Jak traktujecie książki, które zostały ogłoszone hitami Wattpada czy TikToka? Osobiście podchodzę do takich pozycji nieufnie, jednak zdarza mi się po takowe sięgnąć. Ostatnio miałam okazję przeczytać „Rodzinę Monet. Skarb” autorstwa Weroniki Marczak. Czy książka rzeczywiście zasłużyła na miano hitu?
Życie Hailie nagle wywróciło się do góry nogami. Mama i babcia dziewczyny stanowiły do tej pory jej jedyną rodzinę. Niestety obie zginęły w wypadku samochodowym, a Hailie została sama, a przynajmniej tak jej się wydawało. Do opieki nad niepełnoletnią zgłasza się bowiem jej starszy przyrodni brat – Vincent. Okazuje się, że Hailie ma pięciu starszych braci, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych i czekają na jej przylot. Czy przyjmą ją z otwartymi ramionami?
„Skarb” w
kilka dni od swojej premiery zdobył serca czytelników i zalał Bootoka. Rozbudziło
to moją ciekawość i w końcu sięgnęłam po powieść, by przekonać się, dlaczego
wywołał taki zachwyt. Początkowo ciekawość się utrzymywała, jednak szybko
opadła, kiedy okazało się, że jest to dość przyziemna historia dziewczyny,
która nagle straciła wszystkich bliskich i znalazła się w zupełnie innym kraju
wśród starszych braci. Powieść przez większość czasu opisywała życie dość typowej
nastolatki. Co jakiś czas pojawiło się coś niespodziewanego, ale nie na tyle by
wzbudzić we mnie większą ciekawość. Towarzyszyłam więc rodzinie Monet podczas
codziennych zajęć w szkole, Świąt czy urodzin i czułam się coraz bardziej
znudzona. Dopiero pod koniec książki zaczęło się dziać coś interesującego.
Akcja przyspieszyła i przestała skupiać się na codzienności, a zaczęły pojawiać
się ciekawsze wątki. Autorka przez cały czas starała się zbudować aurę
tajemniczości wokół rodziny, ale tak naprawdę dopiero pod sam koniec jej się to w pewnym sensie udało. „W pewnym sensie” ponieważ książka kończy
się, nie wyjaśniając wszystkich wątków, jednak jeśli mam być szczera, jestem w
stanie domyśleć się, jaką to przerażającą tajemnicę skrywają Monetowie. Jeśli
moje przypuszczenia się potwierdzą nie będę raczej zaskoczona, ale zdecydowanie
będę czuła zawiedzenie.
Sama Hailie
jest strasznie denerwującą osobą. Dziewczyna wszystko bierze do siebie, potem dokładnie analizuje i wyolbrzymia. Ponadto jest postacią bez poczucia
własnej wartości, przez co zazwyczaj czuje się jak intruz i bardzo to przeżywa.
Co więcej, wydaje się zdecydowanie zbyt dziecinna jak na swój wiek, co
dodatkowo potęgowane jest przez fakt, że bracia uważają ją za małe dziecko. Dziewczyna nie
potrafi się im przeciwstawić, a gdy już
to robi, to w sposób tak dziecinny i lekkomyślny, że jedynie wywoływało to we
mnie irytację.
Autorka
dodatkowo porusza w książce ważne problemy, co zazwyczaj jest atutem powieści.
Tutaj niestety jest wiele ważnych tematów, ale żaden tak naprawdę niepogłębiony
w satysfakcjonujący sposób. Dziewczyna przeżywa żałobę, z dnia na dzień
straciła dotychczasowe życie, kraj, przyjaciół, ale przez zdecydowaną część
książki zdaje się w ogóle o tym nie pamiętać. Dopiero w chwilach, kiedy Wincent
każe jej robić coś czego nie chce, wspomina mamę i to, że ona postąpiłaby
inaczej. O dawnej szkole czy znajomych również jest niewiele, jakby dziewczynę
w ogóle nie przejęło to, że nagle musiała dostosować się do nowej
rzeczywistości. Co więcej, dziewczyna cierpi na zaburzenia odżywiania, co moim
zdaniem po pierwsze zostało wyolbrzymione, a po drugie próby zaradzenia temu wydawały się delikatnie mówiąc niewłaściwe. Wiem, że kolejny tomy pokazują
przemianę Hailie oraz jej relacji z braćmi, więc być może stworzenie tak słabej
osoby było zamierzonym efektem, jednak mnie postać głównej bohaterki jedynie
irytowała.
Rzadko piszę
negatywne recenzję, ale tym razem niestety jedyne, co mogę napisać pozytywnego
o niej to fakt, że miała interesujące zakończenie oraz całkiem ciekawie
przedstawiona była relacja między rodzeństwem. Te dwa elementy ratowały całość,
jednak okazały się niewystarczające, by sprawić, że książka mi się spodobała.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu You&Ya.
Sara
Też czytała i uważam, że pewne niedomówienia wynikają z tego, że jest to pierwsza część. Ogólnie mi się podobało, ale również zabrakło mi tych aspektów, o których piszesz.
OdpowiedzUsuń