Na książki Pauliny Świst zawsze czekam z niecierpliwością i czytam je, gdy tylko zawitają w próg mojego domu. Nie inaczej było z „Fighterem”, na którego bardzo długo i niecierpliwie czekałam. Czy autorka po raz kolejny wciągnęła mnie w swój świat? Zdecydowanie tak!
Pola Werner to autorka wielu bestsellerów z ogromną rzeszą fanów. Ukrywa jednak swoją prawdziwą tożsamość pod pseudonimem i tylko nieliczni wiedzą, kim naprawdę jest. Pisarka przygotowuje się do napisania kolejnej powieści i przy okazji trafia na trop pewnej firmy, która prawdopodobnie prowadzi szemrane interesy. Jakiś czas później zaczyna dostawać listy z pogróżkami. Zaniepokojony wydawca wynajmuje kobiecie ochroniarza – gwiazdora MMA – Patryka „Cwibla” Cebulskiego. Mężczyzna również ma zatarg z firmą VeroMax, dlatego godzi się ochraniać kobietę.
Książki
autorki zadziwiają mnie za każdym razem. Są napisane prosto, potocznym
językiem, czego zazwyczaj nienawidzę w książkach, ale tutaj to się świetnie
sprawdza. Ich fabuła niby nie jest skomplikowana, ale jak człowiek zacznie się
zagłębiać, to wychodzą niuanse i intrygi. Zdecydowanie stanowią lekką
lekturą, ale jednocześnie czyta się je z fascynacją, bo potrafią zaintrygować.
Niby jest tu dużo seksu, ale nie dominuje on całości. Ponadto książki zazwyczaj
mają około trzystu stron, a mimo wszystko zawierają dobrze skonstruowaną
fabułę, ciekawych bohaterów i wartką akcję, a przy okazji czytelnik nie ma
wrażenia, że cała historia jest „stłamszona” na niewielkiej ilości kartek.
Wszystko idealnie się równoważy. Nie mam pojęcia, jak autorka to robi, ale
każda jej książka za każdym razem mnie fascynuje, bo zawiera co najmniej kilka
elementów, których w powieściach nie cierpię, ale tutaj one działają i mnie zachwycają.
Pola i Patryk
to bohaterowie z charakterem. Postacie powołane do życia przez autorkę od razu
zaskarbiają sobie sympatię czytelnika. Potrafią postawić na swoim, są nieco
szalone, a ich pyskówki wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Ponadto mają
swoje sekrety, których nie zdradzają od razu, dzięki czemu czytelnik może poznawać
ich stopniowo z rosnącym zainteresowaniem. Mogłoby się wydawać, że wszystkie
pary w powieściach Świst są do siebie podobne – pyskata dziewucha i przystojny
mężczyzna potrafiący poskromić złośnicę. Niby ten schemat się powtarza, ale za
każdym razem postacie mają w sobie coś, co całkowicie odróżnia je od innych.
Mają swoje własne osobowości, historię i motywacje, dzięki czemu w ogóle nie
przypominają poprzedników. Krótko mówiąc, Świst świetnie radzi sobie z kreacją
swoich bohaterów.
Podoba mi się
również to, że autorka czerpie swoje inspiracje z życia. Sama przyznaje, że
często „kradnie” historie czy wypowiedzi swoich znajomych, by wpleść je w fabułę. Dzięki
temu czytając jej książkę, zawsze zastanawiam się, czy dane wydarzenie jest
zmyślone, czy faktycznie miało miejsce. Na przykład zastanawia mnie, czy nasza
kochana Świst biega po Targach Książki jak ninja, żeby podpisać książki i
spotkać się z Alkiem, ale jednocześnie nie dać się przyłapać. Szczerze mówiąc –
wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tak robiła!
Książki
Pauliny Świst mają jedną zasadniczą wadę. Są zdecydowanie z krótkie! Czytelnik
dopiero co zaczyna podkochiwać się w głównym bohaterze, przeżywa z postaciami
niesamowite wydarzenia, aż tu nagle koniec i trzeba z wytęsknieniem czekać na
kolejną książkę, w której pojawią się ulubieni bohaterowie. Mam przynajmniej nadzieję,
że jeszcze kiedyś przeczytam o tej parze, bo tak sugerowałoby zakończenie
powieści. Obym się nie pomyliła! Świst ma szczęście, że pisze w miarę szybko i
nie trzeba czekać latami na jej nowe powieści.
„Figter” to
kolejna genialna powieść Pauliny Świst i gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po
nią przy pierwszej nadarzającej się okazji. Znajdziecie tu mnóstwo humoru, gorącego
seksu oraz nutkę niebezpiecznej przygody. Dobra zabawa jest więc gwarantowana!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Sara
Też ogromnie lubię tę autorkę i jej styl oraz poczucie humoru!
OdpowiedzUsuń