Literatura LitRPG to stosunkowo nowy gatunek, jednak wzbudza dość duże zainteresowanie wśród czytelników. Sama miałam z nim po raz pierwszy styczność dzięki twórczości Wasilija Machanienko i bardzo dobrze wspominam tę przygodę, dlatego bez wahania sięgnęłam po nową serię tego pisarza. Czy „Bez prawa do błędu” przypadł mi do gustu równie mocno?
Nowa gra mobilna wprawiła w zachwyt miliony ludzi. Okazała się ultranowoczesną rozrywką ze świetną grafiką, intuicyjnym interfejsem i ciekawą fabułą. Ponadto została świetnie wypromowana, więc niemal każdy mógł o niej usłyszeć. Wszyscy czekali z niecierpliwością na Godzinę X, czyli moment premiery gry. Jednak nikt nie był przygotowany na to, co wydarzy się później. Mark Dervine jest studentem, którego życie nigdy nie rozpieszczało. Kilka lat temu został sierotą, a na dodatek musiał zaopiekować się nie tylko sobą, ale i młodszą siostrą. Odskocznią od ponurej rzeczywistości są dla niego gry, dlatego wraz z milionami innych ludzi czeka na premierę nowej gry. Jaka cenę każe mu zapłacić „Świat Przeistoczonych”?
Mam mieszane
uczucia względem tej książki. Nieustannie porównywałam ją z poprzednim cyklem
autora – „Drogą szamana” i zdecydowanie pierwszy tom nowego mniej mi się
podobał. Miałam problem, żeby wejść do świata wykreowanego przez pisarza.
Początkowo przytłoczyła mnie gamingowa terminologia, której jest tutaj dość
sporo. Niewątpliwie znajomość poprzedniej serii była tutaj ogromnym
ułatwieniem, jednak jeśli zaczynacie od tej i nie macie zbyt dużego
doświadczenia w grach, możecie mieć trudność ze zrozumieniem niektórych kwestii.
Niemniej kiedy już poprzypominamy sobie pewne rzeczy z gamingowego świata, przyzwyczajamy
się do ciężkiej terminologii i staje się ona plusem, dzięki której powieść ma
swój specyficzny charakter.
Akcja książki
okazała się niesamowicie dynamiczna i przybiera zawrotne tempo, co również był
zarówno plusem, jak i minusem. Było zaletą, ponieważ przy tej powieści po
prostu nie da się nudzić i bardzo szybko można ją pochłonąć. Wadą, bo wydawało
mi się, że wszystko dzieję się za szybko, a nasz bohater zbyt łatwo radzi sobie
z przeciwnościami losu. Przez to powieść traciła nieco na wiarygodności.
Sam świat
przedstawiony wydał mi się gorzej wykreowany w porównaniu z „Drogą szamana”.
Tam to wszystko było dużo bardziej dopracowane i wyraziste, przez co z
łatwością mogliśmy przenieść się do rzeczywistości stworzonej przez autora.
Tutaj dużo rzeczy było uproszczonych, a dużo większy nacisk autor postawił na
akcje. Dla jednych będzie to plus, dla innych minus, ja osobiście nieco żałuję,
że kreacji świata nie poświęcono więcej uwagi.
„Bez prawa do
błędu”, czyli pierwszy tom cyklu „Świat Przeistoczonych” moim zdaniem jest
gorszy niż „Droga szamana”, ale ma potencjał. Mimo wszystko dobrze się przy
niej bawiłam i na pewno sięgnę po kolejne części, bo mam przeczucie, że autor
się dopiero rozkręca.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu
Insignis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz