Ciężko było mi się oprzeć tej książce, ponieważ jej okładka
jest po prostu słodka i przyciągająca wzrok! Zachęciła mnie, ponieważ zdawałam
sobie sprawę, iż będę mieć do czynienia z romansem, który od frontu nie jest od
razu reklamowany gołą klatą. To miła odmiana i uznałam, iż warto dać szansę tej
pozycji, zwłaszcza, że autorka jest Polką.
Florence jest młodą dziewczyną, która nie ma jeszcze planu na życie, a jej codzienność opiera się na imprezowaniu z przyjaciółkami oraz spotykaniu się ze swoim chłopakiem. Pewnego dnia jej ojciec decyduje, że wyśle ją na wieś do niedawno odziedziczonej po swojej matce posiadłości, aby tam mogła przemyśleć swoje zachowanie oraz przy okazji uprzątnąć miejsce z rzeczy swojej babki. Już na miejscu przypadkowo spotyka się z koleżanką z dzieciństwa, która namawia ją do wynajęcia jednego z domków nieznajomemu mężczyźnie, a dziewczyna chętnie się na to zgadza. Szybko zaczyna żałować tej decyzji, ponieważ okazuje się, że jej gość przybył w ogromnej tajemnicy i nawet ona nie może zobaczyć jego twarzy.
Czytając opis tej książki można doszukać się informacji o
wątku związanym z k-popem, co odrobine studziło mój zapał co to tej pozycji.
Dlaczego? Bo po prostu k-pop bardzo źle mi się kojarzy, nigdy go nie mogłam
słuchać, bo po prostu uszy mi krwawiły. Oczywiście nie mam problemu z osobami,
które lubią ten gatunek muzyczny, ale sama nie jestem w stanie zaakceptować go
w moim życiu. Postanowiłam jednak trochę się opamiętać i nie odpuszczać sobie
tej książki tylko dlatego, że może pojawić się w niej wątek z typem muzyki,
którego nie lubię i bardzo się cieszę ze swojej decyzji, ponieważ ,,I love you
Cherry!” to fenomenalna powieść!
Dawno nie miałam okazji czytać żadnego romansu, a ten na
szczęście okazał się naprawdę dobry i wciągający. Główna bohaterka jest młodą
dziewczyną, która nie potrafi znaleźć swojego miejsca na ziemi, a samotny
wyjazd stawia przed nią nowe wyzwania. Przede wszystkim poznaje ona historię
swojej rodziny oraz pewne jej tajemnice, co pozwala jej w jakimś stopniu
zrozumieć oziębłość swojej zmarłej babci. Autorka początkowo Florence
przedstawiła w trochę negatywnym świetle, ponieważ podkreśliła jej imprezowy
styl życia i brak odpowiedzialności. Jednak bardzo szybko okazuje się, że
dziewczyna ma drugie, znacznie przyjaźniejsze i wrażliwsze oblicze, które uwidacznia
się najbardziej w momencie poznania swojego gościa.
Niepotrzebnie bałam się wątku związanego z k-popem, ponieważ nie dominował on w tej powieści. Stanowił raczej tło, z jednej strony dość istotne, a z drugiej… nieistotne w obliczu wydarzeń opisywanych przez większość książki. Po prostu najważniejsze momenty skupiały się na bardziej przyziemnych momentach – rozmowach, wspólnych kolacjach i tak dalej. Autorka rozwinęła wątek romantyczny, a w tle zostawiła właściwie cały świat, ponieważ Florence i jej gość przebywali w odosobnieniu i przez jakiś czas żyli w takiej swoje bańce.
Samo zakończenie lekko mnie zaskoczyło, ale w pozytywnym
znaczeniu, ponieważ autorka nie postawiła na szablonowy finał. Dzięki temu
całość jeszcze bardziej mi się podobała! ,,I love Cherry!” może nie jest
najlepszym romansem, jaki miałam okazję czytać, ale świetnie bawiłam się przy
tej książce i to jest dla mnie najważniejsze. Autorka stworzyła historię
interesującą, momentami zabawną, a momentami refleksyjną, co zapewniło mi całą
gamę emocji, a to lubię w takich prostych romansach, które czytam po ciężkim dniu!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar
Patrycja
Hm.. to chyba nie jest książka dla mnie. Ale dzięki za recenzję!
OdpowiedzUsuńTeż ją czytałam i uważam, że jest to bardzo dobra młodzieżówka :)
OdpowiedzUsuń