Muszę przyznać, że od czasu do
czasu mam ochotę na jakąś książkę, która jest nieoczywista i specyficzna.
Zdarza mi się sięgać po literaturę piękną, a także powieści z pozoru kompletnie
nie w moim guście. Lubię eksperymentować i staram się poszerzać horyzonty, bo
nie lubię skupiać się tylko i wyłącznie na jednym gatunku lub tematyce. Tym
razem trafiłam na historię dość specyficzną i wyjątkową, powieść z pewnością
różnie ocenianą przez czytelników, ponieważ prawda jest taka, że każdy inaczej
zinterpretuje jej przekaz i być może nie wszystkim spodoba się forma, jaką
posłużyła się autorka podczas pisania.
Marianne jest oschła, zimna i nie
przejmuje się innymi ludźmi. Pochodzi z dobrego domu, ale jej życia nie można
nazwać szczęśliwym, bo brakuje jej w nim normalności oraz miłości. Connella
wychowuje kochająca matka, a on sam jest normalnym nastolatkiem. Między nim a
Marianne rodzi się dziwna więź, chociaż oboje pochodzą z całkowicie różnych
światów. Czy uda im się zbudować związek, który przetrwa przeciwności losu?
Muszę przyznać, że książka ta
bardzo szybko mnie wciągnęła i jednocześnie sprawiła, że miałam, co do niej
mocno mieszane uczucia. Bez wątpienia jest bardzo specyficzna, oryginalna i
zawiera w sobie mocny, chociaż ukryty przekaz. Zawsze chętnie sięgam po takie
powieści, bo one sprawiają, że zaczynam czuć się inaczej, wyjątkowo i bardziej
ludzko. W końcu ileż można czytać o ludziach idealnych, bogatych, osiągających
same sukcesy i mających jedynie skomplikowane problemy sercowe, które nijak
mają się do rzeczywistości, w jakiej żyjemy my, czytelnicy.
Już sama forma tej książki jest
dość niecodzienna i normalnie pewnie zaczęłabym ją krytykować, ale tutaj po
prostu zrozumiałam, że istotny jest przekaz. Między rozdziałami przeważnie jest
kilka tygodni albo nawet kilka miesięcy różnicy. Zamiarem autorki zapewne było
pokazanie procesu dorastania dwójki młodych ludzi, którzy są dość pogubieni,
ale o ich kreacji wspomnę jeszcze za chwilę.
W środku nie znajdziemy zbyt
wielu bohaterów, właściwie jest ich tylko dwójka, a cała reszta nie ma zbyt
wielkiego znaczenia. Marianne i Connell być może pochodzą z różnych światów,
ale z pewnością reprezentują głos wszystkich nastolatków na świecie. Kreacja
bohaterów jest naprawdę świetna i przemyślana, autorka doskonale wiedziała, co
chce osiągnąć poprzez tę książkę i konsekwentnie dążyła do celu.
Książka ta doskonale obrazuje
przeróżne problemy nastolatków i to nie tak, że większość musi przechodzić
przez tak trudne doświadczenia. Tutaj jednak wszystko zostało skupione w jednej
powieści i to mi się podoba. Autorka porusza tematy związane z trudnym
dzieciństwem, wykluczeniem w szkole, wpadnięciem w złe towarzystwo, przygodnym
seksem i wstydem, który jest dość szeroko ujęty. To wszystko naprawdę działa na
zmysły i daje do myślenia, a przynajmniej ja poczułam się zobowiązana do
przeprowadzenia naprawdę skomplikowanego procesu myślowego. Nie jestem już
nastolatką, ale jednak pamiętam ten okres i z niektórymi kwestiami opisanymi w
tej książce naprawdę się utożsamiam i cieszę się, że autorka miała odwagę
powiedzieć głośno o różnych aspektach.
Myślę, że warto podsunąć tę
powieść każdemu nastolatkowi, bo być może znajdzie w niej coś, co dotyczy
również jego samego. Jest ona również ciekawa, chociaż bez wątpienia nastawiona
na przekazanie wielu informacji o charakterze dydaktycznym. Z zaciekawianiem
śledziłam losy bohaterów, byłam strasznie ciekawa, co stanie się w kolejnym
rozdziale, jak będzie wyglądać ich życie za kilka lat i cieszę się, że akcja
tej książki była po prostu dynamiczna, autorka nie skupiała się zbytnio na
szczegółach, a raczej opowiadała konkretne sytuacje, które miały znaczenie z
punktu widzenia historii.
Powieść ta bez wątpienia
wzbudziła we mnie różne uczucia i dotyczyły one różnych kwestii – samej treści,
a także budowy i rozwiązań technicznych. Wiem, że nie wszyscy docenią jej
wnętrze i doskonale to rozumiem. W środku autorka porusza różne tematy,
niektóre ciężkie, inne wręcz banalne i z pozoru bezsensowne. Może się wydawać,
że zbyt przerysowała fabułę i jej bohaterów, ale taka hiperbolizacja była chyba
potrzebna, pozwoliła zwrócić uwagę na istotne kwestie.
,,Normalni ludzie”, to książka
bez wątpienia intrygująca i raczej kierowana do nastolatków, ale nada się
również dla osób, które po prostu mają ochotę zrozumieć tych młodych ludzi
żyjących w tym skomplikowanym świecie. Jest ona specyficzna, ale warto
poświęcić jej chwilę czasu, bo czyta się ją szybko i naprawdę można
zainteresować się losami bohaterów.
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Patrycja
Brzmi naprawdę ciekawie. Jeśli będę miała okazję (i czas) to z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDobrze bawiłam się w trakcie lektury, ale nie uważam jej za szczególnie zachwycającą...
OdpowiedzUsuńJa też nie ograniczam się jedynie do swoich ulubionych gatunków literackich. Czasem trzeba odskoczni. ;) Właściwie czytam wszystko poza fantastyką, której nie lubię po prostu.
OdpowiedzUsuńCo do książki, raczej po nią nie sięgnę. Nie ten target już ;) Hihi. A hiperbolizacja mnie zawsze jednak drażni w takich powieściach, choć Ty akurat widzisz tu jej funkcjonalność. :)
Ja tez bardzo lubie ekaperymentwac i skakac po gatunkach
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać, zdecydowanie wydaje się intrygująca
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej bardzo skrajne opinie i chociaż sama książka zapowiada się ciekawie, tak nie mam jej w planach przeczytać w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuń