Ostatnio naszła mnie ochota na przeczytanie
jakiegoś ciekawego thrillera i długo szukałam odpowiedniego, aż w końcu
pojawiła się „Lista obecności” autorstwa Agaty Kołakowskiej. Opis powieści
natychmiast mnie zaciekawił, szczególnie że jej głównym motywem są rzeźbiarskie
umiejętności pierwszoplanowej bohaterki. Sama uwielbiam lepić z gliny, więc
tematyka okazała się bardzo bliska mojemu sercu. To wystarczyło, bym skusiła
się na lekturę „Listy obecności”.
Czterdziestoletnia rzeźbiarka – Iga Stelmach
– otrzymała niedawno zaproszenie do zamieszkania w Kunicach. Mała wieś sprzyja
rozwijaniu więzów międzyludzkich, a jej mieszkańcy doskonale się znają i traktują
jak rodzinę. Szczególnymi względami
cieszyć się mogą w niej artyści, będący chlubą niewielkiej miejscowości. Iga,
jako jedna z nich, przyjmuje zaproszenie i kupuje dom, w którym ma nadzieję
zacząć nowy rozdział w swoim życiu i odciąć się od przeszłości. Pragnie także w
spokoju powrócić do swojej pasji i przestać się jej bać. Rzeźbienie od zawsze
sprawiało jej dużo przyjemności, jednak ostatnimi czasy zaczęło ją także
przerażać. Jej najsłynniejszym cyklem był ten zatytułowany „Oblicza”,
przedstawiający jej najbliższych. Po śmierci swojej pięcioletniej córeczki
artystka zorientowała się, że każda kolejna strata być może wcale nie jest
przypadkowa. Wszyscy umierali bowiem w dokładnie takiej samej kolejności, w
jakiej ich wyrzeźbiła. Czy ludzie ponownie zaczną ginąć, gdy powróci do
rzeźbienia?
Jeszcze nigdy nie czytałam niczego, co
wyszło spod ręki Agaty Kołakowskiej, jednak jej nazwisko już jakiś czas temu
obiło mi się o uszy. Byłam bardzo ciekawa jej twórczości, gdyż jej pozostałe
książki również intrygowały opisem, a ponadto zbierały całkiem dobre opinie
czytelników. Wszystkie łącznie z „Listą obecności” wydawały się tajemnicze i
intrygujące. Z radością odkryłam więc fakt, że jej najnowsza historia właśnie
taka jest. Wciąga i zaciekawia, a autorka w umiejętny sposób dawkuje w niej
napięcie i powoli odkrywa przed czytelnikami swoje karty. Uwielbiam tak
napisane książki, gdyż nie sposób się nimi wówczas znudzić podczas czytania.
Ponadto uwielbiam ten dreszczyk emocji, który mi przy nich towarzyszy.
Bardzo dużym plusem powieści są jej
bohaterowie. Iga Stelmach to bardzo silna kobieta, która nie pozwala się
zastraszyć i brnie do przodu w poszukiwaniu prawdy. Jej postawa imponowała mi
na każdym kroku, gdyż wielu w jej sytuacji już dawno by się poddało i zamknęło
w zakładzie dla psychicznie chorych. Jednak nie Iga, która zbyt dużo już
straciła, żeby się teraz poddać. Ponadto autorka bardzo dużą wagę przykłada do
tworzenia skomplikowanego profilu psychologicznego postaci. Widać, że bardzo się
starała, by był wiarygodny, jednak w moim odczuciu powinna nieco jeszcze nad
nim popracować. Nie był zły, ale nieco za mało wyeksponowany. Przydałaby się w
tej historii nieco dłuższa wyprawa w głąb ludzkiego umysłu.
Poza główną bohaterką mamy także wiele
innych postaci, głównie mieszkańców wioski. Bardzo przyjemnie się o nich
czytało, gdyż zostali przedstawieni jako postać zbiorowa. Możemy obserwować ich
zachowania względem siebie lub Igi, co jest dość fascynujące. Ponadto zyskujemy
wgląd w obyczajowość małych miejscowości. Towarzyszy temu niesamowita
atmosfera, jaką można poczuć jedynie na wsi. Autorka jednak idealnie ją
odwzorowała w swojej powieści, co niesamowicie mi się spodobało.
„Lista obecności” nie należy do
najwybitniejszych thrillerów, jakie w życiu czytałam, ale jest napisana bardzo
dobrze i miło się ją czytało. Trochę za mało było w niej mroku i tajemnic, ale
mimo wszystko gorąco ją Wam polecam, bo z całą pewnością należy do wciągających
pozycji, które zapewnią czytelnikowi mile spędzony czas.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Sara
Nie czytałam jeszcze tego thrillera. Ale jeśli będę miała okazję to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńnie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale ta pozycja wydaje się być idealna na pierwszy raz ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą Autorką - zaciekawiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Właśnie zastanawiałam się czy sięgnąć po ten tytuł i Twoja recenzja mnie przekonała :)
OdpowiedzUsuń