Strony

sobota, 10 lipca 2021

[492] "Popiół i kurz" - Jarosław Grzędowicz

 


Od jakiegoś nadrabiam zaległości w polskiej fantastyce. Tym razem padło na książkę Jarosława Grzędowicza – „Popiół i kurz”. To już kolejne spotkanie z tym autorem i chyba jak dotąd najbardziej udane ze wszystkich.

Nie zawsze po śmierci dusze udają się do piekła lub nieba. Czasami trafiają do świata Pomiędzy, gdzie każda istota, rzecz a nawet chwila mają swoje odbicie w postaci własnego Ka. Żywi rzadko wędrują do tego miejsca, a jeśli już to są to zazwyczaj osoby interesujące się podróżami astralnymi. Podczas takowej do świata Pomiędzy są bezbronne wobec mieszkających tam demonów. Niektórzy jednak potrafią przekraczać granicę świadomie. Taką osobą jest bohater powieści, będący jak sam się określa – Charonem. Pomaga zbłąkanym duszom przedostać się na drugą stronę za symbolicznego Obola – opłatę, której ofiarowanie pomaga nieszczęśnikowi oderwać się od dawnego życia i ruszyć dalej. Jednak mężczyzna nie jest jedynym, który wie o krainie Pomiędzy i może się do niej przedostać, kiedy chce. Na cierniowym krzyżu wisi rozpięty mnich. Dowiedział się zbyt wiele i musiał umrzeć. W spadku pozostawił swojemu przyjacielowi tajemnice mogące wpędzić go do grobu lub nawet gorzej.

„Popiół i kurz” to genialna książka. Nie sądziłam, że powieść wciągnie mnie od pierwszych stron, bo rzadko która ma taką moc. Ta jednak dosłownie spodobała mi się od samego początku. Wzbudziła moje zainteresowanie i zdołała utrzymać je do samego końca. Po pierwsze ogromną rolę w tym odkrywa fabuła, łącząca fantastykę z kryminałem a także nutką thrillera. To połączenie okazało się niekonwencjonalne i świetne. Ponadto styl autora kupił mnie od razu. Autor ma lekkie pióro, bardzo przyjemne w odbiorze, ale jednocześnie jego język czy konstrukcje opisów, dialogów nie są ani trochę banalne. Pod tym względem pisarz odnalazł złoty środek. Ponadto wplótł w narrację odrobinę humoru, co doskonale współgrało z atmosferą grozy, a niekiedy i przygnębienia, jaka panowała w świecie Pomiędzy.

Akcja książki jest bardzo dynamiczna i pełna zwrotów. Czytelnik nie ma czasu na nudę, co zasługuje na duże uznanie. Ponadto autor nie boi się zaskakiwać. Jego historia nie raz przybierała zupełnie niespodziewany obrót, który wręcz nie pasował do reszty, ale nagle łączył się z nią całkowicie naturalnie i logicznie. Co więcej pisarz ma głowę pełną pomysłów i to dość nieszablonowych, dzięki czemu powieść zyskuje na oryginalności. Szalenie mi się to podobało.

Kreacja świata przedstawionego jest zdecydowanie ciekawa. Świat Pomiędzy jest niesamowicie intrygujący. Został bardzo dobrze skonstruowany. Jego idea nie jest oparta na logicznych i fizycznych czynnikach. To świat ducha, metafizyczny, nie zawsze działający według z góry określonych zasad. Jednak autor przedstawił go w sposób wiarygodny i prosty, dzięki czemu czytelnik nie miał problemu ze zrozumieniem jego istoty, mimo że opiera się ona na dość skomplikowanych założeniach.

Na największą uwagę zasługuje jednak kreacja głównego bohatera. Tak naprawdę wiemy o nim dużo, ale jednocześnie nie wiemy o nim nic. Nie znamy nawet jego imienia. Nie sądziłam, że ukrycie tak podstawowej informacji o postaci przez całą książkę w naturalny sposób jest możliwe, a jednak autor uświadomił mi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli mam być szczera, to dopiero pisząc recenzję, zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia, jak nazywa się bohater. I sądzę, że jest to zabieg dość interesujący i znaczący. Dzięki niemu tożsamość postaci i ona sama nieco się rozmywa, przez co nie możemy ją zaszufladkować. To z kolei pozwala nam sądzić, że Charonem może być praktycznie każdy. Być może osoba idąca tą samą ulicą, a może wykluczony przez społeczeństwo schizofrenik? U bohatera zdiagnozowano właśnie tę chorobę. Mężczyzna jest jej świadomy i często zastanawia się, co było najpierw: szaleństwo czy świat Pomiędzy. Czy to choroba stworzyła świat dusz? A może to przez podróże do krainy demonów oszalał? To podważanie swojej mocy i wyjątkowości, niepewność, co jest prawdą, a co wytworem umysłu, dodaje postaci po pierwsze wiarygodności, a po drugie specyficznego charakteru. Ponadto Charon ma do siebie niebywały dystans. Sam siebie nazywa wariatem i czasami robi to poważnie, czasami z tego żartuje. Bardzo mi się to podobało.

„Popiół i kurz” to historia, która przypomniała mi, za co kocham fantastykę. Jest niesamowicie kreatywna i oryginalna, dzięki czemu wyróżnia się na tle powieści, które bazują na znanych już schematach. Grzędowicz ma mnóstwo pomysłów i potrafi je wykorzystać. Cieszę się, że poznałam jego książkę i na pewno będę dalej śledzić twórczość tego pisarza.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.

Sara

5 komentarzy:

  1. Świetnie, że akcja książki jest dynamiczna i cały czas coś się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja polecam "Rudą Sforę" - Mai Lidii Kossakowskiej - podobne klimaty. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polska literatura dobrą fantastyką stoi, tylko trzeba odważyć się po nią sięgnąć. Sama również niedawno zaczęłam ją odkrywać i byłam zdziwiona, jak fajne książki można przeczytać. Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze, że to oryginalna powieść z gatunku fantastyki, na pewno się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi świetnie! Mimo że Autora znam i doceniam, to z tym tytułem jeszcze nie miałam przyjemności.

    OdpowiedzUsuń