„Nieosiągalnego” autorstwa Eweliny Nawary i Małgorzaty Falkowskiej przeczytałam jeszcze przed jego premierą i całkowicie o nim zapomniałam przez przeprowadzkę powrotną do Szczecina. Na szczęście doskonale pamiętam, jakie emocje we mnie wywarła ta książka i dziś chciałabym się z Wami nimi podzielić.
William i Olimpia spędzili ze sobą zaledwie chwilę, spacerując ulicami Torunia. To wystarczyło jednak, by zapadli sobie w pamięć. Mężczyzna nie może o niej zapomnieć i pragnie kolejnego spotkania, jednak nie będzie ono łatwe do zrealizowania. Olimpia studiuje, a w wolnym czasie pracuje. Nad wszystkimi aspektami jej życia czuwa jej apodyktyczny ojciec. Stłamszona dziewczyna nie ma szans na realizacje swoich marzeń, jeśli nie pokrywają się z jego planami co do niej. Czy William doda jej sił, by w końcu postawiła się rodzicowi? A może coś innego pchnie ją w ramiona tajemniczego mężczyzny?
„Nieosiągalny”
nie jest typowym romansem. Miała być to baśń o Kopciuszku, tyle tylko że w
wydaniu dla dorosłych. Taki właśnie był zamysł autorek i muszę przyznać, że zrealizowały
go naprawdę dobrze. Zaprezentowały swoim czytelnikom niewiarygodną historię
miłości na miarę tej o biednej pasierbicy złej macochy, która spotkała swojego
księcia z bajki. Jeśli mam być szczera, nie wiem, czy mi się to podobało. Z
jednej strony tak, bo okazało się czymś innym od reszty tego typu książek. Sam
pomysł też bardzo mi się spodobał, wykonanie okazało się stanąć na wysokości
zadania. Jednak jest małe „ale”, które cały czas mnie uwierało. Książka
rzeczywiście ma w sobie coś z baśni i przez to staje się małorealistyczna. Bo
kto w XXI wieku mówi o lochach? Kto rzuca wszystko i leci do kraju, o istnieniu
którego wcześniej nie wiedział, do mężczyzny, którego widziało się raz w życiu?
Kreacja
bohaterów za to bezsprzecznie przypadła mi do gustu. Olimpia to pracowita
dziewczyna, która niestety stała się ofiarą swojego ojca. Mężczyzna oczywiście
chce dla niej jak najlepiej i uważa, że tylko on jest w stanie dać jej
wszystko, czego potrzebuje. Kontroluje każdy aspekt jej życia, co dla dorosłej
kobiety jest niemal nie do wytrzymania. Dziewczyna jednak mimo wszystko
zachowała w sobie tyle siły, by nie ulec mu całkowicie. Ma świadomość tego, że
jego zachowanie jest złe i dalekie od miłości. Podobało mi się, że suma
summarum nie okazała się słabą, zastraszoną ofiarą. Co prawda sama pewnie nie
dałaby rady wydostać się z toksycznej relacji z ojcem lub też zajęłoby to jej
dużo więcej czasu, jednak nie użalała się nad sobą i potrafiła wziąć się w
garść.
William
natomiast nie jest kreowany na bogatego twardziela z wybujałym ego i arogancją
sięgającą szczytu Himalajów. Jeśli pominiemy fakt, że jest księciem, to
dostaniemy zwyczajnego mężczyznę, pragnącego prawdziwej miłości, dbającego o
swoich bliskich najlepiej jak potrafi. Okazał się miłą odmianą od nabuzowanych
testosteronem miliarderów, którzy zdominowali literaturę kobiecą. Fakt że jest
księciem jedynie dodaje mu uroku, a nie stanowi jego główny rdzeń. Mężczyzna
dba o swój kraj oraz jego obywateli, nie obnosi się zbytnio swoim bogactwem czy
statusem. Bardzo mi się to podobało.
„Nieosiągalny”
to nieco odrealniony romans stanowiący wersję bajki o Kopciuszku w wydaniu dla
dorosłych dziewczynek. Zazwyczaj książki z tego gatunku traktuję jako lekką,
rozluźniającą lekturę na raz, o której następnego dnia zapominam. Ta pozycja
jednak utkwiła mi w pamięci, bo przeczytałam ją bodajże pod koniec lutego, a
mimo to wspomnienia o niej pozostają żywe.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Sara
Nie w moim guście raczej. Nie mój "target". Pozdrawiam Saro :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś i ja przeczytam. Recenzja interesująca.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta wersja Kopciuszka.
OdpowiedzUsuń