Mickey James rozpoczyna studia na Uniwersytecie Hartlanda i od razu trafia do tamtejszej drużyny hokeja. Należy to już do rodzinnej tradycji, tak samo jak to, że Jamesowie dostają się do NHL w pierwszej turze. Na chłopaku ciąży ogromna presja, a on sam nie jest pewien, czy hokej rzeczywiście jest jego marzeniem, szczególnie, że środowisko tej dyscypliny jest dość homofobiczne, a on sam jest biseksualny. Na domiar złego na tę samą uczelnie dostaje się jego największy sportowy przeciwnik – Jaysen Caulfield, co dodatkowo go stresuje. Nie potrafi odnaleźć się w drużynie, unika ludzi, a jedyne bratnie dusze znajduje w swoich siostrach.
Mickey James
to złożona postać. Siedemnastolatek cierpi na depresję i zaburzenia lękowe. Nic
nie sprawia mu radości, każdy dzień to dla niego nowe wyzwanie, a na dodatek
wiecznie czuje na sobie presję. To sprawia, że chłopak zamyka się w sobie.
Czytałam wiele książek młodzieżowych, które poruszają temat depresji i zawsze
coś mi w nich nie pasowało. Ta straszna choroba albo była bagatelizowana i
sprowadzana do stwierdzenia „jestem smutny”, albo jej tematyka strasznie dołowała
czytelnika. Co więcej, najczęściej w takich książkach miłość stawała się lekiem
idealnym. Tutaj tak nie jest. Depresja została przedstawiona bardzo realnie. Ta
choroba objawia się u każdego inaczej, ale najczęściej nie polega na tym, że
człowiek w każdej chwili swojego życia jest smutny. Są tak zwane epizody
depresyjne, które mogą trwać tygodniami, a potem człowiek wraca do swojej
szarej rzeczywistości. Ponadto to choroba na całe życie. Nie da
się jej całkowicie wyleczyć, bo w każdej chwili może ona wrócić, nawet po wielu
latach. Co więcej, błędnym przekonaniem jest również to, że depresja dotyka
tylko osób, które przeżyły wiele nieszczęść. Ta dolegliwość może przytrafić się
najszczęśliwszemu człowiekowi na świecie, bo to chemia mózgu. Często człowiek,
który obiektywnie ma dobre życie, odczuwa je jako mękę, wyolbrzymia małe
kłopoty i to nie dlatego, że ma słaby charakter, ale dlatego, że pewna część
jego mózgu nie funkcjonuje prawidłowo. Właśnie to próbuje nam uświadomić
książka Graziadei. Z tego względu staje się świetnym sposobem na to, by
dowiedzieć się, jak myślą osoby cierpiące na tę chorobę. Staje się też
pocieszeniem dla samych chorujących, bo uświadamia, że nie są w tym wszystkim
sami.
Książka
porusza również kwestię homoseksualizmu. Bohaterowie znają swoją orientację i w
pełni ją akceptują, więc nie jest to kolejna historia o samoakceptacji. Problem
polega na tym, że środowisko sportowe nadal pozostaje dość homofobiczne, przez
co sportowcy nie mogą być sobą. To wyjątkowo trudne szczególnie gdy rozpoczyna
się swoją karierę, a twój partner jest tej samej płci. Ten fakt może bowiem
mocno wpłynąć na to, do jakiej drużyny zostanie się przyjętym i czy w ogóle.
Ponadto powieść zwraca uwagę również na pewną dyskryminację kobiet w sporcie.
Siostry Mickeya odnoszą rewelacyjne wyniki, a mimo to to o nim jest głośno i
wszyscy fani hokeja dyskutują jedynie o tym, czy uda mu się utrzymać pozycję
lidera. To przykre.
„Icebreaker” porusza wiele problemów, jednak jednocześnie jest przyjemną powieścią dla młodzieży, która nie psuje czytelnikowi nastroju problemami bohaterów, a wręcz przeciwnie. Potrafi podnieść na duchu oraz uświadomić sobie pewne bardzo ważne kwestie.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu You&Ya.
Sara
Wezmę Saro pod uwagę tę książkę. Porusza bardzo ważne problemy, pozdrowienia :-) .
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że ta książka porusza tak bardzo istotne problemy.
OdpowiedzUsuń