wtorek, 17 września 2019

[152] [PRZEDPREMIEROWO] ‘’Kasztanowy ludzik” - Soren Sveistrup




Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawnictwa, zainteresowała mnie, ale nie było to jakieś ogromne zauroczenie. Jednak dostając przesyłkę, kompletnie zwariowałam! Okazało się, że wraz z książką dostałam również pudełeczko, a w nim kasztanowego ludzika. Domyśliłam się, że tytuł tej książki nie jest przypadkowy, że naprawdę opisuje on jej treść i nie mogłam się doczekać aż zacznę ją czytać. Wiadomo, że najważniejsze jest wnętrze i fajna okładka oraz dobra promocja wydawnictwa, mogą pomóc wypromować książkę, ale po przeczytaniu czytelnik oceni ją za emocje, a nie działania marketingowe. Jak więc ja ją oceniam? O tym niżej.

W Kopenhadze dochodzi do serii zagadkowych morderstw, a zabójca przy ofiarach zostawia kasztanowe ludziki. Policja próbuje rozwikłać zagadkę i wpada na trop, który prowadzi ich do sprawy sprzed roku. Wtedy właśnie zaginęła córka minister spraw społecznych i do tej pory nie została odnaleziona, ale pewny mężczyzna przyznał się do jej zabójstwa, jednak nie wyznał, gdzie schował ciało. Czy trop ten okaże się pomocny? Kto tak naprawdę stoi za morderstwami i dlaczego to robi? Co znaczą kasztanowe ludziki?

Do książki tej podchodziłam z wielką ekscytacją, bo jednak ciekawa przesyłka od wydawnictwa zrobiła swoje i uznałam, że skoro tak bardzo się starają, to powieść ta musi być naprawdę dobra! Wiecie, czasem mając takie oczekiwania, natrafiamy na rozczarowanie. Tym razem na szczęście tak nie było, chociaż podczas czytania miałam lepsze i gorsze chwile.
Powieść ta intryguje od pierwszych stron i z pewnością od razu można się w nią wciągnąć. Autor nie buduje powoli napięcia, on rzuca nas na głęboką wodę i później zaczyna wyjaśniać, o co w ogóle chodzi. Naprawdę mnie zaciekawił, więc początkowo kompletnie nie potrafiłam się oderwać od tej powieści. Chciałam zobaczyć jak rozwinie się sytuacja, ale też poznać jej bohaterów.


Z pewnością pierwsze skrzypce odgrywają osoby prowadzące śledztwo. Przywykłam do tego, że autorzy tworzą duety i być może to zaczyna mnie już trochę nudzić, ale ten aspekt traci na znaczeniu, gdy wkręcę się w fabułę. Tutaj mogę powiedzieć, że autor fajnie wykreował głównych bohaterów, przypisał im jakieś historie, ale też nie rozwodził się nad nimi jakoś szczególnie, po prostu przedstawił ich i tyle. To mi się spodobało, bo jednak niepotrzebne wątki nie zdominowały tych, które były najważniejsze i dotyczyły śledztwa.

Autor stworzył ciekawy profili zabójcy seryjnego. Te kasztanowe ludziki naprawdę robiły klimat i sprawiały, że zbrodnie te nabierały jakiegoś symbolicznego znaczenia. Autor dodatkowo ciągle do nich nawiązywał, śledztwo mocno się na nich opierało, ponieważ stanowiły jeden z punktów zaczepienia. Podoba mi się to, że autor konsekwentnie ciągle poszerzał naszą wiedzę na ten temat, dawał nam wiele tropów, chociaż nie wszystkie okazały się pomocne, niektóre wręcz mylące.

Mimo, że książka mnie wciągnęła, w pewnym momencie miałam kryzys i trochę zaczęła mi się nudzić. Jest ona dość długa i myślę, że z dużym powodzeniem można było trochę ją skrócić. To jednak tylko moje odczucia, bo niektórzy mogą nie mieć tego problemu. Mi udało się przełamać ten mały kryzys i później znów się wciągnęłam, bo autor bez wątpienia trzyma poziom i stara się cały czas pobudzać czytelnika, aby mimo obszerności powieści, nie usypiał. Mi zdarzył się tylko jeden kryzys, ale nie przekreśliłam tej książki i nie żałuję.

Podoba mi się to, że autor naprawdę dokładnie przemyślał sobie fabułę i jest ona bez wątpienia logiczna. Wszystko ma znaczenie, ale fajnie również, że śledztwo nie opiera się na samych sukcesach, bo po drodze pojawia się sporo wpadek, co sprawiło, że książka ta nabrała na autentyczności. Całość jest naprawdę dynamiczna, prawie ciągle coś się dzieje, rozdziały są krótkie i rzeczowe, a więc nie zanudzają.

Autor nie pozwala, aby czytelnik poznał rozwiązania zagadki zanim ona go nie zdradzi. Książka ta jest wielowątkowa, a więc sporo się dzieje i dużo rzeczy trzeba zapamiętać, łączyć fakty i być czujnym. Nie dało się przechytrzyć autora, bo mistrzowsko nas poprowadził w całą masę ślepych tropów. To jest ogromną zaletą, bo dzięki temu zakończenie wbija nas w fotel i nie czujemy rozczarowania.

,,Kasztanowy ludzik” to książka, w której pokładałam wielkie nadzieje i cieszę się, że na nią trafiłam. Brakowało mi powieści dynamicznej, logicznej i z ciekawym motywem przewodnim. Ta właśnie taka jest. Bez wątpienia mogę ją polecić, bo nie wątpię, że przypadnie do gustu fanom mocnych emocji i zagmatwanych zagadek.







PREMIERA 2 PAŹDZIERNIKA!










Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Patrycja

4 komentarze:

  1. Akurat widziałam tą książkę na półkach sklepowych już w sierpniu, ale nie mogłam się dokopać kiedy i czy w ogóle będzie wydana po polsku :) I oto jest! Teraz tylko do października, bo recenzją zachęciłaś bardziej

    OdpowiedzUsuń
  2. To książka dla mnie więc zapisuje na listę do przeczytania :)

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Idąc za fabułą książki, wydawnictwo podesłało Ci kasztanowego ludzika... hmmmm...coś sugerują? mam nadzieję, że u Ciebie wszystko OK;)))
    A na serio, lubię tego typu historie, więc zapewne sięgnę i po tą książkę. Zwłaszcza, że nadchodzące jesienne wieczory bardzo temu sprzyjają:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za oknem mamy już jesień, więc tytuł nie mógł być chyba bardziej trafny. :) Książka sama w sobie jest fascynującą historią, od której nie można się oderwać - wciąga w fabułę, zmusza do myślenia i ma to coś, co sprawia, że chce się poznać odpowiedzi na wszystkie zagadki. Świetna recenzja i przyłączamy się do poleceń!

    OdpowiedzUsuń