Książka ta nie jest zupełną nowością, ale bardzo dobrze wpasowuje się w obecną sytuację społeczną. Chyba wszyscy wiedzą o strajkach, walce o prawa i ogólnych nieporozumieniach czy niezadowoleniu z tego jak obecna władza sprawuje swoje rządy. Nie chcę tutaj wydawać osądów, ale chciałam właśnie w ten sposób rozpocząć tę recenzję, bo tematyka tej książki w pewnym sensie wpisuje się w te zawirowania społeczne.
Marin ma bardzo konkretne plany na przyszłość i dąży do tego, aby ich spełnienie było możliwe. Jest dobrą uczennicą, pisze do gazetki szkolnej i uwielbia lekcje z panem Beckettem, który poświęca jej sporo uwagi. Oboje uwielbiają dyskutować o książkach, ale w pewnym momencie ich relacja robi się zbyt zażyła. Marin zastanawia się, czy to jej wina, czy to ona sprowokowała nauczyciela i nieświadomie dawała jakieś mu znaki? Gdy postanawia poinformować dyrektora o tym, że pan Beckett posunął się za daleko, nikt jej nie wierzy na tyle, aby zająć się tą sprawą w sposób rzetelny. Nauczyciel czuje się bezkarny, a Marin musi walczyć z nim za pomocą dostępnych jej sposobów. Czy uda jej się udowodnić swoją prawdomówność?
Powieść ta kierowana jest do nastolatków, więc na pewno nie znajdziecie tu treści bardzo poważnych i trudnych. Bohaterowie myślą jeszcze jak dzieci, nie znają tak naprawdę dorosłego życia, ale to nie jest oczywiście wadą tej powieści. Wręcz przeciwnie! Dzięki temu czytelnik, do którego kierowana jest ta książka, może przeczytać o sytuacjach, które w pewnym sensie mogą odzwierciedlać również jego życie.
Pamiętam, że całkiem podobne książki czytałam w swojej młodości, a stary dobry motyw ,,szkolnych korytarzy” nadal jest wykorzystywany. Akcja tej powieści toczy się głównie w szkole, ale nie jest to typowy ,,High School Musical” i jednak to całkowicie inna akcja jest ważniejsza. Autorki przede wszystkim dużą uwagę poświęcają na opisanie pewnych niesprawiedliwości, które niby dla dorosłej osoby są czymś normalnym, ale jednak w świecie młodzieży to wszystko wygląda inaczej.
Sama treść i ogóle fabuła, jest przeciętna. Chodzi mi głównie o tę warstwę czysto rozrywkową, bo ona przecież też jest ważna. Niby wszystko jest fajne, sporo wątków dotyczy związków, miłości, pierwszych zauroczeń i rozczarowań. Bohaterzy robią to, co typowa amerykańska młodzież – uczą się, chodzą na imprezy i uprawiają sport. Nie ma tutaj niczego odkrywczego, a szkoda. Czytało mi się tę powieść naprawdę szybko i przyjemnie, ale ciągle czegoś mi brakowało.
Całość jednak mogę ocenić bardzo wysoko ze względu na poruszane tematy. Zaczyna się od tego, że główna bohaterka zostaje w pewnym sensie skrzywdzona przez nauczyciela. Jedno jest pewne – mężczyzna ten przekroczył granicę, gdy zabrał ją do swojego domu i zaczął całować. Ten wątek ciągnie się przez książkę i ma wpływ na życie Marin, która nie potrafi od tak zapomnieć o tym nieporozumieniu. Podejmuje różne działania, spotyka się z różnymi reakcjami i walczy, a to jest najważniejsze! Podoba mi się również to, jak autorki wykreowały jej relację z rodzicami. Stoją oni murem za Marin, nie oceniają jej, ale też szanują jej decyzję i okazują wsparcie.
Autorki ciekawie pokazały również wątek feminizmu, który rozwinął się jako odpowiedź na sytuację z nauczycielem. Podoba mi się to, że nie ma w tym wszystkim przesady, bo członkowie ,,feministycznego klubu książki” po prostu dyskutują na temat różnych dzieł. Zwracają również uwagę na pewne typowo genderowe schematy, oczekiwania wobec dziewczyn oraz kobiet, ale przede wszystkim – super spędzają wolny czas, wspierają się i to chyba jest najważniejsze.
,,Reguły dla dziewczyn”, to powieść, która w głównej mierze skupia się na oczekiwaniach wobec młodych kobiet, ale też poruszane są tam inne wątki. Być może nie jest to wybitnie ciekawa książka, bo sporo jej brakuje, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Wydaje mi się, że wśród młodzieży historia ta powinna przyjąć się doskonale, bo jest intrygująca, lekka i czyta się ją szybko.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu HarperCollins
Patrycja
Świetna recenzja Patrycjo. Myślę, że książka znajdzie swój "target". Ja czasy licealne i studenckie mam już dość dawno za sobą (sic!) ale jako pedagog z wykształcenia - myślę, że takie lektury są potrzebne. Pozdrawiam sobotnio już :)
OdpowiedzUsuńChyba tym razem nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta historia mimo jej braków! :D
OdpowiedzUsuńTo nie jest mój target, więc raczej nie sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńRaczej podziękuję, myślę, że to książka nie dla mnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA mnie bardzo zawiodło. Nawet mimo, że należę jeszcze do grupy docelowej. Ani część rozrywkowa, ani sposób poruszenia trudnego tematu mnie nie zachwycił. Po przeczytaniu "Dziewczyn Znikąd" wiem, że książki o takich tematach dla młodzieży da się zrobić naprawdę dobrze, więc jestem bardziej krytyczna.
OdpowiedzUsuń