Od jakiegoś nadrabiam zaległości w polskiej fantastyce. Tym razem padło na książkę Jarosława Grzędowicza – „Popiół i kurz”. To już kolejne spotkanie z tym autorem i chyba jak dotąd najbardziej udane ze wszystkich.
Nie zawsze po śmierci dusze udają się do piekła lub nieba. Czasami trafiają do świata Pomiędzy, gdzie każda istota, rzecz a nawet chwila mają swoje odbicie w postaci własnego Ka. Żywi rzadko wędrują do tego miejsca, a jeśli już to są to zazwyczaj osoby interesujące się podróżami astralnymi. Podczas takowej do świata Pomiędzy są bezbronne wobec mieszkających tam demonów. Niektórzy jednak potrafią przekraczać granicę świadomie. Taką osobą jest bohater powieści, będący jak sam się określa – Charonem. Pomaga zbłąkanym duszom przedostać się na drugą stronę za symbolicznego Obola – opłatę, której ofiarowanie pomaga nieszczęśnikowi oderwać się od dawnego życia i ruszyć dalej. Jednak mężczyzna nie jest jedynym, który wie o krainie Pomiędzy i może się do niej przedostać, kiedy chce. Na cierniowym krzyżu wisi rozpięty mnich. Dowiedział się zbyt wiele i musiał umrzeć. W spadku pozostawił swojemu przyjacielowi tajemnice mogące wpędzić go do grobu lub nawet gorzej.
„Popiół i kurz”
to genialna książka. Nie sądziłam, że powieść wciągnie mnie od pierwszych
stron, bo rzadko która ma taką moc. Ta jednak dosłownie spodobała mi się od
samego początku. Wzbudziła moje zainteresowanie i zdołała utrzymać je do samego
końca. Po pierwsze ogromną rolę w tym odkrywa fabuła, łącząca fantastykę z
kryminałem a także nutką thrillera. To połączenie okazało się niekonwencjonalne
i świetne. Ponadto styl autora kupił mnie od razu. Autor ma lekkie pióro,
bardzo przyjemne w odbiorze, ale jednocześnie jego język czy konstrukcje
opisów, dialogów nie są ani trochę banalne. Pod tym względem pisarz odnalazł
złoty środek. Ponadto wplótł w narrację odrobinę humoru, co doskonale
współgrało z atmosferą grozy, a niekiedy i przygnębienia, jaka panowała w
świecie Pomiędzy.
Akcja książki
jest bardzo dynamiczna i pełna zwrotów. Czytelnik nie ma czasu na nudę, co
zasługuje na duże uznanie. Ponadto autor nie boi się zaskakiwać. Jego historia
nie raz przybierała zupełnie niespodziewany obrót, który wręcz nie pasował do
reszty, ale nagle łączył się z nią całkowicie naturalnie i logicznie. Co więcej
pisarz ma głowę pełną pomysłów i to dość nieszablonowych, dzięki czemu powieść
zyskuje na oryginalności. Szalenie mi się to podobało.
Kreacja świata
przedstawionego jest zdecydowanie ciekawa. Świat Pomiędzy jest niesamowicie
intrygujący. Został bardzo dobrze skonstruowany. Jego idea nie jest oparta na
logicznych i fizycznych czynnikach. To świat ducha, metafizyczny, nie zawsze
działający według z góry określonych zasad. Jednak autor przedstawił go w
sposób wiarygodny i prosty, dzięki czemu czytelnik nie miał problemu ze zrozumieniem
jego istoty, mimo że opiera się ona na dość skomplikowanych założeniach.
Na największą uwagę
zasługuje jednak kreacja głównego bohatera. Tak naprawdę wiemy o nim dużo, ale
jednocześnie nie wiemy o nim nic. Nie znamy nawet jego imienia. Nie sądziłam,
że ukrycie tak podstawowej informacji o postaci przez całą książkę w naturalny
sposób jest możliwe, a jednak autor uświadomił mi, że nie ma rzeczy
niemożliwych. Jeśli mam być szczera, to dopiero pisząc recenzję, zdałam sobie
sprawę, że nie mam pojęcia, jak nazywa się bohater. I sądzę, że jest
to zabieg dość interesujący i znaczący. Dzięki niemu tożsamość postaci i ona
sama nieco się rozmywa, przez co nie możemy ją zaszufladkować. To z kolei
pozwala nam sądzić, że Charonem może być praktycznie każdy. Być może osoba
idąca tą samą ulicą, a może wykluczony przez społeczeństwo schizofrenik? U
bohatera zdiagnozowano właśnie tę chorobę. Mężczyzna jest jej świadomy i często
zastanawia się, co było najpierw: szaleństwo czy świat Pomiędzy. Czy to choroba
stworzyła świat dusz? A może to przez podróże do krainy demonów oszalał? To
podważanie swojej mocy i wyjątkowości, niepewność, co jest prawdą, a co
wytworem umysłu, dodaje postaci po pierwsze wiarygodności, a po drugie specyficznego
charakteru. Ponadto Charon ma do siebie niebywały dystans. Sam siebie nazywa
wariatem i czasami robi to poważnie, czasami z tego żartuje. Bardzo mi się to
podobało.
„Popiół i kurz”
to historia, która przypomniała mi, za co kocham fantastykę. Jest niesamowicie
kreatywna i oryginalna, dzięki czemu wyróżnia się na tle powieści, które bazują
na znanych już schematach. Grzędowicz ma mnóstwo pomysłów i potrafi je
wykorzystać. Cieszę się, że poznałam jego książkę i na pewno będę dalej śledzić
twórczość tego pisarza.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara
Świetnie, że akcja książki jest dynamiczna i cały czas coś się dzieje.
OdpowiedzUsuńA ja polecam "Rudą Sforę" - Mai Lidii Kossakowskiej - podobne klimaty. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPolska literatura dobrą fantastyką stoi, tylko trzeba odważyć się po nią sięgnąć. Sama również niedawno zaczęłam ją odkrywać i byłam zdziwiona, jak fajne książki można przeczytać. Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że to oryginalna powieść z gatunku fantastyki, na pewno się skuszę.
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie! Mimo że Autora znam i doceniam, to z tym tytułem jeszcze nie miałam przyjemności.
OdpowiedzUsuń