzie coś o wiele lepszego i nie pomyliłam się.
David Hunter trzy lata wcześniej przeprowadził się do prowincjalnego miasteczka, gdzie skrył się od zgiełku wielkiego miasta, swojej dotychczasowej pracy oraz osobistej tragedii, która go dotknęła. Do tej pory udało mu się żyć względnie spokojnie, jednak kiedy w okolicznym lesie zostają odnalezione zwłoki kobiety, niegdyś wybitny antropolog sądowy zostaje poproszony o pomoc w śledztwie. Początkowo mężczyzna niechętnie się angażuje, jednak kiedy ginie kolejna osoba, sprawa zmienia się na osobistą. Postanawia więc pomóc w odnalezieniu sprawczy, czego może już wkrótce pożałować.
Muszę
przyznać, że „Chemia śmierci”, tak jak podejrzewałam, okazała się jednym z
lepszych kryminałów, jakie miałam okazję przeczytać. Wciągnęła mnie już od
pierwszych stron i z wypiekami na twarzy czytałam każdą kolejną, zachodząc w
głowę, kim może być morderca i jakie są jego motywy. Akcja w powieść jest dość
dynamiczna i niesamowicie ciekawa. Poza tym autor potrafi wywołać w czytelniku
specyficzne napięcie, przez co ciężko jest się oderwać od lektury. Co więcej
pisarz posiada dar manipulowania czytelnikiem i wyprowadzania go na manowce, co
jest ogromnym plusem. Niemal do samego końca autorowi udało się ukryć tożsamość
zabójcy i mamić czytelnika fałszywymi poszlakami, za co należy mu się ogromny
szacunek.
Postać
głównego bohatera – Davida Huntera – należy do bardzo dobrze i ciekawie
wykreowanych. Mężczyzna jest wybitnym specjalistą od badania ludzkich zwłok i
udowadnia to wielokrotnie podczas śledztwa. Pisarz zadbał, by jego postać
dysponowała odpowiednią wiedzą oraz umiejętnościami, które niejednokrotnie
miała okazję zaprezentować innym bohaterom a także czytelnikom. To dodało jej bardzo
dużo realizmu i profesjonalizmu. Ponadto Backett dał swojej postaci bogatą
emocjonalnie przeszłość, która odbija się na jej teraźniejszości. David zmaga
się z demonami minionych lat, złymi wspomnieniami, niepozwalającymi do końca
cieszyć się mu życiem, jakie prowadzi. Mężczyzna cały czas ucieka przed dawnym
bólem, jednak w końcu musi się po raz kolejny zmierzyć z tragedią, jaka go
niegdyś spotkała i zamknąć wszystkie rozdziały swojej historii. Podobały mi się
te osobiste zmagania Dawida samego z sobą. One także dodały postaci realizmu,
sprawiły, że stała się bardziej ludzka, namacalna, stworzona z krwi i kości, a
nie tuszu i słów.
Podobał mi się
także klimat powieści. Małe miasteczko pogrążone w nienawistnej podejrzliwości,
makabryczna zbrodnia wstrząsająca mieszkańcami oraz walka z czasem stanowi
świetne tło dla całej historii i dodaje jej dramaturgii, mroku. Wokół opowieści
unosi się aura tajemniczości, wywołując w czytelniku napięcie oraz niepokój.
Autor stworzył idealny klimat dla tego typu książki, co stanowi kolejny jej
atut.
„Chemia
śmierci” to pierwszy tom przygód Davida Huntera i zapewne nie jedyny, który
przeczytam. Bardzo zaciekawiła mnie ta seria i mam nadzieję, że niedługo sięgnę
po kolejne tomy. Jeżeli jeszcze nie znacie tej pozycji, to serdecznie Wam ją
polecam i mam nadzieję, że i Wy będziecie zadowoleni z lektury.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Sara
Oj, raczej nie dla mnie, pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, szczególnie klimat małego miasteczka, który osobiście uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na czytniku już od jakiegoś czasu i ciągle się za nią nie zabrałam. Dzięki, że przypomniałaś mi o tym tytule! :D
OdpowiedzUsuńNa razie mówię nie, ale za jakiś czas może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, więc będę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńRóżne opinie spotykam o twórczości Becketta. Ta książka jeszcze przede mną, ale mam ją w planach. Muszę sobie w końcu własne zdanie wyrobić.
OdpowiedzUsuń