Ostatnio
zaobserwowałam na rynku wydawniczym tendencję do tworzenia historii na bazie
dobrze znanych nam baśni czy bajek. Prawdę mówiąc, bardzo mi się ta nowa moda
spodobała, gdyż dzięki niej bez problemu mogę przenieść się do czasów
dzieciństwa oraz beztroskich nocy spędzonych na czytaniu czy oglądaniu
przeróżnych magicznych opowieści. Chętnie więc sięgam po tego typu powieści, a
w związku z tym na moim blogu przeczytać można o nowej historii Roszpunki,
Kopciuszka, Belli, a teraz przyszedł czas na historię osadzoną w Krainie
Czarów!
Przyszłość
trzynastoletniej przyszłej Królowej nie wydaje się być kolorowa. Dziewczynka ma
wyjść za mąż i objąć rządy nad Królestwem, jednak nie takie są jej marzenia. Nastolatka
chce opuścić rodzinne strony i podróżować, bowiem czuje, że jeszcze nie
znalazła swojego miejsca na świecie. Pewnego dnia, czytając książkę, odkrywa,
że Czas to człowiek, decydujący o losie każdego z nas. Postanawia więc go
odnaleźć i przekonać, by odmienił jej przeznaczenie i zatrzymał wskazówki
zegara, by nigdy nie została budzącą postrach Królową Kier.
Nigdy
nie lubiłam władczyni Krainy Czarów. Nie chodzi tutaj o to, że była czarnym charakterem,
bo do wielu antagonistów pałam sympatią. Jednak w Królowej Kier nie mogłam
znaleźć ani jednej cechy, która by mnie od niej nie odpychała. Zawsze
postrzegałam ją jako socjopatkę z zaburzeniami psychicznymi. Jednak „Ucieczka z
Krainy Czarów” kreuje zupełnie inny obraz tej osoby. Ma on wiele z nią
wspólnego, dzięki czemu nie trudno wyobrazić sobie, że to ta sama postać,
jednak jednocześnie jest przedstawiony dużo bardziej realnie. Poznajemy bowiem
podłoże, które mogło doprowadzić do zmian na psychice przyszłej Królowej. Obserwujemy
subtelne zmiany w niej zachodzące i zaczynamy rozumieć pobudki, jakie nią
kierują. To wszystko sprawia, że postać staje się bardziej ludzka i
intrygująca. Ponadto bardzo specyficzne w tej postaci jest to, że nie poznajemy
jej imienia. Cały czas używane jest co do niej określenie „przyszła Królowa”.
Sprawia to dziwne wrażenie, bowiem cała historia opiera się na tym, że
dziewczynka robi wszystko, by nie stać się znienawidzoną Królową, a mimo to
cały czas jest nazywana w ten sposób, jakby jej przyszłości nie dało się już
zmienić. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy zabieg ze strony Elisy
Guerry.
Oryginalna
historia osadzona w Krainie Czarów, szczerze mówiąc, nigdy nie przypadła mi do
gustu. Zawsze uważałam ja za zbyt odrealnioną i często pozbawioną sensu. Ta
powieść jest jednak zupełnie inna. Niby osadzona w bardzo podobnym klimacie,
jednak sprawiająca wrażenie o wiele „normalniejszej”, sensowniejszej. Wszystko
w niej bowiem miało logiczny, przyczynowo - skutkowy ciąg, co bardzo mi się
podobało. Bez problemu można zrozumieć całą historię oraz ukryte znaczenie,
jakie ze sobą niesie. Właśnie dlatego spodobała mi się dużo bardziej niż
oryginał, na którym bazuje.
Wbrew
pozorom „Ucieczka z Krainy Czarów” wcale nie jest skierowana tylko i wyłącznie
do najmłodszych czytelników. Powieść bowiem fascynuje i na pewno zaciekawi
także tych dużo starszych. Ponadto zawiera w sobie ponadczasowe prawdy i zwraca
uwagę na uniwersalne wartości, przez co jest cenną lekturą dla osób w każdym
wieku. Mało tego jest wspaniałym powrotem do dzieciństwa, w którym na pewno
znalazło się miejsce na „Alicję w Krainie Czarów”. Z tych względów gorąco
polecam Wam lekturę powieści Elisy Guerry i mam nadzieję, że zarówno Wy, jak i
najmłodsi z waszego otoczenia będziecie zadowoleni i dacie się pochłonąć tej
niesamowitej historii.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akapit Press.
Sara
ciekawe spojrzenie na tak znaną bajkę :P no, intryguje ;)
OdpowiedzUsuńMnie też się ta moda bardzo podoba! :D Sama pozycja bardzo ciekawa, choć historia Alicji w Krainie Czarów nigdy nie była mi bliska, ale zapiszę sobie ten tytuł. ;)
OdpowiedzUsuń