Z twórczością Louise Candlish miałam już okazję się spotkać dzięki jej poprzedniej powieści „Na progu zła”. Książka zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam sięgnąć po kolejną pozycję tej autorki, czyli „Tuż za ścianą”.
Lowland Way to spełnienie marzeń większości ludzi. Przy tej podmiejskiej ulicy znajdują się przepiękne domy, sąsiedzi żyją w zgodzie, a dzieci mogą bezpiecznie bawić się na niej co niedziela jak za dawnych czasów, bowiem na te jeden dzień w tygodniu zostaje wyłączona z użytku. Jednak spokój mieszkańców burzy przyjazd Darrena i Jodie, którzy odziedziczyli jeden z budynków znajdujących się przy Lowland Way. Nowi za nic mają sobie dobre relacje z sąsiadami. Od razu zabierają się za hałaśliwy remont, do późna puszczają głośną muzykę, rozstawiają samochody na sprzedaż po całej ulicy. Żadne prośby i groźby nie przynoszą skutków, a mieszkańcy mają coraz bardziej dość kłopotliwych sąsiadów, którzy dosłownie i w przenośni spędzają im sen z powiek. Konflikt wisi w powietrzu, aż pewnego sobotniego ranka dochodzi do tragedii. Policja rozpoczyna śledztwo, podczas którego okazuje się, że niemal wszyscy mają coś do ukrycia.
„Tuż za ścianą”
jeżeli chodzi o styl pisania i budowę fabuły jest bardzo zbliżone do poprzedniej
powieści autorki. Tej pozycji też nie nazwałabym thrillerem, dużo lepiej pasuje
do niej określenie obyczajówka z wątkami kryminalnymi. Dotyczy bowiem
sąsiedzkich relacji i w ponad połowie właściwie skupia się tylko na tym.
Dopiero później zaczyna dziać się coś więcej, wychodzą na jaw kolejne
tajemnice, jednak było tego zdecydowanie za mało, by nazwać tę powieść pełnokrwistym
thrillerem. Owszem Candlish stopniuje napięcie i zgrabnie plecie sieć intryg,
ale to wszystko dotyczy zwykłych, codziennych spraw i może dlatego nie robi to
zbyt dużego wrażenia.
W książce podobało
mi się jednak to, jak autorka dokładnie pokazuje sąsiedzkie relacje i zażyłości
między bohaterami. Zagłębia się dość dobrze w psychikę swoich postaci.
Uświadamia, jak jeden czynnik zewnętrzny może wpłynąć na charakter danej osoby
i zepsuć jej relacje z najbliższymi. Możemy obserwować, jak w kryzysowych
momentach ludzie zmieniają się w desperatów i pozornie spokojny człowiek nagle
dostaje furii. Widzimy, jak denerwujący sąsiedzi powoli niszczą czyjeś
małżeństwo. Pod wpływem nowego stresora w człowieku odblokowują się najgorsze
instynkty i puszczają hamulce. Możemy znać kogoś latami, a dopiero w obliczy
kłopotliwej sytuacji dostrzegamy pewne niuanse jego charakteru, o których
wcześniej nie wiedzieliśmy. Podobało mi się, że autorka uwzględniła coś takiego
w swojej powieści. Pokazała przemianę poszczególnych postaci, która jest
powolna, ale wyraźna i inna w odróżnieniu od indywidualnej sytuacji.
Historia sama
w sobie jest nawet ciekawa i intryguje. Pisarce udało się przez cały czas utrzymać
moje zainteresowanie nią. Nie dzieją się tutaj spektakularne rzeczy, ale jest
mnóstwo drobnych tajemnic, które dodają opowieści smaku. Brakuje mi tutaj
jednak elementu zaskoczenia. Niektórych rozwiązań bez problemu można się
domyślić. Inne z kolei są tak mało spektakularne, że chociaż się ich nie spodziewaliśmy,
to nie robią na nas zbyt wielkiego wrażenia.
„Tuż za ścianą”
to spokojna, nieco leniwa opowieść o niezgodzie między sąsiadami i tragedii, do
której może ona doprowadzić. Nie jest to jednak niewiarygodny, pełen napięcia
thriller, który pochłonie nas od pierwszych stron. Przypomina bardziej
obyczajówkę i jest dobra jako lekka odskocznia od cięższych powieści, ale
niestety zawiedzie tych, którzy spodziewają się po niej mocnych wrażeń.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.
Sara
Ta książka czeka u mnie na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że podczas lektury utrzymuje się napięcie. To jest bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja dla lubiących thrillery.
OdpowiedzUsuńChyba nawet wolę taką spokojniejszą historię o relacjach sąsiedzkich niż thriller.
OdpowiedzUsuń